Polityka Fed jest w centrum zainteresowania rynków finansowych i widać to dokładnie w notowaniach walutowych w ostatnich dniach. Po kolejnych bardzo mocnych danych z USA rynek spekuluje, że Fed jednak szybciej podniesie stopy procentowe. Ostatecznie decyzja może zależeć od tego, kto zostanie prezesem na koniec kadencji.
Obecna kadencja prezesa Powella, kończy się w lutym, a zatem niemal na pewno przed faktycznym terminem, kiedy Fed będzie rozważać na serio podniesienie stóp procentowych. Tymczasem rola szefa Fed jest znacznie większa niż w przypadku innych banków centralnych. Co prawda w Komitecie dochodzi do głosowania, ale tradycją jest, że szef szuka kosensusu wśród członków i ostatecznie mogą oni zgłosić zdanie odrębne. Praktyka pokazuje jednak, że tak dzieje się dość sporadycznie. Za sytuacje ekstremalne uznaje się dwa czy trzy głosy odrębne, bardzo często wszyscy głosują tak samo (mimo różnic w poglądach). Dlatego rola szefa Fed jest tak ważna. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że nominację prezydenta Bidena poznamy prawdopodobnie do końca tygodnia. Wybór toczy się pomiędzy obecnym prezesem, Jerome Powellem, a Lael Brainard, która zasiada w Komitecie. Jakie może mieć znaczenie? Brainard rozważana jest ponieważ ma konotacje z Demokratami, podczas gdy Powell został wybrany przez Republikanów. Jednak Fed Powella prowadzi politykę bardzo sprzyjającą Bidenowi, a prezydentowi zależy też na głosach opozycji w Senacie (który nominację zatwierdza). Brainard uważana jest za bardzo gołębią – opowiadającą się przeciwko podwyżkom stóp do momentu osiągnięcia pełnego zatrudnienia. Z drugiej strony Powell ostatnio powtarza dokładnie to samo i choć w 2018 roku podnosił stopy pomimo agresywnej krytyki byłego prezydenta USA, od 2019 roku jakby zmienił pogląd na bardzo gołębi. Rynki mogą jednak uznać, że mimo wszystko to Powell wcześniej się ugnie i jego wybór może być uznany za bardziej sprzyjający dolarowi. Z punktu widzenia Wall Street sytuacja nie jest już tak klarowna, bo o ile wybór Brainard to być może późniejsze podwyżki (a nawet ich brak), to jednocześnie jest ona zwolenniczką twardych regulacji i to jest pole, na którym najbardziej się z Powellem różnią.
Tymczasem dziś w trakcie sesji azjatyckiej doszło do spadków pary EURUSD poniżej 1,13. Od pewnego czasu wskazywałem na istotność strefy 1,15-1,16 na tej parze walutowej i jej rozstrzygnięcie po danych o inflacji w USA z ubiegłego tygodnia (przypomnijmy – 6,2% w październiku) doprowadziło do wyraźnego umocnienia dolara i spotęgowania problemów złotego. Wczoraj dołożyły się bardzo mocne dane o sprzedaży pokazując, że amerykańska gospodarka ma obecnie wszystko, czego bank centralny powinien wymagać do decyzji o podniesieniu stóp. Rynek o takim ruchu spekuluje, ale na razie wypowiedzi przedstawicieli FOMC sugerują, jakoby żyli oni w innym świecie. Wczoraj szefowa Fed z San Francisco przestrzegała, przed „przedwczesną” reakcją Fed… Dziś kolejnych szczęść wystąpień. W środę o 9:30 euro kosztuje 4,6494 złotego, dolar 4,1079 złotego, frank 4,4147 złotego, zaś funt 5,5274 złotego.
Źródło: XTB / Przemysław Kwiecień, Główny Ekonomista