Oprocentowanie obligacji opartych o WIBOR rośnie jak na drożdżach. Oprocentowanie „wuzetek” w nowym okresie odsetkowym będzie ponad siedmiokrotnie (!) wyższe, a mimo to tanieją, obligacje korporacyjne zaś nie drożeją.
W piątek sześciomiesięczny WIBOR wynosił 1,87 proc. Jeszcze miesiąc temu było to 0,33 proc., a dwa miesiące temu 0,25 proc. Oprocentowanie obligacji opartych o WIBOR – a to prawie wszystkie obligacje korporacyjne i część skarbowych – katapultuje się na wyższe poziomy już w najbliższym okresie odsetkowym. A mimo to „wuzetki”, czyli obligacje skarbowe o oprocentowaniu równym stawce WIBOR, tanieją, notowane są często i punkt procentowy poniżej nominału, co oczywiście dodatkowo podbija ich rentowność. Tak działa presja podaży i psychologia inwestorów funduszy dłużnych, dla których październik był naprawdę trudnym miesiącem. Przekonali się, fundusze wypełnione po brzegi bezpiecznymi papierami mogą tracić grubych kilka procent w miesiąc, jeśli tylko okoliczności będą niesprzyjające.
Ale rozczarowaniem są też wyniki funduszy obligacji korporacyjnych, które wydawały się najlepiej przygotowane do wzrostu stóp procentowych, bo średnio połowę ich portfeli wypełniają papiery oparte o WIBOR (czasem jest to jednak znacznie więcej). W październiku fundusze te straciły średnio 0,75 proc. Oczywiście to znacznie mniej niż traciły fundusze uniwersalne czy skarbowe, ale jednak na plusie miesiąc zakończyły tylko dwa fundusze korporacyjne, w tym jeden FIZ.
Dlaczego? Prawdopodobnie fundusze uwzględniły w modelach wyceny spadek wartości obligacji o stałym oprocentowaniu (choć de facto, nie jest to spadek trwały – jeśli obligacje zostaną wykupione w terminie, zarządzający otrzyma swoje 100 proc. wraz z odsetkami), które mają w portfelach, natomiast najwyraźniej nie skorygowali w górę wyceny papierów o zmiennym kuponie. Trudno jednak, żeby to zrobili, skoro rynkowe notowania „wuzetek” spadają. Co z tego, że teoretycznie powinny drożeć?
Taka sytuacja to jednak doskonała okazja dla inwestorów, którzy rozumieją co właściwie się dzieje. Oprocentowanie wuzetek wzrośnie z 0,25 proc. do 1,87 proc., niektórych już za kilka dni. Ale to samo czeka obligacje korporacyjne, które wejdą wkrótce w nowe okresy odsetkowe. Im dłuższy jest termin do wykupu, tym lepiej – podwyższone odsetki będą spływały jeszcze długo po tym, jak RPP uda się (jeśli się uda) zapanować nad inflacją. Ale wyceny na Catalyst zdają się nie uwzględniać tych zmian, notowania przebiegają na wcześniejszych poziomach. Sześcioletnie obligacje Kruka wyceniane są na 102 proc., ale jeśli uwzględnić, że za sześć tygodni ich oprocentowanie wyniesie 5,26 proc. (a nie 3,94 jak obecnie), powinny kosztować 106 proc., żeby ich rentowność wynosiła nadal 4 proc., czyli tyle ile w dniu emisji. Oczywiście tak silny wzrost ceny byłby nieuzasadniony z kolei rentownością obligacji skarbowych (2,5 proc. można dostać już za dwuletnie papiery), ale pomijanie wzrostu stawek WIBOR wydaje się też nieefektywnym zachowaniem rynku, a z pewnością jest argumentem za wzrostem stóp zwrotu funduszy obligacji korporacyjnych. Dwie ostatnie decyzje RPP sprawiły, że stopy zwrotu funduszy wzrosną średnio o 0,8 pkt proc. (a niekiedy o 1-1,3 pkt proc.), tylko dzięki wyższemu WIBOR. A to przecież nie koniec podwyżek, choć komunikacja prezesa NBP w tej sprawie jest nawet jak na niego wyjątkowo… cóż, nieprzewidywalna (w piątkowym wywiadzie twierdził, że inflacja spadnie i kolejne podwyżki nie są potrzebne).
Źródło: Obligacje / Emil Szweda