Odbicie notowań obligacji przekłada się już na wyniki funduszy i dalej – na rynek obligacji korporacyjnych. Dino pozyskało z emisji 170 mln zł, a R.Power 80 mln zł (choć najprawdopodobniej objął ją EBOiR to i tak jest to pozytywny sygnał). Minusy? Rynek już jest wykupiony.
Inflacja przekracza rentowność dziesięcioletnich obligacji skarbowych o 10 pkt proc. i to jest największy paradoks obecnej sytuacji. Na dłuższą metę to po prostu nie ma sensu. Oczywiście rynek może dyskontować z wyprzedzeniem scenariusze, o których ekonomiści nawet nie śnią, ale kilka znaków zapytania przed ogłoszeniem końca wyprzedaży trzeba sobie jednak postawić.
Po pierwsze, rentowność niemieckich dziesięciolatek spadła wprawdzie w okolice 0,8 proc. (z 1,9 proc. miesiąc temu!), ale ECB jest zaledwie po pierwszej podwyżce stóp, a inflacja w strefie euro sięgnęła 8,9 proc. Ceny gazu w Europie osiągają nowe rekordy, ropa przestała tanieć, a sytuacja na rynku energii jest nadal napięta. Zatem można się spodziewać, że stopy będą rosły, a więc także i rentowność obligacji, również niemieckich, po zakończeniu obecnej korekty. Globalne zadłużenie sięga 348 proc. PKB (to i tak o 15 pkt proc. mniej niż w szczytowym, popandemicznym punkcie) i choć relatywnie spada, to nadal jest prawie trzy razy wyższe niż w 1980 r. Przy tak wysokim poziomie zadłużenia, wzrost kosztów obsługi jest ekstremalnie groźny i wymusi oszczędności, także na polskim rządzie. Ale na razie ich nie widzimy. Zamiast nich pojawia się mnóstwo decyzji, które inflację mogą utrwalić. To nie jest zmiana trendu, to korekta, której siła jest adekwatna do wcześniejszej wyprzedaży.
Choć trudno określić, czy i na jakich poziomach spadek rentowności się zatrzyma (nie ma tu miejsca na racjonalne szacunki, rozchwiany rynek reaguje mocno i emocjonalnie), pytanie o trwałość tego ruchu muszą zadać sobie inwestorzy średnio- i długoterminowi. Czy właśnie na tak zmiennym rynku chcą działać? Czy dodatnie w skali trzech miesięcy stopy zwrotu są wystarczająco dobrym argumentem za zakupami?
U nas, zamiast oszczędności mamy wakacje kredytowe i zasiłki węglowe. Ten temat jeszcze do nas wróci, bo założenie, że zaoszczędzone na ratach pieniądze zostaną wykorzystane do nadpłacenia kredytów mają tyle samo sensu, co popularyzacja zdrowego stylu życia. Zabiegi o zmianę zachowania muszą trwać latami, zanim przyniosą jakiekolwiek efekty.
Niemniej, poprawa notowań jest widoczna i nabiera kolorów. Na dziennym wykresie wskaźniki techniczne weszły w obszary wyprzedania (w przypadku obligacji – wykupienia), jakie ostatnio widziano w lipcu ub.r. To tylko ostrzeżenie, że zmiany zachodzą zbyt szybko i zapewne wkrótce dojdą do głosu ci, którzy czekali z wyjściem z rynku na lepszy czas, kiedy to sprzedający dyktują warunki.
Rynkową odwilż wykorzystują także korporacje. Dino uplasowało emisję wartą 170 mln zł, ale w gruncie rzeczy jest to tylko refinansowanie serii, którą Dino wykupiło w czerwcu (także za 170 mln zł). Po prostu teraz warunki do przeprowadzenia emisji były znacznie lepsze. 80 mln zł pozyskał R.Power, ale tu kupującym był najprawdopodobniej EBOiR, co jest wprawdzie dobrą rekomendacją, ale niewiele mówi o kondycji rynku. Nastroje inwestorów indywidualnych testuje Kruk, który ruszył z emisją na 60 mln zł. Kredyt Inkaso pozyskało zaś 15,7 mln zł z oferty na 20 mln zł.
Źródło: Obligacje / Emil Szweda