Kolejny duży spadek zapasów ropy naftowej w USA.
Mimo że wczoraj na początku dnia utrzymywała się presja na spadek cen ropy naftowej, ostatecznie cała wtorkowa sesja zakończyła się na plusie na rynku tego surowca. Obawy dotyczące kolejnej fali pandemii oraz rozprzestrzeniającego się wariantu Delta zeszły na dalszy plan w obliczu oczekiwań związanych ze wzrostem popytu na paliwa na świecie w sezonie letnim.
Wsparciem dla notowań ropy naftowej już po raz kolejny okazały się dane dotyczące zmiany zapasów paliw w Stanach Zjednoczonych. Wczoraj Amerykański Instytut Paliw (American Petroleum Institute, API) podał, że w poprzednim tygodniu zapasy ropy naftowej w USA spadły aż o 8,15 mln baryłek, podczas gdy oczekiwano prawie o połowę mniejszej zniżki. Niemniej, jednocześnie wzrosły zapasy benzyny i destylatów.
Dzisiaj swój raport na temat zapasów ropy naftowej przedstawi Departament Energii USA. Niemniej, najbliższe dni na rynku ropy z pewnością będą upływać pod znakiem spekulacji dotyczących dalszych działań rozszerzonego kartelu OPEC+. Już jutro przedstawiciele krajów OPEC+ będą debatować nad kształtem porozumienia naftowego począwszy od sierpnia (dotychczas ustalony był plan stopniowego zwiększania produkcji ropy od maja do lipca).
Na rynku pojawiają się liczne głosy spekulujące, że OPEC+ będzie nadal zwiększać produkcję, głównie ze względu na rosnące potrzeby rynkowe. Sam kartel OPEC w ostatnich miesiącach wyrażał przekonanie, że w drugiej połowie bieżącego roku popyt na ropę naftową wzrośnie tak bardzo, że chwilowo na rynku ropy może się pojawić deficyt, nawet mimo zwiększania produkcji ropy w ramach porozumienia naftowego.
O ile wzrost popytu na ropę na świecie jest obecnie widoczny, to największym wyzwaniem na tym rynku pozostaje nieprzewidywalność związana z pandemią. Ewentualny powrót lockdownów na nowo uderzyłby w popyt na ropę naftową.
Powrót do zniżek cen złota.
Notowania złota w ostatnich dniach wykazywały słabość – nie miały one siły do powrotu do zwyżek i odreagowania wcześniejszych dynamicznych spadków. To sugerowało, że kolejny ruch na rynku złota znów może być ruchem spadkowym.
Wczoraj te oczekiwania się potwierdziły. Ceny złota zniżkowały do okolic 1750-1760 USD za uncję, tym samym schodząc do najniższych poziomów od połowy kwietnia br.
Zwyżka wartości amerykańskiego dolara stała się impulsem do zniżki cen złota. A wszystko za sprawą jastrzębich wypowiedzi przedstawicieli Fed. Wczoraj Christopher Waller zasugerował, że niewykluczona jest podwyżka stóp procentowych w USA już nawet w 2022 roku. Obecnie oficjalne komunikaty ze strony Fed sugerowały raczej 2023 rok, co i tak było przyspieszeniem w stosunku do oczekiwanego jeszcze kilka tygodni temu 2024 roku.
Obecnie inwestorzy wyczekują na kolejne ważne dane makro z USA – w centrum uwagi są piątkowe dane z rynku pracy, które znów mogą nadać ton wypowiedziom przedstawicieli Fed.
Źródło: DM BOŚ / Dorota Sierakowska, Analityk surowcowy