Weekend nie przyniósł kresu prowadzonej na Ukrainie wojnie ani zwrotu w negocjacjach. Rynki w poniedziałek wyraźnie zwolniły, a inwestorzy wydają się ponownie rozważać wszystkie argumenty, jakie stoją za potencjalnymi dalszymi wzrostami.
Piątkowa rozmowa na linii Biden – Jinping nie zmieniła radykalnie sytuacji i nie spowodowała spadku napięcia. Pekin nie zdobył się na bezpośredni nacisk wobec Kremla i nie zagroził Rosji sankcjami jeśli ten zdecyduje kontynuować wojnę, choć powszechnie wiadomo, że Chiny posiadają strategiczne instrumenty, którymi mogliby wywierać potężną presję na Rosji, być może doprowadzając do zawieszenia broni. Kolejne dni po spotkaniu przywódców nie przyniosły w tej materii istotnych zmian, więc ciężko by rynek odbierał spotkanie pozytywnie. Pekin, mimo że potępia działania militarne, winą za nie obarcza NATO oraz rzekome eskalacyjne działania USA na terenie Ukrainy, okazując tym samym pewnego rodzaju „zrozumienie” wobec zbrodniczej polityki rosyjskich władz. Dokładna treść rozmowy Waszyngtonu z Pekinem nie została ujawniona, jednak wiadomo, że Biden przedstawił w nich całą listę konsekwencji, z jakimi będą musiały liczyć się Chiny jeśli wspomogą wojskowo rosyjską ofensywę. Niewykluczone, że część byków uzna niebawem zeszłotygodniowy rajd cen za przedwczesny i ponownie oszacuje siły. Z drugiej jednak strony giełdy wydają się przyjąć scenariusz, w którym nieumiejętnie prowadzący ofensywę Rosjanie sensacyjnie przegrywają wojnę na Ukrainie. Scenariusz taki, choć nadal mniej prawdopodobny pozostaje dużo bardziej możliwy niż pierwszego dnia wojny, a rynki wyraźnie „chcą w niego wierzyć”.
W sobotę pojawiły się doniesienia o użyciu przez Rosjan hipersonicznego rakietowego kompleksu rakietowego „Kinzhal”. Pocisk uderzył w ukraiński skład amunicji, a potwierdzone przez rosyjskie Ministerstwo Obrony użycie tej broni może być odbierane jako eskalacja i demonstracja siły wobec Zachodu. Kreml, mimo że w nieskuteczny sposób prowadził do tej pory ofensywę, używając przestarzałego sprzętu lądowego, równocześnie sprawdza skuteczność bojową najnowocześniejszego uzbrojenia. Rosja posiada produkowane przez Almaz-Antey wyrzutnie S-500 oraz S-550 „Prometheus” zdolne przeprowadzać i przechwytywać hipersoniczne pociski, a technologią chętnie dzieli się z bliskimi Chinami. Stanowi to istotny problem dla wojsk NATO, które dopiero eksperymentują z tego rodzaju bronią i nie posiadają skutecznych systemów obronnych. Trzy amerykańskie koncerny zbrojeniowe Raytheon (RTX.US), Lokcheed Martin (LMT.US) oraz Northropp Grumman (NOC.US) jeszcze w styczniu tego roku otrzymały granty o wartości 20 mln USD od Pentagonu na wynalezienie skutecznych rozwiązań defensywnych w tym zakresie. Manewrujące pociski hipersoniczne rozpędzane są do prędkości rzędu 20 000 km/h i są w stanie precyzyjnie trafiać w cele, przez co konwencjonalna obrona przeciwrakietowa może nie nadążać z ich przechwyceniem. Problemem jednak jest ich do tej pory ograniczony zasięg wynoszący maksymalnie 2000 km, co wyklucza międzykontynentalny wariant użycia tej broni. W weekend potwierdzono też użycie przez Rosjan bezzałogowych, nowoczesnych dronów „kamikadze”. Zaangażowanie nowocześniejszego uzbrojenia w konflikt może oznaczać, że Kreml chce zmyć wrażenie posiadania wyłącznie starego sprzętu wojskowego o niskiej skuteczności bojowej. Mimo starań Kremla ofensywa na Ukrainie nie poczyniła znaczących postępów od ponad trzech tygodni, a próby weekendowego nacisku na poddanie walczącego, nadmorskiego miasta Mariupol spotkały się z odmową ukraińskich władz.
Paliwa eskalacyjnemu scenariuszowi może dodać bezpośrednie włączenie się w konflikt wojsk białoruskich, które potencjalnie mogłyby zaatakować Wołyń i związać siły ukraińskie walkami w zachodniej Ukrainie. Ministerstwo Obrony Ukrainy w weekend informowało o takim scenariuszu, który miałby wydarzyć się w ciągu najbliższych 2 dni, jednak doniesienia te nie zostały jeszcze potwierdzone przez Pentagon. W ostatnim czasie wojska rosyjskie dokonały kolejnych ataków na infrastrukturę cywilną m.in. teatr w Mariupolu czy szkołę artystyczną, w której schroniło się kilkaset osób. Celem ataków okazał się być też dom starców czy kijowskie centrum handlowe. Rosja używa w bombardowaniach głównie nieprecyzyjnych wyrzutni typu Grad, które ,,obszarowo” pokrywają ostrzeliwany obszar, co potwierdza, że wbrew słowom Putina w rozmowie z Macronem potwierdza, że Rosjanom nie zależy na ograniczeniu śmierci cywilów. Celami ataków pozostaje cywilna infrastruktura, czym Kreml chce osłabić morale walczącej Ukrainy. Z drugiej strony może to dawać sygnał, że Rosja potencjalnie nie jest zainteresowana okupacją całej Ukrainy.
Rynki w ostatnim czasie zdążyły się już przyzwyczaić do trwającej wojny, wobec czego doniesienia z frontu mają ograniczony wpływ na rynek akcji. Wyjątek stanowiłyby tu wyłącznie sytuacje, które dla rynku byłyby prawdziwym zaskoczeniem. Ostatnie wystąpienie FEDu nie zaskoczyło rynków, choć zwrot był bardziej jastrzębi, niż oczekiwano. Już od dziś inwestorzy będą mieli do końca tygodnia możliwość śledzenia kolejnych wypowiedzi członków FED, w tym Powella, które być może zdradzą więcej szczegółów. O ile podwyżki stóp procentowych mogą mieć ograniczony wpływ na giełdy to obawy może rodzić wizja przyspieszonego QT, które ma być dużo mocniejsze niż ostatni przeprowadzony tapering sprzed paru lat. Rynki jednak nie obawiają się obecnie redukcji bilansu, choć w przeszłości skutkowała ona osłabieniem siły wzrostów na rynku akcji. Jednocześnie inwestorzy nadal wyceniają stosunkowo szybki powrót do normalności w zakresie polityki monetarnej. Oczekiwania te mogą jednak okazać się zbyt optymistyczne. W USA coraz większe niepokoje budzi negocjowany z Iranem pakiet nuklearny, który prawdopodobnie zostanie podpisany przez demokratów. Stanowczo sprzeciwiają się temu nieufni wobec Iranu republikanie, których oburzenie wywołało m.in. będące przedmiotem negocjacji wykreślenie Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej z listy organizacji terrorystycznych.
Surowce dziś ponownie zyskują, a ropa wraca do wzrostów i notowana jest powyżej 110 USD za baryłkę na kontraktach terminowych. Podobny rajd zaliczają ceny pszenicy, której podaż może stać się problemem powodującym dynamiczny wzrost cen żywności. Sytuacja na rynku zbóż jest tym bardziej trudna w kontekście rosyjskich sankcji, wzrostów cen nawozów, wojny w Ukrainie oraz tegorocznego zasiewu, który nadal stoi pod znakiem zapytania. Zyskują dziś akcje amerykańskich producentów energii m.in. Devon (DVN.US) a wzrost pozytywnej narracji sentymentu wokół energii jądrowej i widmo rosyjskich sankcji obejmujących eksport uranu skutkuje dziś rosnącymi cenami akcji producentów surowca jak Cameco (CCJ.US) czy Uranium Energy Corp (UEC.US). Również akcje strategicznych dla USA spółek obronnych Raytheon (RTX.US) czy General Dynamics (GD.US) zyskują po otwarciu rynku, a rozmowy z Chinami mogły zostać odebrane jako możliwy scenariusz kontynuacji rywalizacji mocarstw na Pacyfiku. Akcje największych amerykańskich banków jak m.in. JP Morgan (JPM.US) mają dziś z kolei problem z utrzymaniem tempa wzrostów mimo korzystnej dla banków narracji FEDu. Metale szlachetne również zyskują, złoto notowane jest na 0.5% plusie.
Poniedziałkowe nastroje rynku są dziś nieco mniej optymistyczne, a weekend nie przyniósł istotnych zmian w kontekście deeskalacji toczonej wojny w Ukrainie. Zmienność cen na indeksach jest dziś wyraźnie ograniczona, a inwestorzy nie mogą jeszcze zdecydować się czy to aby na pewno odpowiedni moment na kontynuację zakupów. Niemiecki DAX notowany jest w okolicach 14 350 punktów i osunął się dynamicznie po otwarciu amerykańskiej giełdy. Polski WIG20 mimo wzrostów w trakcie trwania sesji spadł poniżej 2100 punktów, notując 0.5% spadki, chwilę po otwarciu się giełdy w USA. Otwarcie się giełdy za oceanem nie było dziś optymistyczne. Technologiczny NADSAQ traci najbardziej i notowany jest już o prawie 1% pod kreską. Indeksy Dow Jones i S&P500 również zdążyły skorygować wzrosty. Przemysłowy Dow notowany jest 0.4% niżej. S&P500 traci mniej, notowania obecnie znajdują się na ok. 0.3% minusie. Kolejne godziny mogą skutkować podwyższoną zmiennością, na rynek w tym tygodniu mogą dodatkowo wpływać wypowiedzi członków FED oraz ewentualna pomoc wojskowa Rosji ze strony Białorusi, której włączenie do wojny oznaczałoby oczywiście znaczną eskalację konfliktu.
Źródło: XTB / Eryk Szmyd, Analityk Rynków Finansowych