W poniedziałek 20 marca rano złoto przebiło psychologiczną barierę 2000 dolarów za uncję. Umacnianie się królewskiego metalu to efekt napiętej sytuacji w sektorze bankowym.
Od 8 marca, kiedy złoto zanotowało najniższą cenę w tym miesiącu (1 810 USD/oz), kruszec podrożał już zatem o prawie 200 dolarów za uncję. Z kolei w rodzimej walucie, 31,1 gramów (czyli 1 uncja) królewskiego metalu w Dzień Kobiet wyceniane było na 8 050 zł, a aktualna cena (wedle stanu na 20 marca, godz. 9) to 8 868 PLN/oz.
Nagły wzrost zainteresowania złotem to pokłosie upadku Silicon Valley Bank – 16. największego banku w USA – a także upadku nieco mniejszego Signature Bank i kłopotów Credit Suisse, który ostatecznie otrzymał od Szwajcarskiego Banku Narodowego pożyczkę w wysokości 50 mld franków, a w niedzielę 19 marca poinformowano, że bank zostanie przejęty przez innego giganta bankowego ze Szwajcarii, czyli UBS.
Sektor bankowy wykazał słabość w związku z działaniami banków centralnych, w szczególności amerykańskiego FED-u. W dobie pandemii emitowano amerykańskie obligacje skarbowe na niespotykaną skalę, zaś banki chętnie je kupowały jako bezpieczne aktywo. Obecnie, w dobie rosnących stóp procentowych, cena tych obligacji spada, co nie jest problemem do czasu, gdy bank nie potrzebuje pozbyć się obligacji dla pozyskania funduszy.
Do takiego ruchu zmuszony został Silicon Valley Bank, co w następstwie wywołało panikę wśród inwestorów i depozytariuszy. Trzecia największa upadłość banku w historii po Lehman Brothers i Washington Mutual spowodowała wzrost obaw o wystąpienie efektu domina, które podsycane były rosnącymi obawami o kondycję Credit Suisse. Po tym, jak największy inwestor – Saudi National Bank – wykluczył udzielenie pomocy finansowej, bank stanął na krawędzi. Z pomocą przyszedł bank centralny Szwajcarii i lokalny konkurent.
Nie oznacza to jednak końca historii. Panika i wycofywanie depozytów oraz sprzedaż akcji to najgorsze, co może teraz nastąpić, jednak prawda jest taka, że najbliższe tygodnie i miesiące mogą przynieść sporo niepewności.
Co zrobi FED?
Nie ulega wątpliwości, że osłabiony system bankowy może źle znosić dalsze zacieśnianie polityki. FED może zostać zmuszony do zmiany swoich planów względem polityki pieniężnej, które – po ostatnich wystąpieniach przedstawicieli banku – wydawały się mocno „jastrzębie”.
Aktualnie rynki spodziewają się, że na kolejnej sesji, która odbędzie się już w tym tygodniu, stopy procentowe zostaną podniesione o 25 punktów bazowych, a nie o 50, jak można było zakładać. Coraz bardziej prawdopodobne wydaje się także, że w tym roku dojdzie do obniżki. Na to nałożyć należy jednak jeszcze kwestię inflacji, która do tej pory dla FED-u zdawała się mieć wyższy priorytet.
Źródło: Goldenmark / Michał Tekliński