Indeks szerokiego rynku warszawskiej giełdy WIG ma potencjał, by osiągnąć poziom 65 tys. na koniec 2021 r., uważa zarządzający funduszami w Skarbiec Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych (TFI) Michał Stalmach. W piątek po godz. 15-ej indeks WIG miał wartość 57 314,85 pkt.
„Nasza wycena bottom-up wskazuje na 14% potencjału wzrostu indeksu WIG na koniec 2021 roku (65 tys. pkt), czyli poniżej oczekiwanej poprawie skumulowanych zysków spółek. Pamiętajmy jednak, że podobnie było w 2020 roku – indeks szerokiego rynku zniżkował o 1,4% przy przeszło 20% spadku wyników” – napisał Stalmach w analizie „Outlook 2021” Skarbca TFI.
Według niego, istotną rolę w kontynuacji dobrych wyników na giełdzie będą odgrywały spodziewane odbicie zysków oraz – wynikające m.in. z wysokiej zyskowności inwestycji giełdowych w ub.r. – lepsze nastawienie do inwestycji w akcji ze strony inwestorów indywidualnych.
„Czynnikiem wspierającym notowania polskich spółek powinno być odbicie zysków. Prognozy analityków wskazują, że skumulowane, oczyszczone o zdarzenia jednorazowe, zyski dla stu najbardziej płynnych spółek (nie znamy jeszcze danych za IV kwartał) spadną o blisko jedną czwartą. Warto zaznaczyć, że w wynikach za II i III kwartał dominowały pozytywne zaskoczenia, a powyższa dynamik spadku była ograniczana, gdzie w maju sięgała nawet 40%. Prognozy rynkowe wskazują, że już w 2021 spółki odrobią ubytki poniesione w poprzednim roku, co byłoby zbieżne z prognozami PKB. Wśród dużych sektorów, którym na przekroczenie zysków z 2019 przyjdzie poczekać do przyszłego roku (2022) wskazywane są banki oraz spółki petrochemiczne” – wskazał zarządzający.
Zwrócił uwagę, że Polska zdecydowanie odstaje od innych europejskich krajów w kwestii bezpośrednich inwestycji w akcje i fundusze oraz posiadanych aktywów w funduszach emerytalnych i UFK, charakteryzując się jednym z najwyższych poziomów gotówki i depozytów. Ta sytuacja może jednak zacząć ulegać zmianie.
„Wydaje się, że duży wzrost zainteresowania giełdą ze strony inwestorów indywidualnych, gdzie statystycznie większość powinna kończyć 2020 rok zarobkiem (od kwietnia do końca roku WIG zyskał 39%), powinien w znaczącym stopniu poprawić zaufanie tracone w poprzednich latach, co mogłoby również przełożyć się na „cieplejsze” postrzeganie giełdy jako formy lokowania oszczędności” – napisał Stalmach.
Jako jedną z głównych tez inwestycyjnych przemawiających za dobrym zachowaniem GPW wskazał odwrócenie negatywnego trendu przepływu kapitału wśród krajowych inwestorów instytucjonalnych.
„Po trzech trudnych latach, miniony rok przyniósł przełamanie odpływów z programów emerytalnych i oszczędnościowych, nawet pomimo opóźnionego startu kolejnych faz programu PPK i niskiej partycypacji wśród mniejszych przedsiębiorstw. Niemniej jednak w kolejnych latach powyższe kwoty będą znacząco rosnąć (w samym 2021 prognozujemy 2,5-krotny wzrost wpłat do PPK), z nawiązką bilansując podaż z OFE” – wskazał zarządzający.
„Pomimo pozytywnego 'view’ na popyt ze strony inwestorów krajowych, duży wpływ na notowania szerokiego rynku mają inwestorzy zagraniczni (58% udziału w obrotach na GPW w I półroczu 2020). Ich zachowanie jest trudne do ekstrapolowania, jednak na 2021 rok nie oczekujemy negatywnych dla Polski zmian w światowych indeksach. Niewątpliwie korzystniejsze dla naszego rynku byłoby dalsze osłabianie USD, wzrosty surowców i lepsze zachowanie aktywów cyklicznych i rynków rozwijających” – dodał.
W ocenie zarządzających Skarbca, rynek prawidłowo odzwierciedla nadchodzące ożywienie w gospodarce i jest to bardziej oznaka minionego dołka niż zawyżonych wycen.
„2020 rok można by porównać do filmu katastroficznego. Światu grozi zagłada, ale dzielni bohaterowie, tu grały ich banki centralne i rządy, ostatecznie skutecznie rozprawiają się z śmiertelnym zagrożeniem i wszystko kończy się happy endem. Choć w naszym przypadku historia jeszcze trwa, wydaje się, że zmierza w kierunku wygaszania zagrożenia” – napisał Stalmach.
Za największe ryzyko lokalne zrządzający uważa zmiany w otwartych funduszach emerytalnych (OFE) – potencjalny istotny transfer aktywów do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (jeśli powyżej 30% członków zdecyduje się na przeniesienie środków do systemu publicznego).
Drugim istotnym zagrożeniem jest powolne prowadzenie szczepień przeciwko COVID-19. Dopóki nie osiągniemy odporności stadnej (oczekiwanej przy zaszczepieniu 40-70% populacji), grożą nam kolejne mniejsze lub większe lockdowny i ograniczenia.
Źródło: ISBnews