Przedłużająca się epidemia koronawirusa może sprawić, że wzrost gospodarczy w Polsce w tym roku okaże się niższy niż zakłada marcowa projekcja banku centralnego i wyniesie znacznie poniżej 3%, ocenia w rozmowie z ISBnews członek Rady Polityki Pieniężnej (RPP) Rafał Sura. Według niego, obniżenie wzrostu poniżej 2% jest mało realne.
„To, jak głębokie będą skutki koronawirusa dla światowej gospodarki, uzależnione jest od długości trwania tej epidemii. Specyfika obecnej sytuacji polega na tym, że koronawirus nałożył się na wcześniej zaistniałe negatywnej procesy, gdy chodzi o światową koniunkturę. A jeśli światową, to przekłada się to oczywiście na Polskę. Dynamika w handlu zagranicznym jest tak niska, że można ją porównać do tej, która miała miejsce w warunkach kryzysu 2007-2008. Nasz najbliższy partner handlowy odnotowuje w przemyśle recesję” – powiedział Sura w rozmowie z ISBnews.
„Te wszystkie względy sprawiają, że trudno przewidzieć okres oddziaływania koronawirusa, ale negatywne skutki niewątpliwie będziemy w gospodarce obserwować. Stąd centralna ścieżka z projekcji, jeśli chodzi o PKB, może ulec rewizji w dół. Pytanie, na ile – ja osobiście uważam, że może spaść poniżej 3%, ale podkreślam: tu i teraz mamy na tyle stabilne fundamenty, jeśli chodzi o polską gospodarkę, że takie ryzyko nie jest na tyle znaczące, że już należałoby podejmować nadzwyczajne środki ” – dodał.
Według niego, „obniżenie wzrostu poniżej 2% jest mało realne”.
„Gdyby te najbardziej pesymistyczne prognozy się spełniły w odniesieniu do polskiej gospodarki, to globalnie i w wielu głównych gospodarkach musielibyśmy obserwować jednoczesne wejście w głęboką recesję. To by oznaczało, że żyjemy w warunkach głębokiego kryzysu, a tego po prostu obecnie nie przewiduję. Na dziś nie wierzę w tak pesymistyczne wizje” – podkreślił członek RPP.
Sura liczy też, że pozytywny wpływ na wzrost PKB będzie nadal miał popyt konsumencki, natomiast rola inwestycji zacznie się zmniejszać.
„Słabnący popyt konsumpcyjny i wskaźnik ufności konsumenckiej, który od jakiegoś czasu maleje, widziałbym równolegle. Konsumenci obserwują i ograniczają konsumpcję, ale jednocześnie budują sobie bufor na tzw. gorsze czasy, tworząc oszczędności. To z kolei jest pozytywnym procesem, bowiem świadczy o dojrzałości konsumenckiej i sprawia, że w okresie spowolnienia popyt będzie utrzymywany na solidnym poziomie, a to będzie pozytywnie wpływać na dynamikę wzrostu gospodarczego” – argumentował członek Rady.
„Równolegle dochód rozporządzalny gospodarstw domowych w ostatnim czasie wzrósł i jest na solidnym poziomie. Wynika to z rozszerzenia programu 500+ na pierwsze dziecko, z dopłat na dzieci niepełnosprawne, z obniżenia PIT-u dla najmniej zarabiających oraz z zerowego PIT-u dla najmłodszych. A mimo to widać budowanie bufora na gorsze czasy” – dodał.
Według niego, inwestycje w kolejnych kwartałach będą słabnąć, co związane jest z wygaszaniem strumienia środków z budżetu UE w ramach perspektywy finansowej na lata 2014-2020. Jednocześnie trwają już prace nad kolejną perspektywą na lata 2021-2027.
„Jest w tej chwili opracowywany budżet na kolejną perspektywę. Czyli jakiekolwiek znaczące odbicie w inwestycjach może nastąpić w okolicach 2022 r., kiedy wejdziemy już w nową perspektywę finansową UE. Natomiast w tej chwili inwestycje będą generować mniejszy wkład do PKB niż w kwartałach poprzednich” – podsumował Sura.
W scenariuszu bazowym marcowej projekcji Narodowego Banku Polskiego (NBP)w założono, że epidemię koronawirusa uda się opanować w stosunkowo krótkim czasie, podał bank centralny. Jednocześnie NBP zwrócił uwagę na ryzyko, że epidemia będzie miała ostrzejszy charakter, a jej przedłużanie się będzie miało ekonomiczne konsekwencje w postaci trwalszego obniżenia ścieżki wzrostu światowej gospodarki.
Według centralnej ścieżki projekcji, wzrost PKB sięgnie 3,2% w tym roku, a następnie spowolni do 3,1% w 2021 r. i do 3% w 2022 r.
Źródło: ISBnews