Na rynkach finansowych ponownie pojawił się strach w związku z szybko rosnącymi rentownościami amerykańskiego długu. Oprocentowanie 10-letnich obligacji wzrosło od marca z 4% do 4,7% w połowie kwietnia, a rentowność 2-letnich obligacji dotknęła poziomu 5%, wywołując ponownie pewną panikę na rynkach finansowych, w tym na naszym krajowym podwórku. Można było to zaobserwować wraz z gwałtownie słabnącym złotym przy jednoczesnym spadku cen polskich akcji, zwłaszcza w godzinach popołudniowych 16 kwietnia.
Rynek przypomniał sobie być może ten moment, gdy w październiku 2023 r. rentowności 10-letnich obligacji USA trafiły w poziom 5%, powodując popłoch na rynkach finansowych. Jak to się wtedy skończyło, że rentowności spadły do grudnia 2023 r.? Pojawił się tweet Billa Ackmana, a to wpływowy inwestor, który stwierdził, że przestaje grać na dalszy spadek cen obligacji USA. Ten jeden tweet zawrócił cały rynek, powodując tzw. short squeeze oraz rozpoczął ostatnią falę hossy na rynkach akcji, dzięki spadkowi stóp dyskontowych.
Czy obecnie są szanse na zaprzestanie wzrostu rentowności obligacji USA?
Rentowność obligacji USA wzrosła wraz z odbiciem oczekiwań inflacyjnych, na co wpływ mogły mieć rosnące ceny surowców na świecie, w tym ropy naftowej oraz metali, a także siła amerykańskiej gospodarki, która nie chce zwalniać wraz z lepszą od prognoz sprzedażą detaliczną opublikowaną w poniedziałek. 10-letnie rynkowe oczekiwania inflacyjne tym samym wzrosły do 2,43% z 2,15% w grudniu, co także wymusiło wzrost rentowności nominalnych do wspomnianego poziomu 4,7% (jeśli inwestorzy obawiają się inflacji w przyszłości, to już dziś żądają wyższych rentowności).
Tu jednak przychodzi nadzieja na to, że być może rajd oprocentowania obligacji, który ma miejsce od grudnia, zatrzyma się lub cofnie. Wpływ na to może mieć czynnik surowców, które mają szanse przejść w potencjalną fazę korekty lub konsolidacji po ostatnich rajdach. W tym ropa naftowa może również się cofnąć ze względu na to, że zbliżający się do wyborów Amerykanie ponownie zaczęli mówić o możliwości dalszego uwolnienia Strategicznych Rezerw Ropy (SPR). W tej sytuacji już dziś rentowności są za wysoko w stosunku do cen ropy. Oprócz tego jest jeszcze jeden istotny argument.
TGA – wpływy z podatków zmniejszą na jakiś czas podaż długu
TGA to Treasury General Account, czyli konto Departamentu Skarbu USA w Fed i na tym koncie zostaną zaksięgowane wpływy z podatków już teraz, w połowie kwietnia. Państwo ma zasadniczo dwa sposoby finansowania, podatki lub dług. Jeśli na koncie TGA pojawią się nowe miliardy USD w postaci zebranych podatków (czekamy na te dane), to o tyle mniej trzeba będzie wyemitować długu w najbliższym czasie.
W rezultacie zamiast finansować zobowiązania państwa w kolejnych tygodniach/miesiącach obligacjami/bonami, będzie można je finansować z podatków.
Jaki to może przynieść efekt? Otóż mniejsza podaż długu, to mniejsza presja na spadek cen obligacji. Mniejsza presja na spadek cen, to mniejsza presja na wzrost rentowności bądź nawet ich spadek. Spadek rentowności lub brak dalszego ich wzrostu, to pewnego rodzaju ulga dla rynków finansowych oraz potencjalna słabość dolara amerykańskiego zwłaszcza do takich walut jak EUR, GBP czy AUD. Również mogłoby to pomóc w ustabilizowaniu kursu PLN lub nawet jego powrocie po ostatniej fali wyprzedaży.
Innymi słowy, czym więcej pieniędzy udało się zebrać z podatków, tym mniej długu należy wyemitować, tym większa szansa na stabilizację rentowności. O jakich kwotach mówimy? Tego dowiemy się już niebawem, gdy tylko saldo TGA zostanie zaktualizowane w dalszej części tego miesiąca i niewykluczone, że dolar sprawi jeszcze dużą i dla rynków pozytywną niespodziankę.
Źródło: Daniel Kostecki, CMC Markets