Piątkowe notowania na rynku w Warszawie przyniosły kolejną sesję, której wynik został podyktowany przez nastroje na giełdach bazowych.
Spadek WIG20 o blisko 2,3 procent był w największym stopniu podyktowany przez korelację indeksu z niemieckim DAX-em, który w końcówce sesji na GPW notował stratę zbliżoną do 2 procent. Przeciwko popytowi grała również Wall Street, gdzie spadkowy poranek nie pozwolił na korygowanie słabości na rynkach europejskich. W przypadku WIG20 przecenę zanotowało 16 walorów przy zwyżkach spółek Asseco PL, JSW, Mercator i Tauron, które – zwłaszcza pierwsze trzy – trudno uznać za liderów indeksu. Sesja wpisała się w cały tydzień, który zaczął się paniczną wyprzedażą na fali wzrostu awersji do ryzyka i napięcia politycznego wokół Ukrainy, a skończył w kontekście podniesionej zmienności i zdolności rynków do mocnych wahnięć w nastrojach w trakcie pojedynczych rozdań. W perspektywie tygodniowej WIG20 spadł o blisko 4 procent, ale podaży nie udało się dziś poprawić poniedziałkowego dołka. W efekcie stale można mówić o układzie sił, w którym to pierwsza sesja przesądziła obrazie tygodnia. Brak nowego minimum przeceny ma konsekwencje technicznie w postaci podtrzymania zawieszenia wykresu WIG20 pomiędzy linią lokalnego trendu spadkowego, a strefą wsparcia w rejonie 2153-2144-2120 pkt. W praktyce słaba sesja nie zmienia ocen kondycji rynku, który ma dopiero przed sobą decyzję o zakończeniu konsolidacji po dwutygodniowej fali spadkowej. Uwzględniając wyprzedanie rynku większe szanse trzeba dawać scenariuszowi wzrostowemu. Obraz wykresu ostrzega jednak przez ryzykiem wybicia dołem z konsolidacji i wejścia WIG20 w kolejną falę spadkową. Dodatkowo, ważna jest też korelacja indeksu blue chipów z indeksami rynków bazowych, które znalazły się podobnych położeniach technicznych, co WIG20 i muszą wybierać między scenariuszem kontynuacyjnym i korekcyjnym.
Źródło: DM BOŚ / Adam Stańczak