Największymi wyzwaniami dla banków na 2021 rok są pozwy od klientów frankowych oraz niskie stopy procentowe. Bankowcy oczekują konstruktywnego dialogu z regulatorami w obu tych kwestiach, wynika z Debaty Prezesów. Jednym z istotnych ryzyk jest postępująca polaryzacja sektora oraz kwestie cyberbezpieczeństwa.
„Ten i przyszły rok będzie pod znakiem kredytów frankowych. Właściwie to dotyczy części sektora bankowego, która była zaangażowana w to finansowanie, ale skutki – wydaje mi się – są dużo dalej idące. Te problemy, które ujawniły się na ich tle – zwłaszcza procesów frankowych – one znacznie wykraczają poza samą sferę stosunków zobowiązaniowych związanych z kredytami walutowymi. Właściwie podważono niektóre z instytucji lub wręcz paradygmatów funkcjonowania sektora bankowego przy orzeczeniach sądowych” – powiedział prezes mBanku Cezary Stypułkowski podczas Debaty Prezesów „Mapa wyzwań przed sektorem bankowym” w ramach X Europejskiego Kongresu Finansowego.
„Sprawy zaszły za daleko. One wymagają odbudowania podstawowego warsztatu bankowego. Uważam, że w tej chwili jest to najważniejsza rzecz” – dodał.
Jak podkreślił prezes BNP Paribas Bank Polska Przemek Gdański, to, z czym mamy do czynienia w tym roku, to niespotykana kumulacja negatywnych zdarzeń, które dotknęły sektor bankowy i dotykać go będą w roku kolejnym. Według niego, jednym z ryzyk jest postępująca polaryzacja sektora.
„Duże banki nie będą dostarczały takiego zwrotu akcjonariuszom, na jaki by liczyli, ale tu nic dramatycznego nam nie grozi. Musimy myśleć o tym, jak będzie rozwijał się ten 'długi ogon’ sektora, banków mniejszych, kapitałowo słabszych, technologicznie mniej zaawansowanych. W tym roku pojawiły się istotne straty w mniejszych bankach i one prawdopodobnie w tych realiach, w jakich jesteśmy – niskich stóp, wzrostu kosztów ryzyka i dużych obciążeń fiskalnych i parafiskalnych – będą się tylko pogłębiać. Ten problem strukturalny systemowy on musi zostać rozwiązany w jak najskuteczniejszy i najszybszy sposób” – powiedział Gdański.
Według prezesa ING Banku Śląskiego Brunona Bartkiewicza, rok 2020 ujawnił siłę nieprzewidywalności.
„Całe nasze środowisko funkcjonowania jest głęboko nieprzewidywalne, a rok 2020 był jego emanacją. Rok 2020 jest dla mnie nauczką taką, że nieprzewidywalność może się krystalizować w kolejnych latach. Oby nie w postaci pandemii” – zaznaczył.
„Mamy głębokie pękniecie na banki, które już z sektora wychodzą, a zaraz wychodzić będą musiały kolejne. Przy takim ukształtowaniu norm i obciążeń to nie jest sektor dla wszystkich graczy” – podkreślił.
Kwestię nadmiernego obciążenia sektora podkreślił także prezes mBanku.
„Druga rzecz, którą uważam za istotną – właściwie dyskutujemy o tym od kilku lat – to jest niewspółmiernie duże obciążenie sektora bankowego kompletnie abstrahujące od realiów gospodarczych, w których funkcjonujemy, w tym centralnym punktem jest podatek bankowy – zupełnie przeciwko temu, co się dzieje w gospodarce” – powiedział Stypułkowski.
Prezes nie wierzy, że w ciągu 2-3 lat na polskim rynku będą następować procesy M&A. Ocenił natomiast, że sektor ma strukturalny problem z kilkoma uczestnikami rynku.
„Zagrożenia, które są w sektorze bankowym idą dalej, niż my to widzimy. Myślę, że analizy NBP dotyczące stanu sektora bankowego w Polsce są stosunkowo uspokajające, choć dostrzegają problemy. Ale gdyby doszło do kumulacji kilku czynników, to wydaje się, że skala problemów, z którymi bylibyśmy skonfrontowani byłaby znacznie większa niż wynikałaby z tych dokumentów” – uważa Stypułkowski.
Gdański podkreślił, że przy tak silnym skumulowaniu negatywnych czynników, sektor mocno odczuwa brak dialogu z regulatorami.
„Tych wyzwań jest tak dużo, że to, co ja odczuwam, to brak konstruktywnego, spokojnego dialogu sektora z kluczowymi instytucjami regulacyjnymi, od których chciałbym oczekiwać trochę więcej empatii i zrozumienia dla tych realiów, w jakich my działamy i w kontekście samych banków i wpływu jakiego sytuacja sektora będzie miała na gospodarkę. Brak mi takiego dialogu” – przyznał prezes BNP Paribas Bank Polska.
Wtórował mu prezes Citi Handlowego Sławomir S. Sikora. Według niego, sektor bankowy jest w stanie „sam w sobie” poradzić sobie z niskimi stopami procentowymi, jednak banki powinny mieć czas na dokonanie istotnej zmiany struktury przychodów, opartej dotychczas na przychodach odsetkowych.
„Chyba nikt nie wziął pod uwagę, że modele banków w Polsce były bardzo mocno oparte o przychody odsetkowe netto przez prawie 30 lat i to oznacza, że zmiana tego podstawowego parametru w tak dużej skali w niecałe 2 miesiące nie daje nam możliwości reakcji i dostosowania, a co za tym idzie – wzrost opłat, których praktycznie nie było wcześniej jest kojarzony z tym, że koszty usług bankowych rosną. Ja bym postawił tezę, że skoro przychody banków spadają, to znaczy, że nasi klienci zapłacili za usługi mniej. Zmieniła się struktura dochodów” – powiedział Sikora.
Bankowcy ocenili, że kwestia kredytów frankowych spowodowała ziszczenie się ryzyka reputacyjnego dla sektora bankowego, które będzie miało długoterminowe skutki. Problemem – nie tylko dla sektora bankowego, ale całej gospodarki – jest także kwestionowanie przez klientów zasadności oszczędzania.
„Napływ pieniądza do gospodarki i zmiana stóp wpłynęła na to, że ludzie dziś kwestionują oszczędzanie – zarówno krótko-, jak i długoterminowe. Zmiany w programach emerytalnych oraz sprowadzenie stóp de facto do zera wpływa na to, że ludzie mówią: Osiągamy to samo, trzymając pieniądze w domu. To będzie miało długoterminowe skutki dla sektora i dla gospodarki” – zaznaczył prezes Citi Handlowego.
Dodał, że sektor bankowy w Polsce od wielu lat nie jest także atrakcyjny dla inwestorów zagranicznych
„Sektor bankowy w Polsce, którego wartość inwestorzy wyceniają na 40 groszy za złotówkę, czyli 60% dyskonta do book-value, to jest coś, czego przez 25 lat funkcjonowania banków na giełdzie nie było. Banki w Polsce generalnie były przez inwestorów wyceniane wysoko. To ogranicza możliwość zebrania kapitału w przyszłości. W kontekście MREL-a, który dziś nie jest problemem, bo wszyscy skupiają się na COVID-19, wydaje mi się, że jest istotne” – podkreślił Sikora.
Według prezesa PKO Banku Polskiego Zbigniewa Jagiełły, bankom przybywa wyzwań o zabarwieniu negatywnym, a te, które zidentyfikowaliśmy w poprzednich latach nabierają silniejszego negatywnego wpływu na ich funkcjonowanie. Jak podkreślił, regulatorzy wciąż nie doceniają ryzyka cybersecurity, które coraz silniej dotyka banki.
„Pomimo tego, że szybko i sprawnie wdrożyliśmy różne rozwiązania, to odłożony efekt w czasie może się okazać negatywny w zakresie jakości i bezpieczeństwa wdrożonych rozwiązań technologicznych. Cały czas uważam, że ryzyko cybersecurity i przerwanie ciągłości działania banków jest niedoszacowane z tego względu, że ilość wyzwań, która jest przed nami – regulacyjnych i walka o klienta – powoduje to, że systemy informatyczne banków stają się coraz bardziej złożone, a to powoduje, że w przypadku drobnej awarii ona może się przełożyć na awarię o silnym negatywnym wpływie na funkcjonowanie banku” – powiedział Jagiełło.
„Boję się takiego negatywnego podejścia regulatorów, którym wydaje się, że z punktu widzenia funkcjonowania systemów informatycznych jest to 'bułka z masłem’, bo zawsze patrzą na funkcjonowanie swojej instytucji i wydaje im się, że jeżeli oni się łączą mailowo, to tak samo działa system informatyczny banku” – dodał.
Jak podkreślił, banki mają wiele wyzwań związanych z omnikanałowością, z funkcjonowaniem sieci fizycznej, funkcjonowaniem w starym systemie bankowości elektronicznej i nowym systemie bankowości mobilnej.
Uczestnicy Debaty Prezesów odnieśli się do przedstawionej wczoraj przez przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) Jacka Jastrzębskiego propozycji, zgodnie z którą banki powinny zacząć proponować frankowiczom ugody, ale bez faworyzowania ich względem klientów, którzy mają kredyt hipoteczny w polskiej walucie. Punktem wyjścia ma być kredyt złotowy oprocentowany według stawki WIBOR powiększonej o marżę stosowaną dla kredytów złotowych w czasie, w którym udzielony został kredyt walutowy.
Według bankowców, taka propozycja wymaga konstruktywnej debaty, gdyż rodzi wiele ryzyk – zarówno natury prawnej, finansowej, jak i moralnej, a decyzje w tych kwestiach powinni podejmować akcjonariusze banków, a nie zarządy, czy nawet rady nadzorcze.
„Jeżeli ta propozycja pana przewodniczącego służy temu, byśmy usiedli wokół stołu i porozmawiali – nie po raz pierwszy – ale w innych realiach o wypracowaniu rozwiązania systemowego sektorowego, to to jest absolutnie dobry pomysł. Czy pomysł, aby potraktować kredyt, który był kredytem frankowym jako złotowy z wszelkiego tego konsekwencjami – tu już rodzą się przeróżne wątpliwości – i ekonomiczne, i prawne, i etyczno-moralne” – powiedział Gdański.
Gdyby banki miały pójść tym tropem i dobrowolnie uznać, że kredyt zaciągnięty jako frankowy de facto był złotowy i tym samym – ponosić bardzo duże koszty takiej operacji – to odpowiedzialność podejmujących taką decyzję członków zarządów byłaby gigantyczna vis-a vis akcjonariusz – zarówno większościowi, jak i mniejszościowi. W ostatecznym rozrachunku, ewentualna tego typu decyzja istotnie wykracza poza zakres kompetencji zarządów banków, nawet poza kompetencje rady nadzorczej i podejmowana musiałaby być przez akcjonariuszy na walnym zgromadzeniu, zaznaczył.
Jak wskazał prezes PKO BP, propozycja KNF rodzi dylemat historyczny.
„Jeżeli decyzje bankowe sprzed lat były błędne, to jest pytanie, co z przychodami z tych błędnych decyzji, bo wówczas z tych kredytów frankowych wybudowano 200 tys. mieszkań, z tych mieszkań jest historycznie miliardy VAT-u, CIT-u, PIT-u, opłat skarbowych przy zawieraniu umów – one też powinny być w jakiś sposób uwzględnione w tym koszcie związanym z rozwiązaniem tego problemu” – powiedział Jagiełło.
W jego ocenie, to rozwiązanie będzie wymagało zaangażowania nie tylko zarządu i rady nadzorczej, bo kwestia ta nie dotyczy zwykłego zarządzania bankiem, ale jest sprawą dużej wagi zarówno w sensie prawnym, jak i w sensie finansowym.
Według prezesa mBanku, propozycja KNF nie jest odległa od tego, co przedstawił prezydent Andrzej Duda kilka lat temu.
„Spędziliśmy 5 czy 6 lat na różnych dyskusjach i wygląda na to, że w zasadzie wracamy do podobnego motywu, prawdopodobnie pod wpływem tego, że jest trochę niekorzystnych rozstrzygnięć sądowych. Ci, którzy rozumieją naturę tych rozstrzygnięć sądowych, mają fundamentalne wątpliwości do tych rozstrzygnięć z punktu widzenia sposobu prowadzenia działalności. To nie jest tylko kwestia frankowych kredytów. Jeżeli tak miałaby się kształtować linia orzecznictwa polskich sądów, to nie bardzo wiadomo, jak uprawiać zawód bankowca” – uważa Stypułkowski.
Jego zdaniem, tutaj rola regulatorów w pomocy sektorowi sądowemu w zrozumieniu istoty tych instytucji i problemów które tam powstały jest niebagatelna.
„Znaleźliśmy się w sytuacji takiej, gdzie nawet jeśli przyjmiemy, że ten prokonsumencki kierunek orzecznictwa sądowego jest narastający na świecie – i z tym się trzeba było liczyć – to przyjęcie założenia, że jest to podstawa do unieważnienia umowy, na podstawie której klient nabył mieszkanie i jest w nim kilkadziesiąt lat, to jest to słaby argument” – powiedział także Stypułkowski.
W jego ocenie, doprowadzenie do tego, by zamknąć ten rozdział jest w interesie banków. Podkreślił, że „potrzeba dialogu w tej sprawie, a nie bycia zaskoczonym”.
„Jeżeli to jest rzeczywiście w wyjściowym podejściu powrót do rozwiązania, zaproponowanego kilka lat temu, to mówimy o bardzo poważnych stratach w sektorze bankowym, z konsekwencjami bardzo daleko idącymi. To będzie wymagało prawdopodobnie uchwał walnych zgromadzeń, ale też bardzo trudno jest doprowadzić do tego, że za tym pójdzie pewien zakres pewności prawa. Nie mamy pewności prawa na wejściu, tam kwestionowane są podstawowe paradygmaty tego, czym się zajmujemy, a podobno na końcu dostaniemy zapewnienie, że nie będzie powrotu do tych samych sytuacji” – powiedział prezes mBanku.
Źródło: ISBnews