Czwartkowe notowania na rynku warszawskim przyniosły kolejną sesję podporządkowaną kondycji giełd bazowych.
Poranny, skorelowany ze światem spadek WIG20 był w największym stopniu odpowiedzią inwestorów na nerwowe przyjęcie przez Wall Street sygnałów ze strony Rezerwy Federalnej. Zapowiedź podwyżki ceny kredytu na marcowym posiedzeniu FOMC i wypowiedzi prezesa Fed o zależności polityki monetarnej od danych przełożyła się na mocne cofnięcie w USA i poranne spadki w Europie. W pierwszej fazie sesji GPW wyceniła pogorszenie atmosfery na giełdach bazowych na około 1,4 procent wartości WIG20. Dynamiczny spadek przeniesiony z otoczenia wymusił korelację ze światem i w kolejnych godzinach rynek odrabiał straty pchany na północ poprawą atmosfery w Europie i w USA. W finale cieniem na rynku położyło się osłabienie złotego wobec dolara, które nie pozwoliło powielić zwyżki niemieckiego DAX-a o 0,4 procent i wzrostów średnich amerykańskich po przeszło 1 procent. WIG20 skończył sesję rosnąc o ledwie 0,05 procent przy 1,1 mld złotych obrotu. Z perspektywy technicznej sesja podtrzymała zawieszenie WIG20 pomiędzy wsparciami w rejonie 2153-2144-2120 pkt. i linią lokalnego trendu spadkowego, która prowadzi ostatnią przecenę. Dla technicznie zorientowanych inwestorów położenie wykresu staje się przymusem czekania na decyzję rynku o kierunku wybicia. Niezależnie od lokalnego układu gracze nie powinni zapominać, iż ostatnie dynamiczne spadki w Warszawie miały swoją genezę w zachowaniu giełd na świecie i to, jak udane będą korekta i wygaszanie konsekwencji poniedziałkowej paniki zależy od postawy rynków bazowych dla WIG20. Na dziś większe szanse trzeba dawać jednak stronie popytowej i scenariuszowi powrotu WIG20 do gry o nowe maksima hossy.
Źródło: DM BOŚ / Adam Stańczak