Gdyby pojawił się duży popyt, Narodowy Bank Polski (NBP) będzie musiał rozważyć skrócenie swojej pozycji w obligacjach covidowych i część tych papierów sprzedać na rynku, żeby ściągnąć nadwyżkę pieniądza, ocenia członek Rady Polityki Pieniężnej (RPP) Ireneusz Dąbrowski. Obligacje covidowe znajdujące się w dyspozycji NBP to 144 mld zł, w tym roku zapadają papiery o wartości 9 mld zł, dodał.
„Może się okazać, że gdy pojawi się tak duży popyt, NBP będzie musiał rozważyć skrócenie swojej pozycji w obligacjach covidowych i część tych papierów sprzedać na rynku żeby ściągnąć nadwyżkę pieniądza” – powiedział Dąbrowski w wywiadzie, który ukaże się w lutowym wydaniu „Gazety Bankowej”, cytowany przez partnera gazety – portal wGospodarce.pl.
„Obligacje covidowe znajdujące się w dyspozycji NBP to 144 mld zł, w tym roku zapadają papiery o wartości 9 mld zł – dodał.
Wyjaśnił, że sprzedaż tych papierów będzie oznaczało dla rynku to, „że rentowności obligacji Skarbu Państwa pójdą w górę”.
Jak wskazuje portal, jeżeli tak się stanie, rząd będzie miał kłopot, by się dalej zadłużać. Kwota brutto potrzeb pożyczkowych, obejmująca nie tylko emisje nowych papierów, ale także spłatę długów zapadających w tym roku, przekracza 449 mld zł.
„Osiągniemy minimum inflacji na przełomie lutego i marca, być może nawet znajdziemy się wtedy w celu inflacyjnym. Mówię to jako ekonomista, a niekoniecznie jako członek RPP. Na przełomie lutego i marca znajdziemy się w kluczowym momencie. I co dalej? Obawiam się, że duży wpływ na wysokość inflacji będzie miała polityka fiskalna” – wskazał Dąbrowski.
Zwrócił uwagę na wzrost wynagrodzeń, które zwiększają popyt. Może okazać się, że oczekiwania inflacyjne nie kotwiczą się, jeżeli rząd zechce zlikwidować tarcze antykryzysowe, których część obowiązuje do marca.
„Jeżeli dojdzie do gwałtownego wzrostu cen, NBP – jak sądzę – będzie musiał w jakiś sposób na to odpowiedzieć” – wyjaśnił członek RPP.
Źródło: ISBnews