W minionym tygodniu poznaliśmy Minutes ze styczniowego posiedzenia FOMC, z którymi inwestorzy wiązali oczekiwania otrzymania bardziej precyzyjnych wskazówek, co do przyszłych zmian w polityce monetarnej w USA. Protokół nie przyniósł jednak żadnych nowych informacji i podobnie jak miało to miejsce już wielokrotnie wcześniej, jego myślą przewodnią było wskazanie, że przyszłe ruchy Rezerwy Federalnej będą uwarunkowane rozwojem sytuacji ekonomicznej.
„Tajemniczość” amerykańskich władz monetarnych wywołuje w inwestorach sprzeczne emocje przyczyniając się do powstania dwóch obozów. Przedstawiciele pierwszego z nich są przekonani, że w świetle przeszło 7% inflacji konsumenckiej podczas marcowego posiedzenia Rezerwa Federalna zdecyduje się na podwyżkę stopy funduszy federalnych o 25 lub 50 punktów bazowych. Z kolei drugi obóz uważa, że członkowie FOMC pozostaną powściągliwi, jeśli chodzi o zaostrzanie polityki. Zważywszy, że w styczniowym komunikacie FOMC, opublikowanym w ostatnim tygodniu stycznia, znalazła się sugestia podniesienia „wkrótce” obecnie niemal zerowej stopy funduszy federalnych, istnieje duże prawdopodobieństwo, że prawda stoi po stronie pierwszej z wspomnianych grup.
Teoretycznie oczekiwania podwyżki stóp procentowych w USA „powinny” szkodzić złotu, jednak na tę chwilę sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Co prawda, za bieżące zmiany na wykresach cen tego metalu w dużej mierze odpowiada kwestia napięć geopolitycznych i ryzyko dalszego zaognienia konfliktu na Wschodzie, jednak dużo wskazuje na to, że inwestorzy nie do końca wierzą, że Rezerwa Federalna będzie w stanie poradzić sobie z przybierającą na sile presją inflacyjną. Warto przy tym zwrócić uwagę na skalę wzrostu inflacji producenckiej w USA, która w styczniu wzrosła o 1% w ujęciu miesiąc do miesiąca (konsensus rynkowy zakładał przyspieszenie inflacji PPI o 0,5% w zestawieniu miesiąc do miesiąca), co stwarza potencjalne ryzyko kolejnego kroku w kierunku przenoszenia cen producenta na konsumenta.
W tej sytuacji wielu inwestorów zastawia się, czy jeśli oczekiwania jastrzębiej części rynku się spełnią i Rezerwa Federalna rzeczywiście zdecyduje się na podwyżkę stóp procentowych podczas marcowego posiedzenia, spadek cen złota będzie przesądzony. W opinii analityków z Australia and New Zealand Banking Group zaostrzanie polityki w USA wcale nie oznacza, że cena złota ulegnie spadkowi.
„Od 1970 roku korelacja [pomiędzy podwyżkami stóp procentowych i złotem – przyp. red.] wynosi zaledwie około 28% i nie jest uważana za znaczącą. Po rozłożeniu na cykle podwyżek, złoto spadło tylko raz. W rzeczywistości, w niektórych okresach złoto rosło nawet o 30-40%” – czytamy w najnowszej analizie AZN. „Złoto czuje się najlepiej, gdy inflacja rośnie, stopy spadają, a dolar jest słaby. Rzadko kiedy te czynniki się pokrywają, przez co trudno jest ocenić realną wartość rynkową złota. Nasz model wyceny sugeruje, że jest ono obecnie niedowartościowane”.
Warto mieć na uwadze, że nawet jeśli Rezerwa Federalna zdecyduje się na stanowczą walkę z inflacją, działania najprawdopodobniej będą wyraźnie rozłożone w czasie. Co prawda ostatnia wypowiedź Jerome Powella – Przewodniczącego Rezerwy Federalnej – sugeruje, że tym razem tempo podwyżek stóp procentowych powinno być szybsze niż miało to miejsce w ostatnim cyklu, jednak amerykańskie władze monetarne przyzwyczaiły uczestników rynku do bardzo ostrożnych działań. Zważywszy, że nawet jeśli amerykańskie władze monetarne przystąpią do zaostrzania polityki, realne stopy procentowe jeszcze przez długi czas pozostaną ujemne, a fundamentalnym czynnikiem motywującym do podwyżek jest inflacja, może okazać się, że reakcja złota na zmiany w polityce monetarnej w USA będzie mocno ograniczona.
Źródło: Tavex