W ostatnich latach przemysł motoryzacyjny znalazł się w centrum jednej z największych afer związanych z emisją spalin. Skandal, który stał się powszechnie znany jako „dieselgate”, odsłonił kompleksowy proceder fałszowania pomiarów przez wiele firm z branży automotive, nie tylko producentów samochodów. Wpłynęło to na zaufanie konsumentów i spowodowało spadki wartości firm oraz wywołało szerokie dyskusje na temat wpływu spalin na środowisko. Jak aktualnie wygląda sytuacja w branży i jaka przyszłość czeka auta z silnikiem Diesela wyjaśniają eksperci serwisu autobaza.
„Dieselgate” rozpoczął się od ujawnienia w 2015 roku przez amerykańską Agencję Ochrony Środowiska (EPA) fałszowania pomiarów emisji spalin przez koncern Volkswagena. Okazało się, że w celu spełnienia norm, Volkswagen stosował nielegalne oprogramowanie w silnikach Diesela, które w trakcie testów emitowało niższe poziomy zanieczyszczeń niż w rzeczywistych warunkach jazdy. Odkrycie to wstrząsnęło nie tylko branżą samochodową, ale również konsumentami na całym świecie, którzy uważali, że samochody wyposażone w silniki Diesela są bardziej przyjazne dla środowiska.
W przypadku Volkswagena odkryto, że silniki dieselowe były wyposażane w oprogramowanie sterujące, które rozpoznawało, kiedy samochód był poddawany testom emisji spalin, dzięki czemu miały spełnić rygorystyczne normy, które obowiązują w wielu krajach. W takim przypadku samochód dostosowywał swoje parametry pracy, aby spełnić określone wymogi dotyczące emisji. Jednak podczas normalnej jazdy na drodze samochody emitowały znacznie większe ilości szkodliwych substancji, takich jak tlenki azotu (NOx) – wyjaśnia Natalia Sokołowska, ekspertka serwisu autobaza.
Zmowa producentów?
Jednak „dieselgate” nie był przypadkiem pojedynczego producenta. W toku śledztwa wyszło na jaw, że wiele innych firm również stosowało podobne metody fałszowania pomiarów emisji spalin. Koncerny takie jak Audi, BMW, Fiat Chrysler, Mercedes-Benz czy Opel także zostały oskarżone o manipulację wynikami emisji. Praktyka fałszowania pomiarów była szeroko rozpowszechniona w przemyśle motoryzacyjnym.
Kiedy wybuchł skandal, VW przez miesiące twierdził, że stoi za nim tylko niewielka liczba pracowników niskiego szczebla, a zarząd nic o tym nie wiedział. Tymczasem okazało się, że w proceder zaangażowane było kierownictwo najwyższego szczebla koncernu nie tylko w Europie, ale także w USA.
W wyniku przeprowadzonego śledztwa w sprawie „dieselgate” w stan oskarżenia zostali postawieni szefowie całej grupy VW, dyrektor generalny Audi, a w 2021 r. prokuratura rozszerzyła śledztwo o byłych menedżerów najwyższego szczebla Continental. W kwietniu b.r. agencja Reutera podała, iż niewymieniony z nazwiska kierownik projektu technicznego w Continental przyznał się do udziału w skandalu i obciążył innych oskarżonych. W sumie wobec 60 osób toczy się śledztwo w sprawie współudziału, podżegania do oszustwa i nadużycia zaufania.
Konsekwencje dalekosiężne
„Dieselgate” jest prawdopodobnie największym skandalem, który wywołał wielkie kontrowersje w branży samochodowej XXI wieku. Wpłynął na reputację VW i przyczynił się do zmian w przemyśle motoryzacyjnym.
Volkswagen został zmuszony do wypłacenia znacznych odszkodowań, które wyniosły miliardy dolarów na całym świecie. Ponadto firma zmagała się z licznymi procesami sądowymi, a jej reputacja została poważnie nadszarpnięta.
Skandal związany z fałszowaniem norm emisji spalin doprowadził do zwiększenia kontroli oraz surowszych testów laboratoryjnych w wielu krajach. Organizacje międzynarodowe, takie jak Europejska Agencja Środowiska (EEA), oraz narodowe agencje regulacyjne wzmocniły swoje działania w celu zapobiegania oszustwom i manipulacjom związanym z emisją zanieczyszczeń.
Skandal wywołał ogromne poruszenie zarówno w przemyśle samochodowym, jak i wśród użytkowników oraz miał znaczący wpływ na reputację VW, oraz producentów samochodów z silnikami Diesela w ogóle. Grupa Volkswagen była zmuszona wycofać wiele modeli z rynku, wypłacić wysokie kary finansowe i naprawić pojazdy poszkodowanych klientów. Ponadto kierowcy zaczęli baczniej przyglądać się działaniom koncernów, bardziej krytycznym okiem patrzą na ich działalność i co widać również w naszych raportach, popularność samochodów z silnikiem Diesala spada – komentuje Natalia Sokołowska, ekspertka serwisu autobaza.
Co czeka silniki Diesela?
Jak podaje Międzynarodowa Rada ds. Czystego Transportu (ICCT) około 13 milionów wysoce zanieczyszczających środowisko pojazdów z silnikiem Diesela sprzedanych w latach 2009-2019 pozostaje na europejskich drogach. ICCT powiedział, że kolejne 6 mln diesli ma „podejrzany” poziom emisji. Samochody obejmują 200 różnych modeli wyprodukowanych przez wszystkich głównych producentów.
Z kolei Rada Unii Europejskiej, pod koniec marca 2023 r. ostatecznie przyjęła rozporządzenie o zakazie rejestracji pojazdów z silnikiem spalinowym po 2035 r. W ramach nowych przepisów każdy producent musi zagwarantować, że średnia emisja CO2 z jego floty nowo zarejestrowanych pojazdów w roku kalendarzowym nie przekroczy jego indywidualnej rocznej normy. W przypadku, gdy normy zostaną przekroczone, producent musi ponieść karę finansową w wysokości 95 euro za gram CO2/km powyżej ustalonej wartości za każdy zarejestrowany pojazd.
Przyszłość silników Diesela jest niepewna ze względu na zmiany regulacyjne, rozwój silników elektrycznych i skutki skandalu „dieselgate”. Niemniej jednak nadal istnieje duże zapotrzebowanie na samochody z silnikami wysokoprężnymi w niektórych sektorach, takich jak przemysł ciężki, transport drogowy czy rolnictwo, ze względu na ich wytrzymałość, efektywność paliwową i duży moment obrotowy. W tego rodzaju pojazdach mogą być potrzebne rozwiązania alternatywne, takie jak biopaliwa lub hybrydowe systemy napędowe, aby zmniejszyć emisję spalin – podsumowuje Natalia Sokołowska, ekspertka serwisu autobaza.
Źródło: autobaza