Zadłużenie klubów fitness i siłowni wynosiło ok. 10,4 mln zł na koniec 2021 r., o ponad jedną trzecią więcej niż rok wcześniej, podał Krajowy Rejestr Długów (KRD). W rejestrze widnieje obecnie 277 placówek, a przeciętne zadłużenie jednej z nich to 46 tys. zł. W sumie cały sektor ma do oddania blisko 15,4 mln zł.
„Problemy klubów fitness i siłowni nie skończyły się wraz z zakończeniem lockdownów i ponownym otwarciem obiektów. Nadal funkcjonują ograniczenia, jak limity osób czy krótszy czas zajęć. Placówki muszą zadbać o zachowanie dystansu społecznego i dezynfekcję. Nie wszyscy klienci wrócili też do ćwiczeń, bo w czasie pandemii zmieniły się nasze nawyki. Część też wstrzymuje się z powrotem, obawiając się zakażenia. Z drugiej strony, wiele osób chce odzyskać dawną formę i zadbać o kondycję i zdrowie. Początek roku to tradycyjnie okres największej frekwencji na siłowniach i w klubach fitness. Kluczowe będzie jednak, na ile tym obiektom uda się utrzymać swoich klientów na dłuższy czas” – powiedział prezes KRD Adam Łącki, cytowany w komunikacie.
Kluby fitness największe zaległości (ponad 5 mln zł) mają wobec instytucji finansowych i ubezpieczeniowych. Te zobowiązania stanowią niemal połowę ich całego zadłużenia. Największe problemy finansowe mają właściciele obiektów z województwa mazowieckiego, w którym 41 dłużników ma 195 zobowiązań na łączną kwotę ponad 3,6 mln zł. W szczególnie trudnej sytuacji są również placówki z województw kujawsko-pomorskiego, łódzkiego i wielkopolskiego, w których zaległości przekraczają 1 mln zł, wskazano także.
Branża sama czeka też na pieniądze od swoich dłużników. Łącznie na prawie 1,5 mln zł. Blisko 98% tej kwoty należy do osób fizycznych. Tymczasem stabilność finansowa klubów fitness zależy w głównej mierze od lojalności i rzetelności ich klientów.
Nie w całym sektorze sytuacja finansowa w ostatnim roku uległa pogorszeniu. Osobom prowadzącym zajęcia sportowe – nauczycielom, instruktorom czy trenerom udało się spłacić część swoich zaległości. Pierwszy pandemiczny rok zamknęli z zadłużeniem na kwotę 6,4 mln zł, a na koniec 2021 r. ta kwota zmniejszyła się do niecałych 5 mln zł, podano również.
„Obecnie w KRD wpisanych jest 327 dłużników prowadzących zajęcia, mających 980 zaległych zobowiązań finansowych. Średnio jeden dłużnik jest winny nieco ponad 15 tys. zł. Podobnie jak w przypadku klubów fitness, główną grupę wierzycieli instruktorów i trenerów stanowią firmy finansowe i ubezpieczeniowe, którym tamci są winni przeszło 2,8 mln zł. Z największymi długami muszą poradzić sobie trenerzy z Mazowsza, którzy łącznie do spłacenia mają ponad 1,3 mln zł. Negatywnie wyróżniają się również prowadzący zajęcia sportowe ze Śląska, którzy powinni zwrócić ponad 888 tys. zł” – czytamy dalej.
Łączne zadłużenie całego sektora – instruktorów, trenerów oraz obiektów służących poprawie kondycji fizycznej, wzrosło o niemal 10%, z 14,1 mln zł na koniec 2020 r. do 15,4 mln zł w ostatnim miesiącu 2021 r., zakończono.
Źródło: ISBnews