Szeroki indeks MSCI Emerging Markets cofnął się od lokalnego szczytu z 20 maja do dziś o ponad 3 proc., przy wcześniejszym spadku do 31 maja sięgającym 5%. W tym samym czasie ETF na akcje spółek meksykańskich MSCI Mexico spadł o około 18%, a polski WIG20 do wczorajszego dołka zniżkował w tym czasie o niemal 8%. Jesteśmy zatem gdzieś pomiędzy bardzo szerokim indeksem MSCI EM oraz rynkiem, na którym obawy o przyszłość cen aktywów finansowych są największe, czyli Meksykiem (za ostatnie 12 miesięcy MSCI Mexico i WIG20 mają 90% korelecję).
Dla przypomnienia, koszykowo Polska należy do tej samej grupy krajów, co Meksyk czy Indie, gdzie wyniki wyborów prowadziły do powiększenia zmienności i niepewności oraz weekendowe informacje z Francji również nie pomogły szeroko rozumianej Europie. Polska giełda z kolei jest miejscem, gdzie inwestorzy zagraniczni, np. w USA, osiągnęli większe stopy zwrotu niż na innych rynkach. W rezultacie, jeśli skądś mają realizować zyski, to tym bardziej z polskich aktywów.
Co dalej z WIG20? Bessa na bankach?
Spoglądając na popularny indeks warszawskiej giełdy, nie sposób nie odnotować wystąpienia bessy na akcjach niektórych banków, jak mBank czy Millennium. Po niesamowitych rajdach cen akcji tych spółek przyszedł czas na spadek o ponad 20% od szczytu, co umownie wyznaczać może granicę wejścia w bessę.
Z tej perspektywy, przy jednocześnie zgaszeniu wzrostów na rynku surowców (KGHM, Orlen), trudno znaleźć trwałe motory napędowe dla dalszej silnej hossy przy jednocześnie skali problemów i ucieczce kapitału z emerging markets. Żeby sobie uzmysłowić, jak duży jest problem np. w Meksyku, to oczekiwana zmienność dla wahań tamtejszej waluty, która podobnie jak złoty była faworytem wśród inwestorów zagranicznych, jest najwyższa od czasu covidu i wynosi ponad 20% w skali roku.
Jeśli oczekiwana zmienność nie zacznie wkrótce spadać, to presja na rynki wschodzące może pozostawać podwyższona, co w konsekwencji może prowadzić do dystrybucji akcji w tych rejonach świata. Niemniej – jak to już zostało wcześniej wspomniane – inwestorzy zagraniczni raczej będą zadowoleni z wyników swoich inwestycji od października 2022 r., ponieważ suma stópw zwrotu z akcji oraz polskiej waluty jest ponadprzeciętna.
Fed a GPW – czy Jerome Powell pomoże?
Splot niekorzystnych czynników, poza politycznymi, polega też na tym, że piątkowe dane z rynku pracy USA istotnie podbiły rentowności w USA oraz pomogły w umocnieniu USD, a tego rynki wschodzące zazwyczaj nie lubią. W konsekwencji dopiero Jerome Powell oraz projekcje FOMC mogą dodać trochę optymizmu, jeśli rentowności w środę wieczorem zaczną spadać, a dolar się osłabiać.
Dla kontraktów na WIG20 wydaje się, że kluczowe wsparcia to 2420 obronione rzutem na taśmę podczas wczorajszej sesji, a następnie 2380 pkt. Z kolei lokalny opór może wypadać przy 2450, a jego przekroczenie może prowadzić rynek do 2510 pkt. Tu jednak musi pomóc w tym tygodniu Fed.
Źródło: ISBnews / Daniel Kostecki, CMC Markets