Potencjalne postawienie prezesa Narodowego Banku Polskiego (NBP) Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu stanowi jedno z największych ryzyk dla złotego, ocenili analitycy Ebury: Enrique Diaz-Alvarez, Matthew Ryan, Roman Ziruk, Itsaso Apezteguia i Michał Jóźwiak.
W obliczu dość ponurych danych gospodarczych, mogących wskazywać na techniczną recesję w III kwartale, istotnie niższy od oczekiwań odczyt listopadowej inflacji w strefie euro podsycił oczekiwania wobec luzowania polityki monetarnej EBC już na wiosnę. Pomogło to złotemu sięgnąć nowych lokalnych maksimów oraz umocnić się względem wspólnej waluty o ok. 1% w skali tygodnia. Sentyment względem ryzyka ulega poprawie wraz z kolejnymi wieściami, które mogą wskazywać, że największe banki centralne wygrywają w niełatwej walce z inflacją. W listopadzie ceny akcji i obligacji na świecie rosły, a na koniec zeszłego tygodnia rentowność kluczowych 10-letnich obligacji skarbowych USA spadła poniżej 4,20% (przypomnijmy, że u szczytu sięgała ona ponad 5%). Zyski oddawał wówczas także dolar, choć w minionych dniach umocnił się względem euro, osłabionego wzrostem oczekiwań wobec wcześniejszego luzowania polityki monetarnej EBC. Na uwagę zasługuje siła funta. Radzi on sobie w ostatnim czasie nad wyraz dobrze, rynki coraz silniej oczekują bowiem, że stopy procentowe pozostaną w Wielkiej Brytanii na wysokich poziomach dłużej niż w innych krajach. Obecnie pytanie brzmi: czy spadek rentowności amerykańskich obligacji oraz dolara nie był zbyt silny i zbyt dynamiczny? Publikowane w tym tygodniu kluczowe informacje z amerykańskiego rynku pracy powinny pomóc rynkom i Rezerwie Federalnej ocenić tę kwestię. Poza danymi JOLTs dotyczącym nowych miejsc pracy (środa 06.12) zwrócimy uwagę również na raport NFP (non-farm payrolls; piątek 08.12). Do pracy wracają strajkujący pracownicy branż motoryzacyjnej i rozrywkowej, oczekujemy więc silnego odczytu. Istotny będzie również wzrost płac. W strefie euro przyjrzymy się danym o sprzedaży detalicznej w październiku, która powinna dać wgląd w siłę wydatków konsumenckich w ostatnim kwartale 2023 r.
PLN
Złoty okazał się w minionych dniach najsilniejszą walutą regionu, sięgając nowych lokalnych maksimów względem zarówno euro, jak i dolara. Umocnił się w skali tygodnia względem obu tych walut, co w dużej mierze przypisywać można niższemu od oczekiwań odczytowi listopadowej inflacji w strefie euro. Analogiczne dane z Polski nie okazały się równie zaskakujące, a główna miara inflacji spadła w listopadzie jedynie nieznacznie – z 6,6% do 6,5%. To efekt równoważenia się dwóch czynników: wysokiej bazy z listopada ub.r. (17,5%) oraz rosnących po przedwyborczych spadkach cen paliw (+8,8% m/m). Może to zwiastować nieco większy od oczekiwań spadek miary bazowej, co z pewnością zostałoby ciepło przyjęte przez decydentów z RPP.
Nieznacznie w górę zrewidowane zostały dane dotyczące dynamiki PKB w III kwartale, do 0,5% r/r oraz 1,5% k/k), dalece ciekawsza z naszej perspektywy okazała się jednak publikacja wyprzedzającego wskaźnika PMI dla sektora przemysłowego w listopadzie. Jego pokaźny wzrost z 44,5 do 48,7 pkt jest kolejnym – po niezłych odczytach sprzedaży detalicznej oraz produkcji przemysłowej – elementem mogącym wskazywać na pewne ożywienie polskiej gospodarki. Uwagę przykuwają także wydarzenia z polskiej sceny politycznej, w tym straceńcza próba uformowania rządu przez Mateusza Morawieckiego oraz potencjalne postawienie prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Drugi punkt stanowi naszym zdaniem obecnie jedno z największych ryzyk dla polskiej waluty. Prezes Glapiński zapewne nie omieszka wypowiedzieć się na ten temat podczas czwartkowej konferencji wieńczącej dwudniowe posiedzenie RPP. Uwaga skupi się jednak prawdopodobnie głównie na nacechowaniu jego wypowiedzi odnośnie do dalszej polityki monetarnej banku oraz wszelkich wzmiankach jej dotyczących w publikowanym dzień wcześniej oświadczeniu. Inwestorzy skoncentrują się na komunikatach, ciężko bowiem spodziewać się na ostatnim w tym roku posiedzeniu Rady obniżki stóp, co sam prezes NBP podczas listopadowej konferencji niejednokrotnie podkreślał.
EUR
Strefa euro nie wyłamuje się z globalnego trendu dezinflacyjnego. Wstępny odczyt dynamiki cen w listopadzie pokazał silniejszy od oczekiwań spadek miar głównej i bazowej. Oba wskaźniki znalazły się o 0,3 pp. poniżej konsensusu. Druga z wymienionych spadła znacznie poniżej 4%, co wyraźnie wskazuje, że cykl zacieśniania Europejskiego Banku Centralnego dobiegł już końca, z czym rynki oswajały się już od pewnego czasu. Europejska gospodarka wciąż nie radzi sobie dobrze, a budzące obawy odczyty z Chin oznaczają, że globalny popyt pozostanie w najbliższym czasie osłabiony. Biorąc pod uwagę raczej ponure perspektywy wzrostu i spore prawdopodobieństwo, że gospodarka wspólnego bloku doświadczy w IV kwartale technicznej recesji, uważamy, że obniżki stóp procentowych rozpoczną się w strefie euro wcześniej niż w USA – rynki oczekują pierwszej już w marcu 2024 r. Mogłoby to naszym zdaniem doprowadzić do oddania w nadchodzących tygodniach części ostatnich zysków euro, utwierdzając nas w poglądzie, że para EUR/USD zakończy I kwartał przyszłego roku na poziomie ok 1,07.
USD
Ubiegłotygodniowe dane makroekonomiczne umocniły nasz pogląd, że amerykańska gospodarka zmierza ku miękkiemu lądowaniu. Inflacja kroczy ku celowi Fedu nawet pomimo pełnego zatrudnienia oraz silnego popytu wewnętrznego, odpowiedzialnego w dużej mierze za niezłą kondycję gospodarki. Spadek rentowności średnioterminowych obligacji i osłabienie dolara zaczynają wydawać nam się nazbyt pochopne, ponieważ gospodarka rozwijająca się znacznie powyżej potencjału i silny rynek pracy raczej nie wskazują na cięcia stóp procentowych w najbliższym czasie. Prezes FOMC Jerome Powell w piątek ponownie starał się odsunąć rynkowe oczekiwania dotyczące obniżek stóp procentowych, twierdząc, że jest zbyt wcześnie na rozmowy o luźniejszej polityce. Rynki kontraktów terminowych nie zwróciły na to dotąd większej uwagi i obecnie wyceniają ponad 50% prawdopodobieństwa pierwszej obniżki w marcu, co naszym zdaniem jest zdecydowanie zbyt agresywnym podejściem. Potwierdzić to powinien piątkowy (08.12) raport NFP – rynki oczekują ożywienia w kreacji wakatów i wzrostu płac po negatywnym zaskoczeniu w minionym miesiącu.
GBP
Wysokie stopy procentowe w Wielkiej Brytanii, jastrzębie komunikaty Banku Anglii i perspektywy stymulacji fiskalnej w obliczu zbliżających się wyborów sprawiły, że w ostatnich tygodniach funt był najlepiej radzącą sobie europejską walutą. Ważony handlem indeks GBP umocnił się od końcówki października o ok. 2%. Prezes Banku Anglii Andrew Bailey w ubiegłym tygodniu ponownie zaznaczył, że w najbliższym czasie nie dojdzie do cięć stóp procentowych. Stwierdził, że w „przewidywalnej przyszłości” nie oczekuje się ich niższych poziomów. Z jednej strony wzrost gospodarczy w Wielkiej Brytanii zwalnia, a techniczna recesja na początku 2024 r. jest całkiem prawdopodobna. Z drugiej jednak oficjele z Rady wciąż zmagają się z uporczywie wysoką inflacją oraz podniesioną dynamiką wzrostu płac i póki nie zobaczą wyraźnego trendu spadkowego obu miar, raczej niechętnie sygnalizować będą, że zbliża się rozluźnienie polityki. W tym tygodniu nie dotrze do nas wiele nowych wieści z Wysp, funt powinien więc podążać na rynkach walutowych za euro.
Źródło: ISBnews