Początek bieżącego tygodnia był szczególnie emocjonujący, jednak głównie pod kątem wydarzeń politycznych na świecie, a dokładniej przejęcia przez Talibów stolicy Afganistanu. O ile to dramatyczne wydarzenie rozbudziło reakcję dyplomatów z całego świata, to nie odbiło się ono istotnie na sytuacji na rynkach finansowych. Pozostało ono bez echa także na rynku ropy naftowej. Afganistan posiada co prawda pewne zasoby tego surowca, ale od wielu lat nie liczy się na arenie międzynarodowej pod kątem produkcji.
W tym tygodniu cena ropy naftowej znajduje się pod presją sprzedających. W trakcie poniedziałkowej sesji, notowania ropy gatunku Brent zeszły nawet do okolic 68 USD za baryłkę, a ceny ropy gatunku WTI spadły nawet poniżej 66 USD za baryłkę. Dopiero w późniejszych godzinach zniżki te zostały częściowo odrobione.
W ostatnich tygodniach pojawiało się na rynku ropy naftowej coraz więcej pesymizmu. Na przełomie poprzedniego i bieżącego tygodnia pretekstem do utrzymywania się presji spadkowej na tym rynku była sytuacja w Stanach Zjednoczonych oraz Chinach, czyli krajach będących największymi konsumentami ropy naftowej.
W piątek w USA negatywnie zaskoczył odczyt indeksu Uniwersytetu Michigan, co rozbudziło obawy dotyczące nastrojów konsumentów amerykańskich, także w kontekście ich popytu na paliwa czy ogólnie ich skłonności do konsumpcji. Z kolei w poniedziałek rozczarowały dane makro z Chin za lipiec, pokazujące mniejszą od oczekiwań dynamikę produkcji przemysłowej czy sprzedaży detalicznej.
W przypadku obu krajów, uzasadnione są obawy o spadek popytu wynikający z sytuacji pandemicznej. W Chinach ostatnie tygodnie były pod tym kątem trudne, a ze względu na rosnącą liczbę zakażeń wprowadzane były na nowo restrykcje. Z kolei w Stanach Zjednoczonych sytuacja nadal jest opanowana, jednak nie brakuje obaw, że kolejna fala pandemii przynajmniej w pewnym stopniu ograniczy wzrost gospodarczy w kolejnych tygodniach i miesiącach.
Źródło: ISBnews / Paweł Grubiak, Superfund TFI