W Polsce szoki cenowe przenoszą się na płace w większym stopniu, niż ma to miejsce w innych krajach regionu, wynika z analiz Citi Handlowego. Jest to jeden z czynników, który będzie utrudniał obniżanie inflacji bazowej w kolejnych kwartałach, podkreślają ekonomiści banku.
Zgodnie z oczekiwaniami, luty był miesiącem, kiedy inflacja odnotowała swój szczyt. W marcu wskaźnik CPI obniżył się do 16,1% (vs. 18,4% r/r w lutym), a prognozy Citi Handlowego wskazują, że trend spadkowy będzie kontynuowany w kolejnych miesiącach.
„Biorąc pod uwagę skalę efektów bazy, główne pytanie dotyczy nie tego, czy inflacja będzie jeszcze spadać, lecz raczej jak szybki będzie spadek. W ostatnim kwartale roku wskaźnik CPI powinien być na poziomach jednocyfrowych. Jednocześnie spadki inflacji bazowej, a więc wskaźnika inflacji po wyeliminowaniu cen żywności, paliw oraz energii, zapewne będą znacznie wolniejsze” – czytamy w raporcie CitiMonthly.
W ub. tygodniu ekonomiści banku podawali, że według ich prognoz inflacja konsumencka CPI w Polsce spadnie do 8,4% w grudniu br., zaś inflacja bazowa – do 9,8% r/r w grudniu br.
„Spadek inflacji bazowej będzie utrudniany przez utrzymującą się wysoką dynamikę wynagrodzeń. Nasze szacunki wskazują, że w Polsce szoki cenowe mają silniejszy/trwalszy wpływ na dynamikę płac niż w innych krajach regionu. W praktyce oznacza to, że ograniczanie oczekiwań inflacyjnych (np. poprzez bardziej 'jastrzębią’ retorykę RPP) jest kluczowe dla szybkiego ograniczenia presji cenowej” – czytamy dalej w raporcie miesięcznym.
Scenariusz banku zakłada, że po szybkim spadku w 2023 roku ścieżka inflacji stanie się zdecydowanie bardziej płaska. W 2024 roku analitycy Citi spodziewają się inflacji na wciąż wysokim poziomie, przekraczającym średnio 6,5%.
Podtrzymują też założenie, że do pierwszych podwyżek dojdzie na początku 2024 r., ale zastrzegają, że ostateczne decyzje i tak będą uzależnione od danych, które napłyną z polskiej gospodarki w drugiej połowie roku.
Źródło: ISBnews