Zgodnie z wcześniejszymi oczekiwaniami, wybory w Stanach Zjednoczonych wniosły na rynki finansowe dużo nerwowości. W tym tygodniu podwyższona zmienność panuje również na rynkach surowcowych.
Wynik wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych nadal nie jest przesądzony. Po podliczeniu dotychczasowych głosów, większe szanse na wygraną ma kandydat Demokratów, Joe Biden, który przejął niektóre swing states, w tym Michigan i Arizonę. Obecnie pod największym znakiem zapytania jest stan Nevada, w którym głosy nie są jeszcze policzone do końca, ale póki co przewagę ma także Biden – przejęcie tego stanu oznaczałoby osiągnięcie przez niego wymaganych do wygranej 270 głosów elektorskich. Jednak nawet jeśli ten scenariusz się spełni, to Donald Trump już zapowiada, że podważy ten wynik i skieruje sprawę do Sądu Najwyższego. Jeśli tak się stanie, to na rezultat wyborów możemy czekać nawet kilka tygodni.
Początkowe założenia o dużym prawdopodobieństwie wygranej Bidena uderzyły w amerykańskiego dolara, co pozwoliło na odbicie w górę notowań metali, zarówno przemysłowych (np. miedzi), jak i szlachetnych (ze złotem i srebrem na czele). Później pojawiły się głosy o wygranej Trumpa na Florydzie, co przechyliło szalę potencjalnej wygranej na jego korzyść, doprowadzając do umocnienia dolara i zniżki cen metali.
I w końcu czwartek rano, gdy to wygrana Bidena na nowo stała się bardziej prawdopodobna, pojawiła się ponownie presja spadkowa na USD i zwyżki notowań metali. Ceny kontraktów na złoto poruszają się w okolicach 1910 USD za uncję, a notowania srebra wyraźnie przekraczają 24 USD za uncję.
Wygrana Bidena w teorii bardziej sprzyjałaby wzrostom notowań metali szlachetnych ze względu na większą przychylność kandydata demokratów wydatkom socjalnym i rządowym programom stymulacyjnym. Jednak nawet jeśli wygra Trump, to w obliczu szalejącej pandemii, kolejny stymulus w USA wydaje się przesądzony. Złoto i srebro mogą więc w kolejnych miesiącach mieć i tak sprzyjające warunki do zwyżek.
Źródło: ISBnews / Paweł Grubiak, Superfund TFI