Już wyniki I tury pozwoliły stwierdzić, że najgorsze dla rynków scenariusze związane z wyborami parlamentarnymi we Francji nie ulegną materializacji. II tura potwierdziła, że każdej z frakcji daleko od bezwzględnej większości i konieczne będą kompromisy zmiękczające wyborcze obietnice. Zmniejszenie premii za ryzyko polityczne oraz słabe dane gospodarcze z USA wzmocniły większość walut względem dolara. Złotemu pomogło także ubiegłotygodniowe posiedzenie RPP, oceniają analitycy Ebury: Enrique Díaz-Alvarez, Matthew Ryan, Roman Ziruk, Itsaso Apezteguia, Michał Jóźwiak.
Kluczowe punkty:
• Premia za ryzyko polityczne w Europie spada, po drugiej turze wyborów we Francji utrzymuje się jednak niepewność.
• Dolar doświadcza wyprzedaży względem wszystkich innych walut, ponieważ dane ekonomiczne rozczarowują, a sentyment względem ryzyka ulega poprawie.
• Rosną przypuszczenia, że Kamala Harris może zastąpić Joe Bidena w wyścigu prezydenckim w USA.
• Partia Pracy odnosi miażdżące zwycięstwo w wyborach w Wielkiej Brytanii. Brak reakcji funta.
• NBP rewiduje prognozę inflacji na 2025 r. o 1,65 pp. w górę (do 5,25%).
Główne źródło obaw inwestorów – bezwzględna większość lewicy (NFP) lub skrajnej prawicy (RN) – stanowiąca zagrożenie związane z rewolucją w polityce fiskalnej zarysowywaną w przedwyborczych postulatach, nie ulegnie materializacji. Najważniejszym motywem II tury jest zaskakujące zwycięstwo lewicy – towarzyszy mu jednak największe we współczesnej historii Francji rozbicie parlamentu Wydaje się, że u inwestorów optymizm związany z porażką Zjednoczenia Narodowego wyrównuje się z obawami dotyczącymi zwycięstwa Nowego Frontu Ludowego. W związku z tym kurs euro nie zmienił się istotnie od zamknięcia handlu w piątek, jest jednak bezsprzecznie wyższy niż tuż po ogłoszeniu wyborów. Redukcja premii za ryzyko polityczne i słabość danych gospodarczych z USA sprawiły, że niemal wszystkie głównie waluty świata umocniły się względem dolara amerykańskiego.
Niepewność polityczna dotycząca kandydatury Bidena na prezydenta USA nie ma na razie istotnego wpływu na rynek, uwaga skupi się więc teraz na politycznych dyskusjach dotyczących zawieszonego francuskiego parlamentu, w którym każda ze stron daleka jest od liczby mandatów pozwalającej na samodzielne rządy. Ekonomiści koncentrować będą się zaś nie na obserwowanym ostatnio spowolnieniu amerykańskiej gospodarki, a na inflacji, jako że w czwartek (11.07) opublikowany zostanie raport za czerwiec. Przewidują oni optymistycznie, że wzrost bazowej dynamiki cen wyniesie 0,2% w skali miesiąca, co sygnalizowałoby powrót momentum do normalności i celu inflacyjnego Rezerwy Federalnej, pozwalając bankowi na rozpoczęcie cięć stóp procentowych we wrześniu.
PLN
Ubiegłotygodniowe posiedzenie RPP przyniosło pewne zaskoczenia i pomogło złotemu utrzymać siłę. Nowe prognozy inflacji pokazały znaczną rewizję w górę na 2025 r. – środek przedziału został podniesiony o 1,65 pp. do 5,25%. Ma to związek z kwestią regulowanych cen energii, które mają wzrosnąć dwukrotnie – nie tylko w lipcu, ale i w styczniu. Zarysowywany przez NBP obraz wydaje nam się jednak nazbyt pesymistyczny.
Rewizja prognoz stanowi również tło dla jastrzębich wypowiedzi prezesa Adama Glapińskiego, który rozwiał wszelkie wątpliwości dotyczące obniżek stóp procentowych i zasygnalizował, że mogą one pozostać na niezmienionym poziomie do początku 2026 r. Stopień jego jastrzębiości jest zaskakujący. Niewykluczone, że miało to na celu zbilansowanie ryzyka dla oczekiwań inflacyjnych wynikającego ze wzrostu cen regulowanych. Jednocześnie wydaje się, że jest to w chwili obecnej podejście zbyt ostrożne – a w przyszłości coraz trudniejsze do uzasadnienia w obliczu zmieniającej się sytuacji gospodarczej. Nie przekonał nas swoimi słowami (podobnie jak rynku, który zredukował wycenianą sumę obniżek stóp procentowych do końca roku o zaledwie 15 pb.). Bacznie przyglądamy się jednak sytuacji, szczególnie w kontekście oczekiwań inflacyjnych i ciasności rynku pracy.
Jeśli NBP utrzyma w przyszłym roku stopy procentowe na niezmienionym poziomie, podczas gdy główne banki będą rozluźniały politykę monetarną, nawet nasze prognozy kursu EUR/PLN na poziomie 4,20 mogą okazać się zbyt pesymistyczne dla złotego. Poza poniedziałkowym (08.07) raportem inflacyjnym od NBP w tym tygodniu nie będzie innych istotnych wieści z kraju, uwaga skupi się więc zapewne na wydarzeniach z zagranicy.
EUR
Euro przez cały tydzień umacniało się w reakcji na słabsze dane z amerykańskiego rynku pracy i nadzieję na zawieszony parlament we Francji, który nie dałby pełnej władzy ani prawicy, ani lewicy. Wyniki potwierdziły oczekiwania, lepszy od szacunków wynik lewicowego Nowego Frontu Ludowego może jednak ograniczyć aprecjację euro w krótkim terminie.
Dane z bloku miały w ostatnich dniach niewielki wpływ na wspólną walutę. Nieco bardziej uporczywa od oczekiwań inflacja bazowa, która ustabilizowała się na poziomie 2,9%, nie zmienia istotnie ogólnego obrazu – zarówno rynek, jak i my spodziewamy się dwóch cięć stóp procentowych EBC przed końcem roku. Kalendarz dla strefy euro na ten tydzień jest dość pusty, handel wspólną walutą będzie więc zależał w dużej mierze od reakcji na nagłówki polityczne z Francji i raportu inflacyjnego z USA (czwartek 11.07).
USD
Jest jeszcze za wcześnie, by rynek walutowy zaczął wyceniać większe prawdopodobieństwo wygranej Trumpa w listopadowych wyborach prezydenckich, kierują nim więc oznaki osłabienia odczytów gospodarczych w USA. Raport NFP (non-farm payrolls) z rynku pracy wskazywał na spowolnienie – stopa bezrobocia wzrosła do 4,1%, wcześniejsze dane o kreacji nowych etatów zostały zrewidowane w dół, a wzrost płac osłabł. Dane nie są jeszcze jednoznaczne, ale w połączeniu z oczekiwanym spadkiem inflacji CPI w czerwcu mogą pozwolić Fedowi na dwukrotne obniżenie stóp procentowych w 2024 r., począwszy od września. Jeśli tak się stanie, dolar naszym zdaniem powinien przed końcem roku oddać część zysków, które odnotował w pierwszej jego połowie.
GBP
Powszechnie oczekiwana pokaźna większość Partii Pracy w wyborach parlamentarnych była w dużej mierze wyceniana przez rynki, nie miała więc istotnego wpływu na notowania funta. Należy przy tym zaznaczyć, że skala zwycięstwa laburzystów została uwydatniona przez charakterystykę brytyjskiego systemu wyborczego (jednomandatowe okręgi wyborcze) – ogólne poparcie partii (34%) jest na znacznie niższym poziomie niż procent uzyskanych przez nią mandatów (63%).
Uwaga skupia się teraz ponownie na gospodarce – w czwartek (11.07) poznamy szereg danych za maj, w tym produkcję przemysłową i miesięczną dynamikę PKB. Po raz pierwszy od czerwcowego posiedzenia (20.06) przemawiać będą także decydenci Banku Anglii.
Źródło: ISBnews