Podwyżki cen energii raczej zmobilizują europejską gospodarkę do większej samowystarczalności jeżeli chodzi o energię i wywołają kolejny skok modernizacyjny. Wydaje mi się, że dotyczy to nie tylko tych gałęzi gospodarki, w których energia jest istotnym składnikiem produkcyjnym, czyli hutnictwo, przetwórstwo metali, chemia, tworzywa sztuczne czy nawozy. Tam oczywiście energia jest istotnym elementem, ale zakłady prowadzą albo wprowadziły tego typu rozwiązania, aby znaleźć kompromis między ceną energii a rentownością produkcji – komentuje Tomasz Haiduk, wykładowca w Szkole Biznesu Politechniki Warszawskiej i wiceprezes Instytutu Industry 4.0.
Rozważania na temat przyszłości branży produkcyjnej w kontekście rosnących cen energii warto zacząć od odpowiedzi na pytanie: dlaczego cena energii tak daleko wzrosła? Turbulencje w Polsce i Europie to w dużej mierze efekt paniki na tym rynku i prawdopodobnie również spekulacji. Cena ropy waha się bardzo silnie, ale obecnie nie odbiega od ceny sprzed wojny na Ukrainie. W przypadku gazu jest podobnie i raczej mówimy tutaj o braku stabilności dostaw i możliwości magazynowania. Panika oczywiście wsparta jest gwałtownymi ruchami spekulacyjnymi. Niemcy w błyskawicznym tempie budują gazoport, a zamówione statki z LNG nie mają możliwości rozładunku, ponieważ magazyny w Europie są pełne gazu, a możliwości przesyłowe przez dostępne gazociągi są ograniczone.
Różne perspektywy…
Oczywiście perspektywa Polski, a także i Niemiec, jest trochę inna niż reszty świata. Produkcja w Polsce to raczej tania siła robocza niż tania energia, natomiast Niemcy to przede wszystkim gospodarka oparta o stabilne dostawy gazu z Rosji. Dla tej gospodarki odcięcie dostaw z tego kierunku to duży szok i konieczność szybkich zmian. Niemcy, jako jedna z najsilniejszych gospodarek na świecie wykonają odpowiednie kroki, aby zapewnić stabilność energetyczną swojego kraju. Warto zwrócić też uwagę na to, że w dużej mierze cena energii jest kształtowana przez składniki pozasurowcowe – przez podatki, opłaty pośrednie, a także przez politykę gospodarczą poszczególnych państw.
… i różne problemy
Wojna na Ukrainie i blokada dostaw surowców energetycznych z Rosji dotyczy głównie nas, a nie takich kierunków jak Chiny, Stany Zjednoczone czy Azja. Oni mają własne problemy i tam cena energii jest taka sama jak przed wojną. Obecnie dla Chińczyków większym problemem jest brak możliwości wywiezienia ze swojego kraju wyprodukowanych samochodów niż stabilne dostawy ropy naftowej. Chiny stały się największym producentem samochodów na świecie i okazało się, że logistyka morska nie jest w stanie zapewnić transportu eksportowanych wyrobów. Chiny zamawiają samochodowce a nie tankowce czy gazowce i w dalszym ciągu zmagają się z pandemią, blokując całe regiony produkcyjne.
Podwyżki cen mogą być mobilizacją
Produkcja w Europie jest pod ciężarem niekorzystnych zmian na rynku. Firmy przygotowują się do szoku energetycznego, cała Europa kreśli odpowiednie scenariusze. Podwyżki cen energii raczej zmobilizują europejską gospodarkę do większej samowystarczalności jeżeli chodzi o energię i wywołają kolejny skok modernizacyjny. Wydaje mi się, że dotyczy to nie tylko tych gałęzi gospodarki, w których energia jest istotnym składnikiem produkcyjnym, czyli hutnictwo, przetwórstwo metali, chemia, tworzywa sztuczne czy nawozy. Tam oczywiście energia jest istotnym elementem, ale zakłady prowadzą albo wprowadziły tego typu rozwiązania, aby znaleźć kompromis między ceną energii a rentownością produkcji.
Jednak przede wszystkim jest to problem dla firm, które nie wdrożyły odpowiednich procedur i odpowiednich systemów wcześniej. Nie mają systemu monitoringu, nie potrafią odpowiedzieć sobie na pytanie, czy produkcja jeszcze im się opłaca, a programy oszczędności energii i modernizacji były odkładane na później. Niestety, po raz kolejny okaże się, że zaniechanie inwestycji w przeszłości zagrozi stabilności działania w obecnym, turbulentnym otoczeniu makroekonomicznym. W przemyśle większość działań ma podłoże biznesowe i albo wprowadzę pewne rozwiązania i technologie, które są innowacyjne i energooszczędne, albo ryzykuję produkcję według swojego modelu, opartego na taniej sile roboczej i dostępności energii.
Są powody do optymizmu
Ja jestem jednak optymistą i uważam, że polskie firmy mają duże zdolności adaptacyjne do warunków makroekonomicznych, w tym ograniczeń energetycznych i poradzą sobie z trudnościami. Oczywiście ogromną szansą byłoby uruchomienie funduszy europejskich w ramach Krajowego Planu Odbudowy i innych programów wsparcia, ale to już decyzja polityczna. Jeżeli chodzi o gospodarkę niemiecką to uważam, że nastąpi silna interwencja państwa, być może pomimo sprzeciwu Unii Europejskiej i gospodarka ta przygotuje się na zmiany na rynku energetycznym lepiej, niż nam się obecnie wydaje.
Pamiętajmy, że ryzyka związane z cenami nośników energii to bardziej stabilność dostaw, w tym logistyka i magazynowanie a nie ceny samego surowca. Opanowanie chaosu logistycznego wpłynie na stabilizację cen, a przez to da firmom szansę pracować w bardziej przewidywalnym środowisku.
Źródło: Tomasz Haiduk / Wykładowca w Szkole Biznesu Politechniki Warszawskiej, Wiceprezes Instytutu Industry 4.0