Inwestorzy na całym świecie oczekują dziś decyzji Rezerwy Federalnej w sprawie stóp procentowych, w USA. Analitycy spodziewają się kolejnej, czwartej już podwyżki o 75 punktów bazowych. Od samej decyzji ważniejszy będzie jednak przekaz Jerome’a Powella na samej konferencji prasowej, która odbędzie się pół godziny po ogłoszeniu decyzji o podwyżce stóp. W ostatnim czasie rynki ponownie uwierzyły w pivot. Czy Powell na głowy inwestorów znów wyleje wiadro zimnej wody?
Doniesienia The Wall Street Journal z ostatnich dni oraz krążaca po rynku 'plotka’ wskazująca na fundusz BlackRock przygotowujący inwestorów do bardziej gołębiego Powella na dzisiejszym posiedzeniu dodały bykom wiatru w żagle i sprawiły, że kupujący wciąż chcieli wierzyć w 'świąteczny prezent’ od Fedu, w postaci niższej, 50 pb podwyżki w grudniu. Dlatego rynki szczególnie wrażliwe będą na komentarze Powella odnośnie grudniowego posiedzenia oraz wskazówki dotyczące dalszych kwot podwyżek. W końcu 75 pb zostanie dziś prawdopodobnie dowiezione już czwarty raz z rzędu, przez co rynki zaczynają grać na obniżenie jastrzębiego lotu amerykańskiego banku centralnego.
Szanse że bankierzy pokuszą się dziś by pójść w gołębie ślady Banku Kanady są niemal wyłącznie matematyczne. Podwyżka o 50 pb byłaby dla rynków olbrzymim zaskoczeniem. Dodatkowo Fed nie ma zbyt wielu powodów by na taką się zdecydować, a sam Powell wiele zainwestował w swój 'jastrzębi’ wizerunek i determinację w doprowadzeniu inflacji do 2% celu. Wydaje się, że im dłużej konferencja prasowa może trwać oraz im więcej 'warunkowości’ pojawi się w wypowiedziach Powella tym bardziej Wall Street zacznie interpretować przekaz na swoją korzyść, jako 'próbę zapowiedzi’ zrobienia mniej niż wynikało to choćby z sierpniowego 'ultra jastrzębiego’ przekazu, z Jackson Hole. Możemy zatem uznać, że odpowiadający krótko i rzeczowo Powell będzie tym, czego aktywa wysokiego ryzyka nie chciałyby dziś oglądać. W zasadzie wizerunek Powella jest obecnie tak bardzo jastrzębi, że choćby minimalny krok w gołębią stronę mógłby przez rynki odczytany zostać na korzyść aktywów ryzyka.
Rozgrywany przez rynki pivot wciąż stoi pod dużym znakiem zapytania i może okazać się kolejną fatamorganą. Rynek pracy w Stanach Zjednoczonych jest mocny. Dzisiejszy raport ADP odebrał bykom nieco animuszu i wiary w łagodniejącą Rezerwę Federalną. Rynek spodziewał się zwalniającej zmiany zatrudnienia na poziomie 185 tys. wobec 209 tys we wrześniu. Tymczasem zmiana wyniosła 239 tys i okazała się być o blisko 30% wyższa od oczekiwań analityków. Choć na najważniejszy raport, NFP przyjdzie inwestorom poczekać do piątku, ADP może być odbierane jako jego pewnego rodzaju zapowiedź. Korzystne odczyty danych z rynku pracy sprawiają, że Fed wciąż nie musi się martwić jego kondycją i nabiera przekonania, że amerykańska gospodarka udźwignie bardzo restrykcyjny cykl podwyżek. Z drugiej strony dotychczasowa, restrykcyjna polityka amerykańskiego banku centralnego nie przyniosła jeszcze efektu w postaci ewidentnego spadku inflacji. Efekty tego mogą być dwa i pierwszy to dalsze, znaczne podwyżki wynikające z braku pożądanego efektu, drugi to krok w tył i dostosowanie 'ostrożniejszego’ tempa, w razie jakby okazało się, że inflacja staje się ugruntowana, a kolejne podwyżki stóp stanowią dodatkowy stresor dla zwalniającej gospodarki.
Indeksy za oceanem osuwają się przed konferencją. S&P500 traci 0,63% a NASDAQ notowany jest blisko 0,97% niżej. Na ich tle znów lepiej wypada Dow Jones, który osuwa się o 0,21%. W ostatnim czasie do firm o dużej kapitalizacji rynkowej napływają większe ilości kapitału, co sprzyja notowaniom blue chipów z indeksu Dow. Dolar wciąż umacnia się przed konferencją. Mimo wszystko na 'ostateczny’ odbiór narracji Powella prawdopodobnie przyjdzie poczekać do jutrzejszego otwarcia. Wyjątek stanowiłaby sytuacja będąca dla rynków bardzo jasnym, czytelnym sygnałem na którego poprawne 'przetrawienie’ nie potrzeba czasu.
Źródło: XTB / Eryk Szmyd