Rentowność pięcioletnich obligacji skarbowych przebiła 8 proc., a czerwcowa sprzedaż obligacji detalicznych zmierza ku kilkunastu miliardom złotych. O jakimkolwiek większym ruchu na pierwotnym rynku korporacyjnego długu prawdopodobnie na razie możemy zapomnieć.
W niespełna tydzień kilkuprocentowa przecena dłuższych obligacji skarbowych podbiła rentowności o 70-80 pb, a dochodowość pięciolatki na rynku hurtowym sięgnęła już 8,15 proc. W tym samym czasie trwa boom na adresowane do indywidualnych inwestorów papiery oszczędnościowe. Po koniecznym zwiększeniu oferty nowych 12-miesięcznych obligacji ROR0626, na podobny ruch resort finansów zdecydował się też w przypadku antyinflacyjnych czterolatek COI0626. Bez cienia wątpliwości, czerwcowa sprzedaż papierów detalicznych sięgnie nigdy wcześniej nie notowanych kilkunastu miliardów złotych (do 15 czerwca zarejestrowano w KDPW ponad 8,7 mld zł obligacji z bieżącej oferty).
Taniejące obligacje skarbowe na rynku hurtowym i ogromny popytu na papiery oszczędnościowe, bynajmniej nie są zapowiedzią zatrzymania odpływu środków z funduszy dłużnych, w tym tych inwestujących w dług korporacyjny. Tylko z tych ostatnich klienci wypłacili w maju 0,6 mld zł, a od początku roku już ponad 3 mld zł. Część funduszy obligacji przedsiębiorstw stoi więc przed koniecznością upłynniania portfela, być może także w tej części, która miała gwarantować atrakcyjne stopy zwrotu w kolejnych kwartałach, gdy zmiennokuponowy dług będzie wchodził w następne okresy odsetkowe. Nowe inwestycje schodzą na dalszy plan, szczególnie te na rynku pierwotnym, który praktycznie zamarł tym razem na długo przed wakacjami.
W obecnych okolicznościach tylko nieliczne firmy decydują się więc na plasowanie nowego i coraz droższego długu, szczególnie kierowanego do inwestorów instytucjonalnych, którzy do tej pory stanowili siłę napędową rynku. A pojawiające się od czasu do czasu prospektowe oferty publiczne dla drobnych inwestorów są tu dodatkiem. Tym bardziej dotyczy to tzw. małych emisji publicznych do 1 mln euro lub 2,5 mln euro, gdzie równocześnie trwają właśnie oferty czterech różnych spółek. O każdej z nich można wiele powiedzieć, ale na pewno nie to, że charakteryzuje się niskim lub chociaż średnim ryzykiem kredytowym. Tymczasem proponowane kupony wynoszą od 9,25 do 10,75 proc. rocznie lub – bardziej obrazowo – około 1,4 do 2,9 pkt proc. ponad rentowność dwuletniej obligacji skarbowej. Pokazuje to, jak bardzo „odjechała” im rynkowa rzeczywistość.
Natomiast wyceniany przez rynek wzrost stóp procentowych do około 8-proc. pozwala zakładać, że w perspektywie dwóch, trzech kwartałów średni kupon na giełdowych korporatach sięgnie około 12 proc. w skali roku, a z jednocyfrowym oprocentowaniem utrzyma się dosłownie kilku emitentów. W tej sytuacji coraz częściej zaczyna nasuwać się pytanie, gdzie przebiega granica między atrakcyjnym kuponem a zdolnością do obsługi zobowiązań. Jako całość, notowane na Catalyst przedsiębiorstwa są przecież w niezłej kondycji i nawet potrojenie kosztów obsługi obligacyjnych zobowiązań powinno być dla nich do udźwignięcia. Gorzej, że taka zmiana zachodzi w bardzo krótkim czasie, a odsetki od zadłużenia to tylko jeden z wielu szybko rosnących kosztów działalności.
Źródło: Obligacje / Michał Sadrak