Lizz Truss, nowa premier Wielkiej Brytanii przeprosiła społeczeństwo za swoje wcześniejsze decyzje dotyczące nowego budżetu, w którym zapowiadała potężne zmiany podatkowe, w zasadzie bez pokrycia. Swoje stanowiska stracił poprzedni Sekretarz Skarbu, ale pomimo nowego podejścia z kolejnym sekretarzem nie jest pewne czy swojego stanowiska nie straci również sama premier.
Jeden z brytyjskich tabloidów zadał pytanie kto dłużej wytrzyma: Liz Truss na stanowisku premiera czy główka sałaty zanim się zepsuje. Z pozoru może wydawać się to zabawne, ale z pewnością brytyjskim politykom nie jest do śmiechu. Udało się uniknąć katastrofy, której architektem była początkowo nowa premier ze względu na bardzo kontrowersyjne pomysły dotyczące zmian podatkowych. Bank Anglii zmuszony był skupować obligacje, aby powstrzymać wzrost rentowności, aby nie doszło do bankructwa wielu funduszy emerytalnych w Wielkiej Brytanii, które są w posiadaniu ogromnej ilości brytyjskiego, teoretycznie bezpiecznego długu. Sytuacja teoretycznie została opanowana. Bank Anglii prawdopodobnie opóźni wcześniej zapowiadany program redukcji bilansu, dopóki nie dojdzie do stabilizacji rynków, ale wciąż zamierza dosyć mocno podwyższać stopy procentowe. Oczekiwania rynkowe wskazują na 100 punktów bazowych w listopadzie, po poprzedniej rozczarowującej decyzji, kiedy podniesiono o zaledwie 50 punktów bazowych przy szalejącej inflacji. Ta powraca powyżej 10%, co powoduje, że recesja w Wielkiej Brytanii jest w zasadzie pewna.
Nowy Sekretarz Skarbu, Jeremy Hunt zdecydował się na zmianę o 180 stopni w stosunku do propozycji swojego poprzednika i zapowiedział, że najnowsze projekcje na koniec tego miesiąca pokażą spadek prognozy zadłużenia w relacji do PKB. Może być to jednak za mało, aby utrzymać rząd brytyjskiej premier. Już teraz słychać, że część członków Partii Konserwatywnej ma rozmawiać z Partią Pracy o zwołaniu wotum nieufności dla rządu Truss. Jeśli Truss przegrałaby głosowanie, nie wiadomo czy zdecydowano by się na wybory, czy jednak szukano by kolejnego kandydata, który przeprowadziłby Wielką Brytanię przez ten trudny czas.
Funt jest dzisiaj jedną ze słabszych walut w G10 i traci 0,3% do dolara, a para GBPUSD jest notowana poniżej 1,1300. Z kolei złoty po mocnym rajdzie w ostatnich dwóch sesjach dzisiaj traci, co nie powinno dziwić biorąc pod uwagę powrót rentowności 10 letnich obligacji powyżej 8%. Za dolara płacimy dzisiaj 4,8724 zł, za euro 4,7927 zł, za funta 5,5005 zł, za franka 4,8811 zł.
Źródło: XTB / Michał Stajniak, Starszy Analityk Rynków Finansowych