Największym ryzykiem dla Ryvu Therapeutics, związanym z epidemią koronawirusa, jest realizacja badań klinicznych, które spółka prowadzi w oparciu o sieć szpitali, obecnie głównie w USA, poinformował prezes Paweł Przewięźlikowski. Wśród innych ryzyk spółka wymienia także opóźnienia w realizacji projektów discovery, realizowanie umów z dostawcami z Chin i Europy oraz wydłużenie lub nie dojście do skutku rozmów z potencjami partnerami.
„Największym ryzykiem z punku widzenia Ryvu są badania kliniczne. Ryvu prowadzi je w oparciu o sieć szpitali. W tej chwili głównie to są szpitale w Stanach Zjednoczonych, gdzie właśnie przechodzi szczyt pandemii korkonawisrusa. Niektóre z tych szpitali ograniczyły przyjęcia, niektórzy pacjenci boją się przychodzić do szpitala, by uczestniczyć w badaniach klinicznych. Część szpitali nie wpuszcza monitorów klinicznych, część zawiesiła w ogóle badania kliniczne wczesnej fazy tam, gdzie cząsteczki są jeszcze niesprawdzone” – powiedział Przewięźlikowski podczas wideokonferencji.
Dodał, że według stanu na 31 marca pięć z sześciu ośrodków biorących udział w badaniu SEL120 rekrutowało pacjentów.
„Mamy sygnały, że kolejne mogą zawiesić rekrutację, czy spowolnić tempo rekrutacji, ale badanie cały czas postępuję, możemy rekrutować pacjentów, natomiast w jakim tempie – to się okaże w najbliższych tygodniach. Na razie projekt idzie do przodu” – powiedział prezes.
Zaznaczył, że ryzyko związane z koronawirusem dotyczy też zagranicznych dostawców Ryvu Therapeutics.
„Zauważyliśmy, że w styczniu i lutym część z naszych chińskich dostawców nie pracuje normalnie, w z związku z tym zaczęliśmy pracować więcej z dostawcami europejskimi. Teraz jest trochę odwrotnie – część europejskich dostawców ma problemy, w związku z czym zlecamy więcej do Chińczyków lub Hindusów” – powiedział prezes.
Podkreślił, że wszystkie kluczowe procesy laboratoryjne u dostawców, czyli np. przetwarzanie próbek z badania klinicznego SEL24, czy SEL 120 są utrzymane i od tej strony nie ma większych ryzyk.
„Natomiast część projektów discovery może się opóźnić” – zaznaczył.
Pewnym ryzykiem dla Ryvu jest wzrost kursu walut, gdyż koszty badań klinicznych są denominowane w walutach obcych, większość wydatków, które zleca Ryvu do firm też jest w walutach obcych, a środki trzymane w gotówce są w złotych.
„Finansowanie grantowe mamy również w złotych, w związku z czym na pewno mocny kurs dolara nie pomaga, chyba, że mamy przychody z kontraktów parentingowych. Fajnie skonwertował milestone z Menarini, fajnie się skonwertował upfront z Galapagos w euro, ale póki co – ciągle więcej wydajemy w walutach, niż zarabiamy, więc ryzyko kursowe nie jest czymś miłym dla nas” – dodał.
Prezes podkreślił, że Ryvu jest jedną z firm, które powinny sobie poradzić z koronawirusem najlepiej, dlatego, że od dłuższego czasu ma kompetencje rozumienia tego, co się dzieje, zarządzania ryzykiem, przygotowania odpowiednich polityk.
„Pierwsze działania wdrażaliśmy w Ryvu od stycznia-lutego, obserwując to, co się dzieje na świecie i u naszych partnerów biznesowych w Chinach. Na dwa tygodnie przed świętami – zakładając, że to jest szczyt przejścia koronawirusa przez Kraków, Poznań – ograniczyliśmy działalność laboratoryjną do minimum. Od wtorku tego tygodnia, widząc, że sytuacja się normuje – zgodnie z naszymi przewidywaniami – przy zachowaniu środków ostrożności i pracy zmianowej, wróciliśmy do pracy w laboratoriach. Niektóre osoby pracują z domu. Wydaje nam się, że z punktu epidemiologicznego najgorsze jest za nami, ale nadal chodzimy po polu minowym, tylko te miny są rzadziej” – podkreślił.
Wskazał także na inne ryzyka branżowe, jak spowolniony rozwój biznesu, związany ze zmniejszeniem popytu ze strony branży farmaceutycznej na nowe cząsteczki, a także zmienność notowań akcji i trudniejszy dostęp do rynków kapitałowych.
„Na pewno koronawirus wpływa na to, że firmy farmaceutyczne dokładniej oglądają każdego dolara, są dłuższe procesy negocjacyjne. Można się spodziewać, że pewne rozmowy negocjacyjne, które prowadziło Ryvu albo się rozsypią, albo się spowolnią, bo trudniej się domyka deale przez telekonferencje niż przez spotkania osobiste. Mamy nadzieję, że ta sytuacja się niedługo umormuje. Jak widać, Holendrzy czy Belgowie są w fazie takiej, że chcą kupować, chcą podpisywać i po 2,5 roku rozmów, w środku epidemii koronawirusa sfinalizowaliśmy umowę” – powiedział Przewięźlikowski.
Wskazał, że po tym jak przez świat zaczął przechodzić koronawirus, najniższy kurs akcji spółki był na poziomie 31 zł.
„Po ogłoszeniu dealu z Galapagos akcje Ryvu są na najwyższych poziomach, na jakich były do tej pory. W zasadzie odrobiliśmy straty związane z koronawirusem, ale to nie jest tylko sentyment inwestorów. To są przede wszystkim dobre wyniki SEL24, to jest możliwość uzyskania wskazania sierocego dla SEL120, jest to deal z Galapagosem. Pomagają nam dobre, fundamentalne informacje ze spółki” – podsumował.
Ryvu Therapeutics podało dziś rano, że rozpoczęło współpracę badawczo-rozwojową ze spółką Galapagos NV z Belgii, której celem jest rozwój innowacyjnych związków małocząsteczkowych o potencjale terapeutycznym w chorobach zapalnych.
Ryvu Therapeutics zostało założone w 2007 r. (jako Selvita), obecnie zatrudnia 150 naukowców, z których 80 posiada stopień naukowy doktora. Ryvu Therapeutics jest notowane na głównym rynku GPW.
Źródło: ISBnews