Pierwsza sesja tygodnia na warszawskim parkiecie przyniosła spadek głównego indeksu, WIG20, o 2,52%, do poziomu 1681 pkt. mWIG40 spadł 3,11%, a sWIG80 3,43%. Obroty na szerokim rynku wyniosły 950 mln, z czego 765mln na samym indeksie „blue chip’ów”.
Już poranne futures na rynki w Europie wskazywały na potencjalną inicjatywę po stronie podaży. Powodów kiepskich nastrojów należy doszukiwać się jeszcze w ubiegły piątek kiedy rynki nerwowo zareagowały na wyższe wskazanie inflacji w USA. Przy mocnych deklaracjach tamtejszych decydentów (m.in. byłej szefowej Fed, J. Yellen) inwestorzy mają świadomość że wyższe odczyty inflacji legitymują Fed w kierunku mocniejszego cyklu zacieśniania monetarnego. To z kolei powoduje wzrosty rentowności benchmarkowych, gdzie docelowo pojawiają się obawy o możliwe ponowne problemy części krajów Strefy Euro przy takim dynamicznej zmianie kosztu długu. Dodatkowo w Chinach, w weekend, podano informacje o masowych testach i obawach o ponowne lockdowny z powodu COVID19.
Lokalnie, w ramach WIG20, aż sześć spółek zanotowały spadek wyceny o ponad 5% (ALE, PKO, CDR, JSW, MBK). Najsłabszymi subindeksami były dziś WIG-Spożywczy i WIG-Ukraina, gdzie powodem były znaczące zniżki akcji m.in. Kernela czy Astarty (9-10% spadku). Spadkowy trend kontynuuje również WIG-Banki (-4,46%), gdzie do ryzyka makroekonomicznego inwestorzy doliczają ryzyka związane z ustawodawstwem.
Z rynkowego punktu widzenia WIG20 zbliża się do dołków z maja br. w okolicach 1653 pkt. Wyraźnie ciążą nastroje na rynkach bazowych, gdzie S&P500 przy niewielkiej „walce” spadł poniżej 3800 pkt. i jest najniżej od marca 2021r. Wraz z rosnącymi rentownościami długu i krachem na kryptowalutach możemy mówić o ponownym skokowym podbiciu awersji do ryzyka na rynkach.
Źródło: DM BOŚ / Konrad Ryczko