Wtorkowy poranek przynosi niewielką zmianę notowań złotego, po jego poniedziałkowym osłabieniu względem koszyka walut, co w przypadku szwajcarskiego franka i brytyjskiego funta przyniosło najwyższe wyceny tych walut odpowiednio od prawie 12 i 7 miesięcy.
O godzinie 09:25 za euro trzeba było zapłacić 4,6125 zł, czyli zaledwie 0,1 gr mniej niż w poniedziałek. Dolar kosztował 3,9770 zł (+0,3 gr), szwajcarski frank 4,3180 zł (-0,3 gr), a brytyjski funt rósł o 0,4 gr do 5,4750 zł, wyznaczając nowe 7-miesięczne maksima.
Relatywnie dobre nastroje na rynkach globalnych, ważne dane makroekonomiczne publikowane dopiero w drugiej połowie dnia i czekanie na czwartkowe posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego, powinny dziś stabilizować notowania polskiej waluty. Niemniej jednak, patrząc na rynkowe otoczenie, trudno się oprzeć wrażeniu, że złoty jest tuż przed jakimś silniejszym wybiciem. I zdecydowanie więcej argumentów przemawia za tym, że rynek jest w przededniu silniejszego osłabienia polskiej waluty.
Obecnie najsilniejszym argumentem przemawiającym na korzyść złotego jest zapoczątkowany w tym miesiącu przez Radę Polityki Pieniężnej (RPP), jak zakłada chyba większość uczestników rynku, cykl podwyżek stóp procentowych w Polsce. Zgodnie z tym założeniem, kolejna podwyżka będzie miała miejsce na posiedzeniu Rady w dniu 3 listopada.
Działania Rady są też jednym z czynników ryzyka. Dotychczasowy brak zdecydowane reakcji Rady na szybującą inflację w Polsce (wręcz jej ignorowanie) i obawy przed tym, że również teraz decyzje ws. polityki monetarnej będą spóźnione, to jeden z wielu czynników ryzyka ciążących złotemu. To dlatego na tydzień przed spodziewaną podwyżką stóp w Polsce kurs EUR/PLN jest tylko nieco ponad 3 gr niższy niż w ostatnich dniach września, gdy dane o wyższej inflacji kolejny raz zaskoczyły inwestorów, a perspektywa dobicia inflacji do 7 proc. stała się realna.
A już w najbliższy piątek może czekać kolejna inflacyjna niespodzianka. Rynek zakłada, że w październiku inflacja wystrzeliła do 6,4 proc. rok do roku z 5,9 proc. we wrześniu. Już przy takim odczycie ewentualna podwyżka stóp o 25 punktów bazowych w listopadzie będzie uważana za spóźnioną i zamiast wzmocnić złotego, go osłabi.
Przeciwko złotemu przemawia również coraz większy konflikt polityczny na linii Warszawa-Bruksela, co nawet jeżeli nie doprowadzi do wstrzymania funduszy europejskich, to opóźni ich napływ. To miałoby negatywny wpływ na inwestycje i zaufanie inwestorów zagranicznych do Polski, co wprost znajdzie odzwierciedlenie w notowaniach złotego.
I wreszcie złotemu coraz bardziej będzie ciążyć pogarszający się bilans płatniczy Polski i znajdujący się w trendzie spadkowym kurs EUR/USD. Spadki tego ostatniego mogą jeszcze przyspieszyć po listopadowym posiedzeniu Fed, gdy powszechnie oczekuje się decyzji o taperingu. Wtedy powrót dolara powyżej 4 zł stanie się oczywisty.
Źródło: ISBnews / Marcin Kiepas, analityk Tickmill