Prawdopodobieństwo utrzymania stóp procentowych w Polsce bez zmian przez dłuższy czas jest wysokie, ocenia BNP Paribas Bank Polska. Według ekonomistów banku, mimo, że presja inflacyjna osłabła dzięki deflacji cen żywności i niższych cen surowców, Rada Polityki Pieniężnej (RPP) skoncentruje się na efektach utrzymującej się wysokiej dynamiki płac realnych i na stronie popytowej w kontekście ryzyk dla ścieżki inflacji i będzie utrzymywać kurs restrykcyjny.
„Decyzje w ramach polityki pieniężnej są podejmowane nie tylko w kontekście bieżącej, ale i przyszłej sytuacji gospodarczej. Transmisja zmian w polityce pieniężnej do gospodarki trwa około 6 kwartałów. W praktyce oznacza to, że decyzje o stopach procentowych podejmowane w drugiej połowie przyszłego roku będą najsilniej oddziaływać na wzrost gospodarczy i inflację dopiero w 2027 roku. Uważamy jednocześnie, że prawdopodobieństwo, iż stopy procentowe pozostaną na niezmienionym poziomie przez dłuższy czas wciąż jest relatywnie wysokie. Przyspieszający wzrost gospodarczy może bowiem skłaniać członków RPP ku bardziej zachowawczej postawie” – czytamy w raporcie banku „Polska gospodarka przyspiesza – czynniki wpływające na skalę ożywienia gospodarczego w latach 2024-25”.
Jednocześnie bank podtrzymał w scenariuszu bazowym dotychczasową prognozę stóp procentowych NBP zakładającą obniżkę o 50 pb w listopadzie 2024 r.
„Nie uważamy jednak, że będzie to początek miarowego cyklu łagodzenia polityki pieniężnej, choć spodziewamy się dalszych dostosowań stóp procentowych w dół na przestrzeni przyszłego roku” – czytamy dalej.
Bank oczekuje, że po osiągnięciu dołka w marcu dynamika cen konsumpcyjnych w Polsce przyspieszy do ok. 4,5% r/r na koniec br. W drugiej połowie 2025 roku inflacja CPI znajdzie się poniżej górnej granicy pasma odchyleń od celu inflacyjnego NBP (3,5%), choć będzie przekraczać 2,5%.
Ekonomiści szacuje roczną dynamikę cen usług na 6-7% w kolejnych miesiącach.
Inflacja bazowa (z wyłączeniem energii, paliw, żywności) wyhamuje w połowie br. do ok. 4% r/r, a w okresie lato-jesień nieco przyspieszy do 4,5% r/r, prognozuje bank.
„W przyszłym roku niższa dynamika płac powinna wspierać spadek rocznego tempa wzrostu cen bazowych w kierunku 3,5%” – czytamy dalej.
„W warunkach szybko rosnących nominalnych dochodów gospodarstw domowych, które naszym zdaniem zwiększą się w tym roku o 12%, pozostaje pytanie jaka część wzrostu zostanie przeznaczona na wydatki konsumpcyjne a jaka zaoszczędzona. Badania ankietowe sugerują, że gospodarstwa domowe 'chciałyby i zjeść, i mieć ciastko’ i, według nas, w tym roku 'kawa nie będzie wykluczać herbaty’. Zgodnie z naszymi prognozami, 5% realny wzrost konsumpcji powinien pozwolić na zwiększenie oszczędności brutto gospodarstw domowych względem ubiegłego roku o 65 mld zł, co jest równoważne ze wzrostem stopy oszczędności z około 2,5% w 2023 roku do ponad 5% w tym” – napisano w raporcie.
Bank szacuje, że polskie PKB urośnie w 2024 i 2025 r. o 4% r/r, a ryzykiem perspektyw polskiej gospodarki jest stagnacja niemieckiej gospodarki – „szczególnie niepokoić może zastój w niemieckich branżach przetwórczych, gdzie póki co nie widać sygnałów zwiastujących rychłą poprawę koniunktury”.
„Niezależnie od ostatecznej trajektorii (nie wykluczamy, że wzrost może być nieco wolniejszy w tym, a szybszy w przyszłym roku) sądzimy, że na koniec 2025 roku PKB będzie o ponad 8% wyższy niż na koniec ubiegłego roku. W tym roku wzrost gospodarczy napędzany będzie przede wszystkim przez odradzającą się konsumpcję – wynik szybko rosnących dochodów gospodarstw domowych, które według nas w ujęciu nominalnym zwiększą się o około 12%” – czytamy dalej.
Bank zaznacza, że w ostatnich dniach na rynku walutowym widoczna była wyraźna korekta i skok kursu EUR/PLN z powrotem w okolice poziomu 4,3-4,35, co było wypadkową sytuacji globalnej w tym wzrostu napięć geopolitycznych.
„Fundamentalny obraz złotego nie uległ jednak zmianie i podtrzymujemy naszą punktową prognozę kursu EUR/PLN na poziomie 4,25 w drugiej połowie bieżącego roku. Dobre perspektywy wzrostu gospodarczego, wspierane m.in. przez odblokowane fundusze unijne, powinny w dalszym ciągu być czynnikiem uatrakcyjniającym napływ kapitału zagranicznego do Polski” – oceniono w raporcie.
Bank wskazał, że wraz z ożywieniem popytu krajowego, pogarszający się eksport netto „nie powinien być na tyle silnym czynnikiem, aby zapobiec umocnieniu złotego w horyzoncie najbliższych 6 miesięcy”.
„Szacujemy, że w tym roku deficyt na rachunku bieżącym wyniesie tylko 0,5% PKB. Polski przemysł do tej pory nie stracił swojej konkurencyjności względem państw strefy euro i mimo że sądzimy, że w dłuższej perspektywie wyższa krajowa inflacja, napędzana przez szybki wzrost płac, zacznie 'ciążyć’ złotemu, to nie jest to raczej temat na bieżący rok” – podsumowano.
Źródło: ISBnews