Złoty we wtorek umacnia się do głównych walut. O godzinie 13:53 za euro trzeba było zapłacić 4,6762 zł, czyli o 1,1 gr mniej niż w poniedziałek na koniec dnia. Dolar taniał o 2,2 gr do 4,5105 zł, a szwajcarski frank o 3 gr i trzeba było za niego zapłacić 4,7455 zł.
Polska waluta drożeje dziś po tym, jak wczoraj taka próba jej umocnienia została gwałtownie przerwana za sprawą silnego zwrotu notowań EUR/USD i pogorszenia klimatu inwestycyjnego na rynkach globalnych.
W dalszej części tygodnia złoty może wykazywać tendencję do dalszego umocnienia, wspierany przede wszystkim przez pozytywne informacje napływające z głównych światowych gospodarek. Pierwsze takie informacje już się pojawiły. To odnotowany w listopadzie spadek inflacji w Hiszpanii i Niemczech, co może sugerować inflacyjny zwrot w całej Europie. To ożywi nadzieje na dalszy spadek inflacji w kolejnych miesiącach i mniejsze od dotychczas zakładanych podwyżek stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny, a więc i mniejsze ryzyko recesji.
Jest duża szansa również na to, że nastroje na rynkach zdołają poprawić także publikowane w drugiej połowie tygodnia dane z amerykańskiego rynku pracy. Dane powinny pokazać, że obserwowane już od pewnego czasu hamowanie koniunktury gospodarczej, odcisnęło swe piętno na rynku pracy. To samo w sobie jest wprawdzie złą informacją, ale oznacza też większą presję na spadek inflacji w USA, a więc finalnie na mniejsze podwyżki stóp procentowych przez Fed, co rynki finansowe powinno ucieszyć.
Ta nieco pokrętna interpretacja danych trafi do kosza, jeżeli dane z rynku pracy będą dużo gorsze od prognoz. Wtedy inwestorzy nie będą już patrzyli na nie przez pryzmat decyzji Fed, ale będą obawiali się recesji w USA, co popsuje nastroje na rynkach, uderzając jednocześnie w złotego.
Źródło: ISBnews / Marcin Kiepas, analityk Tickmill