Na Wall Street euforia po ostatnim wyraźnym spadku rentowności, pomimo wciąż mizernych sygnałów z gospodarki oraz postawie Fed nastawionej na walkę z inflacją. Z kolei w Polsce również spadek rentowności i sygnały z innych banków centralnych, że szczyt stóp procentowych może znajdować się bardzo blisko. Czy z rynku dochodzą do nas faktyczne sygnały zmian, które doprowadzą do stałej poprawy nastrojów? Czy jest to jedynie krótka faza ożywienia, po której nastąpi powrót do silniejszych spadków?
Na Wall Street doszło do naprawdę sporego ożywienia. Nasdaq, który jest najbardziej narażone na wysokie stopy procentowe zyskał niemal 2% w odpowiedzi na spadek rentowności. Słabe dane ze Stanów Zjednoczonych, które pokazują hamowanie aktywności gospodarczej wcale nie zmieniają postawy Fed. Powell przed Kongresem, Waller czy Bowman wskazywali, że stopy procentowe najprawdopodobniej podniesione zostaną o 75 punktów bazowych w lipcu, po czym nastąpią podwyżki o 50 pb. Rynek jednak zaczął wyceniać swoje i widzi, że po tym okresie dalsze podwyżki nie nastąpią. To właśnie dlatego obserwujemy odwrót rentowności czy również pozytywne reakcje na rynku giełdowym. Mimo tego, że podwyżki wg rynku mogą być ograniczone, dolar pozostaje stabilny, cały czas w okolicach poziomu 1,05 w zestawieniu z euro. Warto jednak pamiętać, że do gry przystępuje również Europejski Bank Centralny, więc może się okazać, że to ostatnie chwile mocniejszego dolara.
Z nadzieją w przyszłość patrzy również złoty, czy również polski rynek akcyjny. Potężne cofnięcie się rentowności może sugerować, że wcale nie powinniśmy oczekiwać dwucyfrowych stóp procentowych. Bank Czech podniósł w tym tygodniu o mocne 125 punktów bazowych do poziomu 7,25%. Bank centralny Węgier wstrzymał się z kolejnym ruchem zatrzymując się na poziomie 7%. Teoretycznie mogłoby to oznaczać, że do takiego zakresu powinniśmy również zmierzać w Polsce. Być może doświadczymy jeszcze dwóch podwyżek o 50 pb, być może nastąpią po nich jeszcze podwyżki o 25 pb. Niemniej widać, że RPP może też reagować na potencjalne widmo spowolnienia, choć nie jest wykluczone, że na jesień ponownie doświadczymy dalszych globalnych problemów gospodarczo-inflacyjnych, jeśli w Chinach dojdzie do kolejnej fali koronawirusa, która ponownie zatrzyma globalny łańcuch dostaw.
O poranku widać ożywienie na większości rynków akcyjnych. Z kolei sytuacja złotego nie wygląda źle, choć po chwilowej euforii widać lekkie osłabienie. Za dolara po 10:00 musimy płacić 4,4755 zł, za euro 4,7123 zł, za funta 5,4923 zł, za franka 4,6568 zł.
Źródło: XTB / Michał Stajniak, Starszy Analityk Rynków Finansowych