Uporczywość wysokiej inflacji bazowej w tym i przyszłym roku oraz ekspansywna polityka fiskalna nie dają przestrzeni do stawiania wyraźnej granicy zakończenia cyklu zacieśniania w polityce pieniężnej i dają niewielkie prawdopodobieństwo powrotu do polityki akomodacyjnej banku centralnego w 2023 roku, ocenia główny ekonomista ING Banku Śląskiego Rafał Benecki w rozmowie z ISBnews. Według niego, policy-mix wymagać będzie silnej restrykcyjności w 2024 r., w walce z inflacją jest sporo do zrobienia po stronie budżetowej, ale być może pojawi się potrzeba zacieśnienia nawet po stronie polityki pieniężnej. Spodziewa się, że na dzisiejszym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej (RPP) może dokonać 12. podwyżki stóp procentowych.
„My widzimy inflację na koniec przyszłego roku na granicy jednocyfrowej, ok. 10%. Tak naprawdę problem jest gdzie indziej. Rzeczywiście inflacja CPI spadnie z ponad 20% do ok. 10%. Ale pamiętajmy o efektach bazy w przyszłym roku. Pamiętajmy, że 3-4 pkt proc. to są tarcze antyinflacyjne. Natomiast nasze modele pokazują, że inflacja bazowa pozostanie uporczywie wysoka nie tylko w roku 2023, ale również 2024 – ona raczej będzie się kształtować przez większą część przyszłego roku powyżej 10%, a w roku 2024, kiedy zostaną zniesione tarcze, również w rozumieniu inflacyjnym, odbije o kolejne 3-4 pkt proc. Nasze obawy są takie, że problem inflacji to problem na przynajmniej 2,5 roku, jeśli nie na dłużej. Obawiamy się, że również w roku 2024 trzeba będzie dostarczyć solidnego zacieśnienia policy mix – albo przez stopy procentowe, albo przez budżet. Inaczej trudno będzie wygrać z inflacją, dlatego, że dzisiaj netto policy mix jest tylko minimalnie restrykcyjne” – powiedział Benecki w rozmowie z ISBnews.
Główny ekonomista, odwołując się do ustaleń z niedawnego dorocznego spotkania członków Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), w czasie którego przebywał w USA, przypomniał, że instytucja ta „rekomenduje dalsze podwyżki stóp procentowych, pomimo recesji, gdyż problem globalnej inflacji jest poważny i długoterminowy”, a kluczowym elementem w obecnym procesie walki z inflacją jest „koordynacja między polityką pieniężną i budżetową w skali międzynarodowej”.
„MFW zwraca uwagę na to, że zacieśnienie monetarne i poluzowanie fiskalne, jak w przypadku Polski, to nie jest dobry mix. Instytucja sugeruje, by ograniczyć poluzowanie fiskalne do koniecznego minimum. Na horyzoncie rysuje się spowolnienie gospodarcze, więc należy brać pod uwagę wrażliwe grupy społeczne, które potrzebują wsparcia i do nich powinno trafić wsparcie – mówi się o tzw. celowanym poluzowaniu budżetowym, które nie może być nadmierne, ponieważ mamy jednocześnie i spowolnienie, i wysoką inflację.”
„MFW wskazuje także, iż koniecznie zacieśnienie polityki pieniężnej w krajach rozwiniętych, a więc wysokie stopy i mocny dolar to również problem dla krajów wschodzących. Dzisiaj te najbiedniejsze kraje przeżywają dokładnie to samo co Polska w latach kryzysu naftowego lat 80-tych, kiedy wysokie stopy procentowe w dolarze spowodowały bankructwo PRL i konieczność restrukturyzacji długów trwające następną dekadę. Oczywiście dzisiaj jesteśmy nieporównywalnie mocniejsi jako gospodarka, ale trzeba się nastawić, że w 2023 roku nie ma mowy o powrocie „cierplarnianych” warunków dla krajów mających wysokie potrzeby pożyczkowa, jakim będzie Polska w roku wyborczym” – powiedział Benecki.
Podkreślił, również, że ważnym ustaleniem tego corocznego spotkania krajów członków MFW mogło być to, „żeby podnosić stopy procentowe, wolniej ale do wyższego poziomu stopy docelowej”. Wskazał, że rekomendacje mniejszych kroków w zacieśnianiu pieniężnym wynikają również z dążenia do zachowania stabilności rynków finansowych.
„Uważam, że takim ważnym ustaleniem tego corocznego spotkania członków MFW jest to, żeby podnosić stopy procentowe, ale może mniejszymi krokami. Widzimy to ostatnio w decyzji Banku Kanady, Banku Australii, ale również ECB i także w Fedzie. To wygląda tak, że banki centralne, które spotkały się w Waszyngtonie, uznały, że jeżeli będą podnosić tak szybko, jak teraz, to może się wydarzyć problem, może nawet kryzys w sektorze finansowym – niekoniecznie nawet w sektorze bankowym, może być poza sektorem bankowym. Przykład Wielkiej Brytanii pokazuje, jak to działa” – powiedział Benecki.
Podkreślił, że pomimo, iż rynek finansowy w Wielkiej Brytanii jest rynkiem najlepiej regulowanym, mającym jeden z najbardziej rozwiniętych nadzorów, w warunkach gwałtownych podwyżek stóp procentowych, IRS-y – czyli swapy walutowo-procentowe – zaczęły generować wielką stratę.
„Więc konkluzja jest taka: to jest ostrzeżenie, żeby nie przesadzić z tempem podwyżek, dlatego banki centralne – te, które wymieniłem – przeszły na mniejsze kroki. Ale jednocześnie banki podnosząc wolniej stopy procentowe zmierzają do docelowej stopy nie niższej, ale być może nawet wyższej” – powiedział Benecki.
Główny ekonomista ING BSK spodziewa się, że na najbliższym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej może dokonać 12. podwyżki stóp procentowych.
„My zakładaliśmy dotychczas, że ta listopadowa podwyżka jest mniej realna, ale zważywszy na to, że jednak jest takie poruszenie i zaniepokojenie kondycją złotego, spadającym zaufaniem do polskich obligacji, to jednak stawiamy na tę podwyżkę jako taki czynnik, który mógłby pokazać, że jednak te niepopularne decyzje są możliwe. To bardzo ważny element, który może się przyczynić do budowania zaufania do polskiego rynku długu. Pamiętajmy, że dramatyczna przecena polskich obligacji w ostatnich miesiącach wynikała właśnie z obaw inwestorów o uporczywość wysokiej inflacji, zbyt niefrasobliwego podejścia do tego problemu przez rząd, a także niechęci banku centralnego aby kompensować luźną politykę fiskalną podwyżkami stóp procentowych. Wciąż jednak zaznaczamy, że będzie to wymagało dużej zmiany podejścia RPP, ta od wielu tygodni mówiła o bliskim końcu cyklu zacieśnienia. Stawiamy na podwyżkę, ale pozostawienie stóp bez zmian też może się wydarzyć. Dopiero gry Polska doświadczy problemów jakie do niedawna miały Węgry z forintem może nastąpić przebudzenie” – podsumował Benecki.
Źródło: ISBnews