Odczyt październikowej inflacji w USA przyczynił się do istotnego przybliżenia oczekiwanego przez rynki terminu pierwszych obniżek stóp procentowych za oceanem, poprawiając sentyment względem walut ryzyka, w tym złotego, podkreślają analitycy Ebury Enrique Diaz-Alvarez, Matthew Ryan, Itsaso Apezteguia i Michał Jóźwiak. Polską walutę wzmacniają także oczekiwania na wypłatę zaliczki w ramach Krajowego Planu Odbudowy.
Odczyt październikowej dynamiki cen w USA był dla Rezerwy Federalnej kolejnym pozytywnym zaskoczeniem. Przyczynił się do istotnego przybliżenia oczekiwanego przez rynki terminu pierwszych obniżek stóp procentowych za oceanem, poprawiając sentyment względem walut ryzyka. Łącząc to ze spekulacjami dotyczącymi wypłaty tzw. zaliczki w ramach Krajowego Programu Odbudowy (KPO) oraz znaczną rewizją w górę odczytu dynamiki PKB Polski w II kwartale, otrzymujemy środowisko sprzyjające aprecjacji polskiej waluty.
Amerykańska inflacja ponownie uplasowała się poniżej oczekiwań, a rynki finansowe świętowały prawdopodobny koniec podwyżek stóp procentowych. Sprawiło to, że akcje i obligacje na całym świecie doświadczyły silnego wzrostu. W następstwie spadły rentowności amerykańskich obligacji skarbowych, a ucieczka od aktywów safe haven do bardziej ryzykownych uderzyła w dolara, który osłabił się znacznie względem pozostałych głównych walut.
Wydaje się, że dezinflacyjny trend na dobre zadomowił na całym świecie, uwaga powinna więc ponownie zwrócić się ku gospodarce. Najważniejsze w tym tygodniu będą wstępne odczyty wskaźników PMI dla aktywności biznesowej w listopadzie – dla strefy euro i Wielkiej Brytanii w czwartek (23.11), zaś dla USA, ze względu na Święto Dziękczynienia, w piątek (24.11). Oczekiwania wobec ich poziomu na Wyspach i we wspólnym bloku są dość pesymistyczne. Pozytywne zaskoczenia mogą złagodzić obawy dotyczące europejskich gospodarek, wspierając dalszą aprecjację euro oraz funta. W przeciwnym razie potencjał wzrostowy obu walut będzie dość ograniczony.
PLN
Wspomniany już odczyt amerykańskiej inflacji w październiku był kluczowy dla ubiegłotygodniowego umocnienia polskiej waluty. Przekreślenie przez rynki szans na kolejną podwyżkę stóp procentowych za oceanem istotnie wsparło waluty ryzyka, do których złoty się zalicza. Poza czynnikami globalnymi uwagę zwróciły liczne doniesienia w sprawie potencjalnej wypłaty części środków z KPO – zaliczki, mającej stanowić zachętę ku sprawniejszemu procedowaniu zmian w zakresie praworządności. Początkowo spekulacje zakładały kwotę rzędu 500 mln EUR, która mogłaby zostać uznana za marginalną, obecnie mówi się jednak o stawce dziesięciokrotnie wyższej.
Ciekawość budziły oczywiście krajowe publikacje, ze względu na niewielkie rozbieżności względem konsensusu nie odegrały one jednak kluczowej roli. Październikowa inflacja okazała się w dużej mierze zbieżna z oczekiwaniami. Miara bazowa spadła do najniższego od kwietnia 2022 r. poziomu (8,0%), rewizja głównej miary była zaś dosyć nieznaczna (+0,1 pp. do 6,6%). Najbardziej interesujące wydają się dane dotyczące PKB, zwłaszcza zaś bardzo znacząca rewizja odczytu za II kwartał (z -2,2% k/k do 0,3% k/k). Sprawia to, że niższy od oczekiwań poziom dynamiki w III kwartale (1,4% k/k) wcale nie powinien być odbierany negatywnie.
Rozpoczynający się tydzień będzie w zakresie publikacji danych makroekonomicznych z rodzimego rynku dość obfity. Zwrócimy uwagę na kolejne październikowe odczyty, między innymi na wzrost płac, produkcję przemysłową oraz inflację PPI (producencką). Najważniejsza będzie jednak sprzedaż detaliczna, która po raz pierwszy od blisko roku może znaleźć się na dodatnim poziomie w skali roku w ujęciu realnym. Ostatnie miesiące przynosiły bardzo obiecujące odczyty oraz pokaźne wzrosty w ujęciu miesięcznym – kontynuacja tego trendu byłaby bardzo optymistycznym sygnałem dla polskiej gospodarki i waluty.
Kluczową rolę w kształtowaniu kursu złotego odegrają oczywiście najprawdopodobniej czynniki globalne, w tym, przede wszystkim, listopadowe wskaźniki PMI z krajów G3. Lepsze od oczekiwań dane ze strefy euro mogą przynieść umocnienie wspólnej waluty, a co za tym idzie, najpewniej także i złotego.
EUR
Zwróciliśmy wcześniej uwagę, że odczyty gospodarcze ze strefy euro są z reguły opóźnione, z wartym odnotowania wyjątkiem, jaki stanowi inflacja. W przypadku twardych danych makroekonomicznych opóźnienie to wynosi przeważnie nie mniej niż dwa miesiące, co sprawia, że trudno określić, na ile możemy im ufać. Produkcja przemysłowa we wrześniu była bardzo słaba – w ujęciu skorygowanym o liczbę dni roboczych spadła o niemal 7% w skali roku. Inwestorzy nie przejęli się jednak zbytnio tymi rozczarowującymi danymi, a euro radziło sobie lepiej niż większość pozostałych głównych walut – kurs EUR/USD po raz pierwszy od sierpnia znajduje się aktualnie na poziomie przekraczającym 1,09.
Jak na razie twarde dane potwierdzają pesymizm wyłaniający się z wyprzedzających wskaźników PMI i wydaje się prawdopodobne, że gospodarka bloku ponownie się kurczy. Jeśli czwartkowe (23.11) odczyty PMI nie wykażą znacznej poprawy, euro może mieć trudności z dalszą aprecjacją.
USD
Dobre informacje płynące z raportu inflacyjnego za październik sprawiły, że rentowność 10-letnich obligacji skarbowych momentalnie spadła o 20 pb. Zmienna główna miara inflacji powróciła do poziomu 3,2%, bazowa po raz pierwszy od 2 lat spadła zaś do 4%. Odczyty wywołały także ucieczkę od dolara, rynki wykluczyły już bowiem możliwość dalszych podwyżek stóp procentowych Fedu (z czym się zgadzamy) oraz oczekują pierwszej ich obniżki w maju 2024 r. (co jest już naszym zdaniem mniej prawdopodobne).
Mimo oznak niewielkiego spowolnienia amerykańska gospodarka wciąż rośnie w dobrym tempie, a rynek pracy jest w stanie pełnego zatrudnienia lub jego bliski. Jeśli nie ulegnie to zmianie, a w szczególności jeśli FOMC będzie w dalszym ciągu odsuwać oczekiwania wobec rychłego luzowania polityki, dolar nie powinien doświadczyć silniejszej wyprzedaży.
Źródło: ISBnews