Wzrost cen ropy naftowej, będący prawdopodobnym skutkiem cięcia produkcji tego surowca przez kraje zrzeszone w OPEC+, może zaburzyć wyczekiwany proces spadku inflacji. Analitycy, z którymi rozmawiał Business Insider Polska szacują, że wzrost cen ropy naftowej do 90 USD za baryłkę oznaczałby podbicie inflacji w Polsce o 0,2-0,5 pkt proc. Trwalszy ruch do 100 USD mógłby przynieść wyższy wskaźnik cen konsumpcyjnych o 0,5-0,9 pkt proc.
W środę rano za baryłkę ropy Brent płacono ok. 85,5 USD.
Ekonomistka PKO Banku Polskiego Anna Wojtyniak zaznacza, że ocena wpływu drożejącej ropy na inflację jest obarczona wieloma niewiadomymi.
„Ceny paliw, które są uwzględniane we wskaźniku CPI, zależą bowiem od różnych czynników, takich jak np. akcyza czy koszty stałe rafinacji, które są niezależne od cen ropy na rynkach światowych. Przyjmując jednak mocne uproszczenie, że na ceny paliw wpływają tylko ceny ropy naftowej, można oszacować, że wzrost cen tego surowca o odpowiednio 5% albo 15%, czyli do ok. 90 i 100 USD za baryłkę, podbiłby inflację CPI o blisko 0,2 pkt proc. oraz 0,5 pkt proc.” – powiedziała Wojtyniak, cytowana przez portal.
Zaznaczyła, że ostateczne przełożenie na wskaźnik inflacji będzie zależało od wielu czynników, w tym również od kształtowania się kursu złotego (osłabienie naszej waluty będzie oznaczać droższą ropę, a więc większą presję inflacyjną).
Nieco inne szacunki ma ekonomista mBanku Arkadiusz Balcerowski. Wynika z nich, że przełożenie wzrostu cen ropy naftowej na napędzanie inflacji jest większe niż w obliczeniach ekspertów PKO BP.
„Moment decyzji OPEC+ jest wyjątkowo niefortunny. Świat walczy bowiem z wysoką inflacją, a warunki do przerzucania wyższych kosztów przez przedsiębiorstwa na konsumentów wciąż są sprzyjające. Dlatego spodziewam się, że jakikolwiek wzrost kosztów będzie dość łatwo zaakceptowany przez konsumentów. W polskich warunkach trwały wzrost cen ropy do 90 USD za baryłkę podniósłby ścieżkę inflacji na ten rok o około 0,5 pkt proc. Z kolei trwały wzrost do 100 USD oznaczałoby, że średnioroczna inflacja w 2023 r. byłaby wyższa o 0,9 pkt proc.” – powiedział portalowi Balcerowski.
Zaznaczył, że to efekt wyłącznie wynikający z wagi paliw w krajowym koszyku inflacyjnym (przy niezmienionym kursie walutowym).
„W rzeczywistości można byłoby się spodziewać, że w górę poszłaby także ścieżka inflacji bazowej. Mając to na uwadze, a także uwzględniając bieżący impet inflacji ogółem, w takim scenariuszu szansa na osiągnięcie jednocyfrowej inflacji do końca roku istotnie zmalałaby” – wskazał ekonomista mBanku.
Według wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) inflacja konsumencka wyniosła 16,2% w ujęciu rocznym w marcu 2023 r.
Podczas marcowej konferencji prasowej prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) i przewodniczący Rady Polityki Pieniężnej (RPP) Adam Glapiński wskazywał, że inflacja konsumencka ma szanse spaść – przy szczęśliwym zbiegu okoliczności – do 6-7% r/r w listopadzie br., zaś w 2025 r. osiągnie 3,5% r/r.
Źródło: ISBnews