Choć wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną będzie w tym roku słabszy niż w ub.r., silna presja kosztowa sprawi, że będziemy mieli do czynienia z kontynuacją wzrostu cen, oceniają analitycy Banku Pekao w raporcie „Barometr sektorowy 2022”. Podkreślają jednocześnie, że podwyżki cen są niezbędne do przeprowadzenia szeroko zakrojonych inwestycji. Przy założeniu realizacji wyłącznie obecnych planów inwestycyjnych wytwórców energii, łączny spadek mocy w Krajowym Systemie Eldktroenergetycznym (KSE) wyniósłby 11% do 2034 r.
„Rozpoczynający się rok powinien przynieść stopniową normalizację sytuacji popytowo-podażowej zarówno na europejskim, jak i krajowym rynku. Wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną będzie już słabszy niż w roku 2021 i prawdopodobnie lepiej dostosowany do tempa realizowanych inwestycji w tym obszarze. Nie będzie to jednak rok łatwy dla konsumentów energii. W sektorze utrzymuje się silna presja kosztowa (głównym kanałem oddziaływania są rekordowe notowania uprawnień do emisji CO 2 oraz ceny gazu ziemnego, ale też inne czynniki takie jak wysokie ceny węgla, rosnące wynagrodzenia, czy coraz wyższe koszty wsparcia systemowego dla OZE). Znalazło to odzwierciedlenie w nowych taryfach dla gospodarstw domowych, które podwyższą rachunki za prąd średnio o 24% (wg wyliczeń URE)” – czytamy w raporcie.
Obciążenia dla gospodarstw domowych zmniejszą w najbliższym czasie działania osłonowe rządu (w tym planowana obniżka VAT), które jednak w znacznie mniejszym stopniu ograniczą uciążliwość podwyżek cen energii dla firm, dodali analitycy.
„Należy podkreślić, że rosnące ceny stanowią w dużej mierze odzwierciedlenie niekorzystnej strony kosztowej działalności wytwórców energii. Zachowanie przez nich stabilnych wyników finansowych jest zaś niezbędne do realizacji szeroko zakrojonych planów inwestycyjnych. To na barkach firm energetycznych spoczywa bowiem ciężar gruntownej transformacji sektora w najbliższych latach” – wskazano też w raporcie.
Jak podkreślili autorzy, zielona transformacja wymaga wyraźnego przyspieszenia w sferze realnych działań. Według publikacji Urzędu Regulacji Energetyki (URE) z czerwca 2021 r., plany 63 przedsiębiorstw energetycznych zakładają łączny przyrost nowych mocy energii elektrycznej do 2034 roku o ponad 14 GW. Składają się na niego w przygniatającej mierze aktywa OZE (głównie offshore) oraz gazowe (postrzegane jako główna technologia przejściowa).
„Łączne planowane wyłączenia opiewają tymczasem na blisko 19 GW. Realizacja jedynie wskazanych inwestycji doprowadziłaby więc do spadku dostępnych mocy w krajowym systemie o 11%, a biorąc pod uwagę z natury ograniczoną dyspozycyjność niestabilnych źródeł OZE nawet o 30%. Szacunki te uwzględniają wprawdzie jedynie potwierdzone inwestycje oraz nie włączają nowych inwestorów w sektorze OZE, lecz jednocześnie pokazują ryzyka związane z koniecznością zabezpieczenia przyszłych dostaw energii w świetle stopniowego wyłączania najbardziej wyeksploatowanych i emisyjnych bloków konwencjonalnych. Potrzeba szybszej transformacji jest tym większa, że z uwagi na obciążenia związane z kosztami CO 2 Polska prawdopodobnie dość szybko powróci do grona państw członkowskich z najwyższym poziomem cen hurtowych energii” – napisano też w materiale.
Źródło: ISBnews