Bieżący tydzień przynosi lawinę podwyżek stóp procentowych. Tych planowanych (Kanada), tych większych od planowanych (Nowa Zelandia) oraz tych nieplanowanych (Korea, bank bez… prezesa). Jest jednak jeden wyjątek i to wcale nie drobny. Stóp nie zamierza podnosić EBC, tak naprawdę nie zamierza robić nic.
Zacznijmy od tego, że rozpiętość inflacji w strefie euro to od 4,6% na Malcie do zatrważających 15,6% na Litwie. To małe kraje, ale np. w Hiszpanii jest to obecnie 9,8%. Tymczasem EBC od lat utrzymuje najważniejszą dla rynku (w warunkach wyprodukowanej przez siebie nadpłynności) stopę depozytową na poziomie -0,5% i w najlepsze prowadzi dodruk, niezbędny wielu rządom do utrzymania finansów publicznych w jakichkolwiek ryzach. To właśnie brak odwagi politycznej w ciągu ostatnich kilkunastu lat zapędził bank centralny w przysłowiowy kozi róg, pozbawiając go realnych narzędzi do walki z zagrożeniem inflacyjnym. Efekt jest taki, że teraz inflacja ucieka i inne banki w popłochu dostosowują politykę pieniężną, ale EBC biernie przygląda się sytuacji w obawie o konsekwencje jakiegokolwiek ruchu. Tak chyba należałoby sformułować oczekiwania przed dzisiejszym posiedzeniem – EBC już wcześniej zapowiedział, że wygasi dodruk „w którymś momencie trzeciego kwartału” i moment ten równie dobrze może ogłosić na czerwcowym posiedzeniu. Jakikolwiek zwrot byłby sporym zaskoczeniem dla rynku i zapewne wywołałby spore umocnienie euro, szczególnie, że para EURUSD wybroniła na razie macowe minimum na poziomie 1,08.
Na rynku wczoraj było dość optymistycznie pomimo przeciętnego startu sezonu wyników na Wall Street. Dziś poza decyzją EBC (13:45, konferencja 14:30) mamy jeszcze dane o sprzedaży detalicznej i nowych bezrobotnych w USA (14:30), a także kolejne publikacje kwartalne: Citigroup, Morgan Stanley, Goldman Sachs czy Wells Fargo (wszystkie przed otwarciem rynku). O 9:35 euro kosztuje 4,6404 złotego, dolar 4,2534 złotego, frank 4,5578 złotego, zaś funt 5, 5881 złotego.
Źródło: XTB / Przemysław Kwiecień, Główny Ekonomista