Zainteresowanie „zielonymi obligacjami” dynamicznie wzrasta zarówno wśród emitentów, jak i funduszy, które chcą inwestować w takie papiery, poinformował wiceprezes ING Banku Śląskiego Michał Mrożek w rozmowie z ISBnews. Zwrócił uwagę, że rośnie też popyt na inne, mniej wymagające typy obligacji, które obejmują działania ekologiczne i rozwój w tym kierunku, takie jak transition bonds czy ESG-linked bonds.
„Obserwujemy ciągły wzrost zainteresowania zielonymi obligacjami. Cały czas powstają nowe fundusze, a także nowe portfele w ramach istniejących funduszy (które są dedykowane zielonym emisjom). Nie są to zmiany widoczne z miesiąca na miesiąc, jednak jest to rynek dynamiczny z tendencją wzrostową. Coraz więcej inwestorów otwarcie mówi o tym, że ogranicza swoje inwestycje w papiery dłużne emitentów, którzy są zaangażowani w energetykę konwencjonalną (opartą o węgiel), emitującą duże ilości CO2. Natomiast deklarują, że chętnie będą inwestować w te biznesy, które chcą się zmieniać, które przeprowadzają transformację w kierunku zrównoważonego rozwoju, co przekłada się również na ograniczenie ryzyka kredytowego. Potwierdzeniem tego jest duże zainteresowanie zieloną emisją PKN Orlen wśród polskich inwestorów instytucjonalnych, którzy objęli 23% tych obligacji” – powiedział ISBnews Mrożek.
ING Bank NV wspierał PKN Orlen w zakresie uzyskania certyfikatu zieloności dla emisji siedmioletnich euroobligacji o wartości 500 mln euro.
Wiceprezes zwrócił uwagę, że coraz częściej na rynku pojawia się oczekiwanie względem współpracujących podmiotów, że kontrahenci będą działać w sposób zrównoważony i zielony. Firmy ograniczają współpracę z podmiotami, które są nisko oceniane w ratingach ESG.
„Również na rynku inwestorskim powstaje coraz więcej funduszy inwestujących w zielone obligacje. W dłuższej perspektywie zakłada się, że rynek inwestorski będzie się ograniczał dla obligacji podmiotów, które nie będą niosły za sobą jakiejś zmiany, czyli nie będą zielone, nie będą opierać się na zrównoważonym prowadzeniu biznesu czy transformacji w kierunku ekologicznych rozwiązań. Natomiast będzie rosnąć chęć inwestorów do inwestowania w papiery zielone” – wskazał Mrożek.
„W perspektywie lat emitenci, którzy nie podejmą się wyzwania transformacji i będą emitować wyłącznie zwykłe obligacje, mogą mieć mniejszą bazę inwestorską, co może przełożyć się na konieczność akceptacji wyższych kuponów lub wręcz narażenia się na ryzyko braku możliwości refinansowania zadłużenia, tzw. przerolowania obligacji” – dodał.
Wiceprezes jednocześnie zauważył, że zielone obligacje są jednymi z bardziej wymagających instrumentów finansowych na rynku w kontekście przygotowania emisji. Podstawowym elementem zielonych obligacji jest spełnienie przez emitenta dodatkowych warunków kwalifikowania projektów, które chce realizować (czyli finansować lub refinansować przy udziale środków pozyskanych z tej emisji) jako projekty zielone, ekologiczne. W przypadku euroobligacji PKN Orlen oznaczało to, że środki zostaną wykorzystane przez spółkę zgodnie z opublikowanymi zasadami zielonego/zrównoważonego finansowania (green ginance framework).
„Natomiast na eurorynku dostępnych jest wiele innych papierów, które obejmują działania ekologiczne i rozwój w tym kierunku. Przykładem są np. transition bonds, czyli instrumenty zapewniające środki na transformację biznesu klienta w kierunku bardziej zielonym. Kolejnym przykładem są obligacje ESG-linked bonds, które są powiązane z ratingiem ESG, obejmującym nie tylko ekologiczny aspekt, ale też szerszą perspektywę” – wymienił Mrożek.
Choć to energetyka jest naturalnym sektorem, który może być zainteresowany takimi projektami – a przechodzenie na energię ze źródeł odnawialnych jest tutaj niewątpliwym trendem oraz kierunkiem rozwoju – to nie ma branżowych ograniczeń w emisji zrównoważonych czy zielonych obligacji.
„Tak naprawdę każda branża może wykorzystywać takie możliwości, np. firma, która emituje dużo CO2 i chce zmodernizować swoją instalację, aby ograniczyć szkodliwą emisję, może sięgnąć po rozwiązanie, jakim są transition bonds” – podkreślił wiceprezes.
Wyjaśnił, że aby spółka uzyskała ocenę zieloności w postaci certyfikatu dla swojej emisji musi poczynić odpowiednie przygotowania. Przede wszystkim zebrać i wyselekcjonować projekty, które mogą być skategoryzowane jako projekty zielone zgodnie z regulacjami ogłoszonymi na poziomie Unii Europejskiej. Następnie przygotowane informacje przekazywane są do agencji ratingowej, która weryfikuje projekty pod kątem ich wpływu na środowisko, czyli tzw. zieloności. W przypadku emisji zielonych obligacji PKN Orlen rolą ING było wspieranie spółki w ustrukturyzowaniu transakcji, tak aby spełniała wymogi zakwalifikowania emitowanych instrumentów dłużnych do kategorii zielonych obligacji.
Podobnie jak przy ratingu kredytowym, emitent zwykle współpracuje z podmiotami, które mogą go wesprzeć w przygotowaniu do dyskusji z agencją oceniającą zieloność emisji. Na rynku standardem dla takich emisji jest wydanie opinii przez jedną agencję, a następnie dodatkowa certyfikacja przez kolejną.
„Dla zakresu informacji przygotowanych przez PKN Orlen przy naszym współudziale, dwie agencje wydały pozytywną opinię, certyfikując obligacje jako zielone. PKN Orlen opublikował zasady zielonego finansowania tzw. green finance framework, które zostały zrewidowane przez agencję Vigeo Eiris, spółkę zależną Moody’s Corporation, oceniającą działalność emitentów w obszarze ESG. Vigeo Eiris wydało opinię, która potwierdza zgodność opublikowanych zasad z międzynarodowymi regulującymi. ING wspierał PKN Orlen również w wypełnianiu wymogów formalnych w celu uzyskania certyfikatu Climate Bonds Initiative (CBI)” – tłumaczył Mrożek.
Zwrócił uwagę, że podmioty certyfikujące wydają opinie na podstawie zunifikowanych przepisów ogólnych, zatwierdzonych na poziomie Unii Europejskiej. Oznacza to, że certyfikowane obligacje są zgodne z wytycznymi UE.
„W kontekście zielonych emisji warto też wspomnieć zakończoną dużym sukcesem emisję zielnych listów zastawnych naszego ING Banku Hipotecznego na kwotę 400 mln zł, zorganizowaną i zaoferowaną przez nas inwestorom krajowym jesienią 2019 roku. Była to wówczas największa emisja zielonych listów zastawnych w Polsce. W tym samym roku ING współorganizował również pierwszą emisji zielonych euroobligacji emitowanych przez Skarb Państwa o wartości 2 mld euro” – podsumował wiceprezes.
Przypomniał, że Grupa ING już w 2015 r. zapowiedziała, że nie będzie finansować nowych elektrowni węglowych (z wyłączeniem wcześniejszych zobowiązań kontraktowych wobec tych podmiotów). W ramach podpisanej w 2017 r. deklaracji ekologicznej zobowiązała się m.in. do stopniowego zmniejszania (aż do całkowitej spłaty do końca 2025 roku) dotychczasowych zaangażowań kredytowych, udzielonych poszczególnym elektrowniom węglowym. Po 2025 roku ING nie będzie finansował klientów, których działalność jest zależna od węgla energetycznego w stopniu wyższym niż 5%. Jednocześnie już teraz nie nawiązuje nowych relacji z klientami, których działalność jest zależna od węgla energetycznego w stopniu nie wyższym niż 10% o ile nie posiadają strategię zmniejszenia tego udziału do poziomu bliskiego zeru do końca 2025 roku.
Źródło: ISBnews