Elektrownie atomowe obniżają emisyjność sektora energetycznego, a jednocześnie zapewniają bezpieczeństwo dostaw energii.
Na przykład Francja ma najmniej emisyjną energetykę w Unii Europejskiej. Kraje skandynawskie mają oprócz energetyki jądrowej także energetykę wodną – która jest źródłem energii odnawialnej, ale stabilnym ze względu na to, że rzeki pracują w sposób w miarę przewidywalny. Natomiast w Polsce – płaskiej geograficznie – nie można na to liczyć. Dlatego właśnie właśnie energetyka jądrowa ma być najlepszym rozwiązaniem. Tym, którzy używają argumentów ekonomicznych przeciwko energetyce jądrowej warto przypomnieć, że nie można patrzeć wycinkowo na system elektroenergetyczny. Wyliczenia rządowe pokazują, że energetyka jądrowa w miksie energetycznym to najtańszy sposób na stabilną pracę systemu elektroenergetycznego. Są także argumenty ekonomiczne za dobudowaniem energetyki jądrowej. Ona nie musi być duża, jeśli chodzi o udział w systemie – ale przyniesie zbawienny efekt, jeśli chodzi o pracę w podstawie. Praca bez podstawy jest przedmiotem akademickiej dyskusji na ten temat. Pojawiają się różne ciekawe modele, które pokazują pracę systemu bez podstawy – na przykład z biomasą, z magazynami energii – ale tu też są wyzwania i one też mogą być kosztowne. Trzeba pamiętać o naprężeniu łańcuchów dostaw, o wysokiej zależności od metali ziem rzadkich – w tym od Chin w sektorze energetyki odnawialnej. Nie warto wychodząc z zależności od surowców rosyjskich wejść w zależność od Chin – a Polska potrzebuje bezpiecznej energetyki.
– Energetyka jądrowa nie bez powodu jest popierana przez operatorów sieci elektroenergetycznej w całej Unii Europejskiej. Stowarzyszenie operatorów tego rodzaju w Unii, które nazywa się ACER, popiera energetykę jądrową jako element stabilizujący transformację energetyczną – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Wojciech Jakóbik, Ośrodek Bezpieczeństwa Energetycznego. – Oczywiście na energetykę jądrową dużej skali należy wydać dużo pieniędzy. Natomiast to ma być bezpiecznik systemowy, nowa podstawa systemu elektroenergetycznego – która zastąpi energetykę konwencjonalną, węglową, gazową. Węgiel i gaz są w stanie stabilizować rosnącą liczbę źródeł odnawialnych w systemie, ale oczywiście są niepożądane z punktu widzenia polityki klimatycznej – ponieważ wytwarzanie energii z użyciem paliw kopalnych wiąże się nieuchronnie z emisją dwutlenku węgla. Nie jesteśmy w stanie dzisiaj zbudować energetyki w 100% opartej na źródłach odnawialnych. Potrzebna jest stabilna podstawa, którą będzie energetyka jądrowa – właśnie po to, żeby jej mały udział w systemie, czyli około 20% zapotrzebowania w Polsce w latach 40 XXIw., przełożył się na stabilną pracę coraz większej liczby źródeł odnawialnych wciąż zależnych od pogody. Oczywiście coraz większy będzie udział energetyki obywatelskiej, niezależnej od krajowego systemu elektroenergetycznego – ale ona musi mieć cały czas bezpiecznik, kiedy nie będzie słońca czy wiatru, kiedy skończy się energia w magazynach, które wciąż nie są w stanie magazynować energii przez długi czas. Mogą to robić przez godziny, ale już nie tygodnie. Właśnie w takiej sytuacji wchodzi krajowy system elektroenergetyczny z dostawami energii, które muszą być bezpieczne, dostępne wtedy, kiedy chcemy – a nie wtedy, kiedy mamy je pod ręką. Kiedyś dawały to elektrownie konwencjonalne. W przyszłości będą to dawać elektrownie jądrowe w Polsce. Bezpieczeństwo to największy priorytet w czasach przedwojennych, dlatego energetyka jądrowa jest częścią takiego rozwiązania – tłumaczy Wojciech Jakóbik.
Źródło: eNewsroom