Wtorkowy poranek przynosi korektę wczorajszego silnego rajdu na EUR/PLN, który wywindował notowania euro w relacji do złotego na nowe 12-letnie maksima. O godzinie 09:50 za wspólną walutę trzeba było zapłacić 4,6630 zł, czyli o niespełna 1 gr mniej niż w poniedziałek na koniec dnia, gdy w szczycie notowań płacono już 4,6783 zł. Kurs EUR/PLN wciąż jest o 2,8 gr wyższy niż w marcu 2020 roku, czyli w szczycie pandemicznego strachu na rynkach finansowych.
Polska waluta koryguje również wczorajszy wzrost notowań szwajcarskiego franka o 3,7 gr, co przekłada się na cofnięcie notowań CHF/PLN o 1 gr do 4,2175 zł. Jednocześnie złoty pozostaje stabilny do dolara i brytyjskiego funta. Kursy tych walut kształtują się odpowiednio na poziomach 3,9735 zł i 5,4640 zł. Dolar jest najdroższy od prawie 9 miesięcy, a funt od 2016 roku.
To prawdopodobnie jeszcze nie koniec osłabienia złotego. Szczególnie wobec euro, gdzie na wykresie doszło do przełamania ważnej strefy oporu 4,6223-4,6455 zł. Skąd się bierze słabość złotego? Niewątpliwie jest to efekt ultraluźnej polityki monetarnej uprawianej przez Radę Polityki Pieniężnej i dużej niechęci Rady do normalizacji tej polityki nawet pomimo utrzymującej się już od bardzo długiego czasu podwyższonej inflacji w Polsce, która to w najbliższych miesiącach dodatkowo przyspieszy. Jest już niemal pewne, że w przyszłości stopy procentowe w Polsce zostaną podwyższone jako jedne z ostatnich w regionie. Swoje dokłada też niepewność związana z bardzo trudną sytuacją epidemiczną w Polsce, co odsuwa w czasie oczekiwane popandemiczne odbicie w gospodarce. Nie bez znaczenia są również znaki zapytania wokół ratyfikacji w parlamencie Funduszu Odbudowy.
Warto zwrócić jednak uwagę, że wszystkie wskazane wyżej czynniki mają pewien przejściowy charakter. Odbicie gospodarcze odsuwa się w czasie przez trwającą pandemię i lockdowny prawdopodobnie wykraczający poza datę 9 kwietnia, ale wciąż pozostaje ono scenariuszem bazowym na dalszą część roku. To samo dotyczy podwyżek stóp procentowych. Rada Polityki Pieniężnej wprawdzie ignoruje podwyższoną inflację, ale w przypadku nasilenia tendencji inflacyjnych na świecie, czemu sprzyjać będzie popandemiczne odbicie w gospodarce, będzie zmuszona to zrobić. Stąd też zwrot na rynku walutowym może nastąpić w każdej chwili i być równie zdecydowany jak w przypadku kształtowania się lokalnych szczytów w marcu i październiku 2020 roku.
Źródło: ISBnews / Marcin Kiepas, analityk Tickmill