Giełdowy Indeks Produkcji wzrósł o 15,96% od początku 2022 roku do poziomu 964,72 pkt w marcu, podała firma DSR. Indeks odrobił w marcu lwią część strat wywołanych wojną. Doświadczenie w radzeniu sobie z problemami w zaopatrzeniu nabyte podczas pandemii i stosunkowo niskie zaangażowanie na rynkach za Bugiem spowodowały, że kolejne spółki odzyskiwały zaufanie inwestorów.
„Kolejny raz prognozy zespołu DSR okazały się trafne i zostały zrealizowane z niemal 100% skutecznością. W komentarzu za luty, kiedy wojna w Ukrainie zdążyła już wywołać falę wyprzedaży na giełdach akcji, zwracaliśmy uwagę na liczne analogie do sytuacji z pierwszych dni pandemii: 'przecena na GPW jest drastycznie silna, również na spółkach produkcyjnych, co może sugerować, że podobnie jak w podczas pandemii korekta jest mocno przesadzona i daje okazję do naprawdę tanich zakupów porządnych polskich firm produkcyjny’. Ten optymistyczny scenariusz zrealizował się już w marcu, kiedy Giełdowy Indeks Produkcji wzrósł o 15,96%, wyłamując się tym samym z wielomiesięcznego trendu spadkowego” – powiedział analityk i współtwórca GIP z DSR Maciej Zaręba, cytowany w komunikacie.
Wzrost ceny akcji w marcu zaobserwowano w przypadku 50 z ogółu 60 polskich spółek produkcyjnych tworzących Giełdowy Indeks Produkcji, przy czym równo połowa producentów z GIP60 zwiększała swoją wycenę rynkową w tempie dwucyfrowym. Największe odbicie stało się udziałem spółek z branży chemicznej, które po wybuchu wojny zostały mocno przecenione z powodu dużego uzależnienia od surowców z Rosji, głównie gazu – w marcu mediana stóp zwrotu dla producentów chemicznych wyniosła 19,11%.
Mocno zyskiwały również spółki z przemysłu lekkiego (mediana 17,44%), branży spożywczej (13,64%) i tzw. projektanci czyli producenci i dystrybutorzy odzieży (13,29%). Dwucyfrowe mediany miesięcznych stóp zwrotu w tych branżach dowodzą, że przecena z początku wojny miała wiele cech panicznej wyprzedaży.
Na pierwszym miejscu marcowej klasyfikacji Giełdowego Indeksu Produkcji znalazła się spółka Ursus, która mimo widma bankructwa jakie rozpościera się nad spółką od niepamiętnych czasów, po raz kolejny została zidentyfikowana przez spekulantów jako spółka, która może skorzystać na zmianie warunków otoczenia, a jej kurs akcji odbił od dna zyskując 74,46%. Tym razem bodźcem pobudzającym wyobraźnię spekulantów był udział Ursusa w wojskowych zamówieniach. Co do tego, że wydatki na armię wzrosną nie ma wątpliwości, ale zdania są podzielone w szacowaniu korzyści jaka przypadnie w udziale spółce, o czym świadczy równie szybki spadek kursu w pierwszych dniach kwietnia, niwelujący niemal cały entuzjastyczny wzrost z marca.
„Drugie miejsce dla spółki z branży spożywczej Polskiego Koncernu Mięsnego Duda S.A. [Gobarto] za miesięczną stopę zwrotu równą 66,29%. Zgodnie z teorią ekonomii spółki z branży spożywczej jako producenci dóbr podstawowych, powinny cechować się mniejszą elastycznością popytową dlatego, że konsumenci w obliczu spadku dochodów mogą ograniczać ilość jedzenia tylko do pewnego poziomu, poniżej którego pojawiać się może głód, który z kolei sprowokuje ich do przeznaczenia większej części dochodu na żywność kosztem pozostałych dóbr, takich jak ubrania, dobra luksusowe, rozrywka itd. Dodatkowym wzrostowym bodźcem dla branży spożywczej będzie zwiększenie liczby konsumentów w Polsce o ponad 2 miliony uchodźców. Nie dziwi więc wzrost wartości wielu producentów żywności z GPW. Nie dziwi również problem z powrotem indeksu WIG-SPOZYW do poziomu sprzed wojny, gdyż wiele spółek wchodzących w skład tego subindeksu to producenci żywności z Ukrainy” – wskazał także Zaręba.
Na trzecim miejscu znalazła się Grupa Azoty za miesięczną stopę zwrotu na poziomie 34,53%. Podobnie jak pozostałe zakłady chemiczne w Polsce, Grupa Azoty w wyniku wojny stanęła przed obliczem wielu nowych ryzyk związanych z dostępnością surowców niezbędnych do produkcji, w tym przede wszystkim rosyjskiego gazu ziemnego. Każda informacja wpływająca na uspokojenie nastrojów w tej grupie ryzyk jest dla spółek chemicznych paliwem do sporych wzrostów.
„Oczywiście, wpływ wojny w Ukrainie na sytuację polskiego przemysłu jest ciągle destabilizujący. Spadają nowe zamówienia i produkcja, a ceny paliw i energii wyznaczają nowe okresowe maksima, do tego ciągle żywe problemy z łańcuchami dostaw jeszcze się pogłębiły w wyniku rosyjskiej inwazji. W tej sytuacji wiele spółek zintensyfikowało proces budowy zapasów bezpieczeństwa, wracając do strategii, która okazała się skuteczna podczas pandemii. Wahania kursu złotówki, popytu na wyroby, podaży materiałów i surowców, oraz rosnąca inflacja, która w przemyśle od dawna utrzymuje się na dwucyfrowym poziomie nie wpływają dobrze na nastroje producentów. Jednak zauważamy również oczekiwania stosunkowo szybkiej poprawy warunków, o czym świadczy kontynuacja długiego trendu tworzenia nowych miejsc pracy w polskich fabrykach” – podsumował analityk.
Źródło: ISBnews