Dzisiejsza sesja od początku przebiega pozytywnie dla największych giełdowych indeksów od Europy po Amerykę Północną. Słaby początek sezonu wyników w USA nie spowodował kolejnej kapitulacji byków przez co część kupujących prognozuje dłuższe odreagowanie. Czy rzeczywiście powinniśmy obserwujemy początek lepszej połowy roku?
Choć jedna sesja to zdecydowanie za mało by ocenić czy obserwujemy dni na które byki czekały od wielu miesięcy warto zwrócić uwagę na to, że popyt nie rezygnuje mimo rozpoczynającego się sezonu wyników, który wiążę się z podwyższoną zmiennością. Ponownie rosną dziś wyceny ryzykownych aktywów, odreagować próbują również kryptowaluty, które do tej pory potrafiły 'wyprzedać’ szerze reakcje na indeksach. Nie jest możliwe jednoznacznie stwierdzić czy popyt, który obserwujemy to wyłącznie krótkoterminowy trend czy zapowiedź szerszej reakcji zakupowej i bilansu sezonu wyników powyżej oczekiwań. Indeksy kontynuują dziś wzrosty mimo odczytu wyższych odczytów sprzedaży detalicznej (1,0% vs 0,3% oczekiwanych) oraz rosnącego indeksu Michigan pokazującego wzrost sentymentu amerykańskich konsumentów do poziomów 51,1 wobec 50,0 poprzednio i oczekiwań analityków, którzy spodziewali się ich pogorszenia i spadku do 49.9. Wyższe odczyty związane z rosnącą konsumpcją w USA (mocna gospodarka) mogą ośmielać FED do zdecydowanych reakcji i co najmniej utrzymania tempa planowanego cyklu podwyżek jednak rynki wydają się być już zmęczone śledzeniem Rezerwy Federalnej i udały się na zakupy bez strachu przed dalszym zacieśnianiem. Czy to zapowiedź tego, że inwestorzy włączają 'risk on’?
Być może rynki podświadomie oczekują ponownego luzowania polityki monetarnej przez Rezerwę Federalną. Paradoksalnie recesja i utrzymująca się wysoka inflacja mogłyby sprawić, że FED być może mógłby znaleźć usprawiedliwienie dla powrotu dodruku 'by ratować gospodarkę’. W ostatniej analizie rynku podobny scenariusz wskazali analitycy BlackRock, których zdaniem inflacja utrzyma się na wysokich poziomach a rynki będą musiały z nią żyć. To może spowodować, że FED sprowadzony do narożnika zdecyduje się na zmianę strategii. Pytanie ile czasu bankierzy będą potrzebować by zrozumieć, że po tak potężnej lawinie dodruku obecnie walka z inflacją przypomina kopanie się z koniem? Być może jednak Rezerwie Federalnej uda się ostudzić popyt i ściąganie pieniądza z rynku finalnie zakończy się sukcesem. Obecne zachowanie inwestorów pokazuje, że rynki zmęczyły się nieco tematem podwyżek stóp i po prostu chcą kupować. Amerykańska giełda tylko dwa razy w historii nie odreagowała tak fatalnej pierwszej połowy roku na indeksach, miało to miejsce w kryzysie z lat 2008 i 2009 oraz w 1929 roku. Dziś inwestorzy wyraźnie nie chcą wierzyć w powtórkę tego scenariusza
Wzrostowa końcówka sesji zamykającej tydzień może potwierdzić, że rynkom udziela się 'strach przed ominięciem okazji’ i zwiastować wyższe otwarcie początkiem przyszłego tygodnia. Z kolei spadkowa końcówka dzisiejszej sesji kasowej może wskazywać na wciąż duże obawy i aktywną podaż w świetle nadchodzącego tygodnia, w którym rynki czekają odczyty danych makro z największych gospodarek i raporty spółek jak Goldman Sachs, American Express, Tesla czy Lockheed Martin.
Europejska sesja przebiega dziś w dobrych nastrojach. DAX zyskuje ponad 2%, blisko 1,1% rośnie londyński FTSE. WIG20 wciąż pokazuje słabość, wzrosty sięgają zaledwie 0,3% mimo odreagowania na szerokim rynku. NASDAQ mimo słabego otwarcia wczoraj jeszcze w przeciągu tej samej sesji zdążył wyjść na plus. Dziś notowany jest już 0,8% wyżej, podstawowym zadaniem byków będzie przebicie psychologicznej bariery przy 12 000 pkt. Odbija też S&P500, choć analitycy obawiali się że słabe wyniki banków będą ciążyły indeksowi. Indeks blue chipów, Dow Jones końcem tygodnia zyskuje blisko 1,1%.
Źródło: XTB / Eryk Szmyd