Świadczenie 500 plus należałoby podnieść dziś do ok. 705 zł, by choć częściowo zrekompensować utratę jego wartości na skutek inflacji. To kosztowałoby budżet ok. 16 mld zł rocznie, wynika z wyliczeń eksperta ds. rynku pracy i emerytur z HRK Oskara Sobolewskiego i Business Insidera.
„Inflacja mocno nadgryzła 500 plus, które dziś jest realnie warte znacznie mniej niż w momencie wprowadzania programu. Gdyby rząd chciał wrócić do sytuacji z 2016 r., to świadczenie powinno wynosić już ponad 700 zł. Prędzej czy później taki postulat w kampanii wyborczej może się pojawić. Z jednej czy z drugiej strony politycznej barykady” – powiedział Sobolewski w rozmowie z Business Insiderem.
Z szacunków eksperta, który w obliczeniach wykorzystał mechanizm waloryzacyjny znany chociażby z emerytur i rent, wynika, że gdyby rząd zechciał urealniać 500 plus, to początkowo musiałby je zwiększać o kilkanaście złotych rocznie.
„Problem zaczął się w ostatnich dwóch latach. Tu taka waloryzacja musiałaby wynieść najpierw 40 zł, a później ponad 90 zł, by zachować pierwotną wartość świadczenia” – czytamy w artykule.
Taka waloryzacja byłaby znacznie bardziej kosztowna dla państwowej kasy.
„Problem z 500 plus jest taki, że program w całości jest finansowany z budżetu państwa. Trudniej więc znaleźć dodatkowe środki, tak jak na przykład w przypadku 13. czy 14. emerytury, która finansowana jest poza budżetem” – dodał Sobolewski.
Z szacunków Business Insidera wynika, że waloryzacja programu do 700 plus kosztowałaby podatników dodatkowe 16 mld zł roczne. To oznaczałoby, że na program trzeba by było co roku wydawać z budżetu prawie 60 mld zł.
„Pytanie, czy podniesienie świadczenia jest jedynym sposobem na zwiększenie realnej wartości 500 plus. Pojawiają się bowiem postulaty, by zamiast zwiększać przelewy z ZUS, wprowadzić np. specjalne ulgi podatkowe dla rodziców. Tak, by po zsumowaniu korzyści 'dobić’ do tych umownych 700 zł. […] Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, jaki miałby być cel takiej podwyżki. Jeśli liczylibyśmy na dodatkowe urodzenia, to raczej nie ma to sensu, ale gdybyśmy traktowali to jako element walki z inflacją, to już inna sprawa” – podsumował Sobolewski.
Źródło: ISBnews