W polskiej gospodarce i systemie bankowym są pieniądze na transformację energetyczną, ale istnieją bariery w ich wykorzystaniu. Są to zarówno problemy z przeregulowaniem rynku, jak i brakiem edukacji oraz związaną z tym niechęcią mniejszych firm do inwestycji. Kojarzą się one bowiem wyłącznie z bieżącymi kosztami, a nie przyszłymi korzyściami, stwierdzili uczestnicy paneli poświęconych problemowi zrównoważonego rozwoju podczas Europejskiego Kongresu Finansowego w Sopocie. Agencja ISBnews jest patronem medialnym Kongresu.
„Obsługujemy firmy międzynarodowe i widzimy jak duże jest ich zaangażowanie w ESG. Musimy być więc przygotowani, że nasi zagraniczni kontrahenci będą także tego od nas wymagać” – powiedział wiceprezes Citi Handlowego Maciej Kropidłowski podczas panelu pt. „Realizacja ambicji dotyczących udziału zrównoważonego rozwoju w portfelach banków”.
Jego zdaniem, będzie to kosztowne, ale ambicją całej gospodarki powinno być dążenie do osiągnięcia pełnej transformacji.
„Instytucje finansowe zostały ustawione jako bramki logistyczne, ale wysiłek musi być rozłożony na całą gospodarkę. Klienci mają fantastyczne pomysły, ale my jako banki nie znamy się na wszystkim, musimy więc mieć wsparcie od państwa i ekspertów z poszczególnych branż” – wskazał wiceprezes.
Pozostali paneliści zwracali uwagę na trudne położenie Polski, która z racji opóźnień historycznych dopiero dogania wysoko rozwinięte kraje. Dlatego musi na bieżąco ponosić dużo większe koszty niż np. Niemcy czy Francja.
„Banki muszą wykazać się pełną zgodnością z regulacjami, ale nie może nam umknąć 'zieloność’ czyli sama transformacja energetyczna. Tylko dlaczego największe koszty muszą ponosić kraje biedniejsze?” – powiedziała wiceprezes ING Banku Śląskiego Joanna Erdman.
Jej zdaniem, regulacje tylko komplikują to, co najważniejsze czyli transformację energetyczną, a wymagania wpędzają nas w ogromne koszty.
„Zapętliliśmy się w gąszczu regulacji i przepisów, których często przedsiębiorstwa nie rozumieją, a te kosztują i obniżają konkurencyjność” – dodała wiceprezes.
„W każdej dyskusji powinniśmy wyjść od ceny energii, a w Polsce jest ona bardzo droga na tle innych krajów w Europie. Musimy więc jej cenę obniżać, czyli zwiększać udział zielonej. Paradoksalnie, jesteśmy w dobrej sytuacji, bo po prostu transformację energetyczną zrobić musimy” – zauważył wiceprezes PKO Banku Polskiego Krzysztof Dresler.
W jego ocenie, firmom niezbędne do tego są banki. Zmniejszy to bowiem np. profil ryzyka kredytowego, a w konsekwencji pozwoli zainwestować np. w umaszynowienie przemysłu.
„Na tle Niemiec sięga ono u nas zaledwie 25%, więc jest ogromne pole do inwestycji. I jest to tym łatwiejsze do zrobienia w obecnej sytuacji, czyli praktycznego braku bezrobocia” – podkreślił.
Natomiast uczestnicy panelu „Transformacja energetyczna – doświadczenia liderów biznesu” byli optymistycznie nastawieni do transformacji energetycznej Polski. Uważają, że upubliczniony niedawno plan transformacji kraju daje duże szanse gospodarce, szczególnie, że zawiera on nie tylko cel, ale i system edukacji.
„W ciągu 3-5 lat będziemy przedstawiać case study sukcesu polskich firm w transformacji energetycznej. Na projekty są dostępne miliardy euro z UE, a także środków krajowych i na pewno z tego skorzystamy” – powiedział szef Departamentu Klientów Strategicznych Citi Handlowego Piotr Kosno.
Według niego, plan obniżenia emisyjniści o 35% do 2030 r. jest ambitny, ale możliwy do realizacji. Podobnie uważa główny ekonomista Orlenu Adam Czyżewski. Ostrzega jednak przed zbyt szybkimi i nieprzemyślanymi działaniami mogącymi skutkować zaburzeniami w bieżącej działalności.
„Orlen, deklarując już dawno zeroemisyjność ma przemyślaną strategię i na przykład nie stawia stanowczo tematu dekarbonizacji, ale stara się to wszystko pogodzić. Musimy bowiem myśleć w długim horyzoncie, by nie nie zakłócić cyklu produkcyjnego czy rozwojowego” – wyjaśnił Czyżewski.
Orlen inwestuje w transformację energetyczną i celuje w zeroemisyjność, ale nie zapomina też o bieżących potrzebach i łańcuchu dostaw, które jeszcze muszą bazować na paliwach kopalnych.
„Nie jest sztuką np. sprzedać brudne aktywa, bo rozwiązujemy nasze problemy, ale gdy nie zostaną one wygaszone przez kupującego problem w skali kraju pozostaje” – zaznaczył.
Pozostali uczestnicy dyskusji podkreślali, że najmniejszym problemem są pieniądze, ponieważ transformacja energetyczna pozostaje dla UE priorytetem.
„Misją EBI jest wsparcie transformacji energetycznej, co roku mamy do dyspozycji ok. 11 mld euro dla polskich przedsiębiorców. Czekamy na dobre programy i plany, które oczywiście muszą dotyczyć wyłącznie zielonej energii” – poinformowała dyrektor Departamentu Krajów Nadbałtyckich i Nordyckich w EBI Katarzyna Żelawska-Pałasz.
Zaznaczyła jednak, że jako instytucja oferująca bardzo duże kwoty EBI ma określone wymagania, więc proces decyzyjny może potrwać dłużej niż w tradycyjnych bankach.
„Niemniej znacząca część naszego zaangażowania to współpraca z sektorem bankowym, gdzie dostarczamy im środków na finansowanie inwestycji polskich firm” – podsumowała dyrektor z EBI.
„Pieniądze na transformację energetyczną są i my, jako bank, mocno wspieramy poszczególne sektory. Jest to np. transport, czyli wymiana taboru przez samorządy oraz rolnictwo i produkcja spożywcza. Uważamy, że przyszłość jest też przed gospodarką obiegu zamkniętego” – wyliczyła dyrektor Pionu Relacji z Klientami Strategicznymi i Finansowania Projektów PKO BP Ilona Wołyniec.
Bardziej sceptyczna była partner EY Aleksandra Stanek-Kowalczyk, przypominając, że sporo zostało już zrobione, ale były to sprawy najprostsze. Największe wyzwania są dopiero przed polską gospodarką.
„Cały ciężar transformacji energetycznej stoi przed największymi przedsiębiorstwami, ale także mniejsi muszą brać w niej udział. Tymczasem dziś kojarzone jest to problemami, kosztami i utratą konkurencyjności. Konieczna jest więc edukacja” – podkreśliła.
W jej ocenie, dużą rolę powinny tu odegrać banki, które mają nie tylko zaufanie małych przedsiębiorców, ale także możliwości dotarcia do nich z właściwym przekazem.
Źródło: ISBnews