Na rynku ropy naftowej mamy do czynienia z wyraźną przewagą strony popytowej. Cena ropy co prawda rośnie już od wielu tygodni, jednak istotne przyspieszenie zwyżek nastąpiło w bieżącym tygodniu, a dokładniej, od początku marca.
W konsekwencji, notowania ropy naftowej WTI przewyższają już poziom 110 USD za baryłkę, a ceny ropy Brent zwyżkują do ponad 115 USD za baryłkę. To najwyższe poziomy notowań od około 8 lat.
Gwałtowne wzrosty cen ropy naftowej to naturalnie przede wszystkim rezultat rosyjskiej inwazji na Ukrainę i jej skutków w postaci sankcji na Rosję. Rosja jest bowiem jednym z największych producentów i eksporterów ropy naftowej na świecie, eksportującym surowiec m.in. do wielu państw europejskich i azjatyckich.
Na razie na Rosję został narzucony ogromny pakiet międzynarodowych sankcji. Co prawda nie obejmują one bezpośrednio eksportu ropy naftowej, ale globalny handel ropą zaczyna odczuwać skutki sankcji finansowych (płacenie za dostawy rosyjskiej ropy stało się trudniejsze). Dodatkowo, nie bez znaczenia jest napięta sytuacja w rejonie Morza Czarnego, w okolicach portów załadunkowych ropy i innych surowców (metale, towary rolne), co prowadzi do wstrzymywania eksportu wielu z nich.
Chaos wokół Ukrainy oraz Rosji jest obecnie głównym czynnikiem wpływającym na zachowanie inwestorów na rynku ropy naftowej. Przyćmił on inne komunikaty, których w tym tygodniu nie brakowało. W Stanach Zjednoczonych zarówno Amerykański Instytut Paliw, jak i Departament Energii, poinformowały o wyliczeniach pokazujących ubiegłotygodniowy spadek zapasów ropy naftowej. Z kolei OPEC+ w środę podjął decyzję o kolejnym podwyższeniu limitów produkcji ropy naftowej w państwach rozszerzonego kartelu o 400 tys. baryłek dziennie w kwietniu. Obie te informacje nie wpłynęły jednak istotnie na ceny ropy naftowej ze względu na skupienie inwestorów wokół tematu Ukrainy i Rosji.
Źródło: ISBnews / Paweł Grubiak, Superfund TFI