Wtorkowy poranek przynosi spadek notowań EUR/PLN o 0,5 gr do 4,3195 zł, osunięcie się kursu CHF/PLN o 0,3 gr do 4,08 zł i wzrost notowań USD/PLN o 1,3 gr do 3,7940 zł.
To jednak tylko mały wycinek większej całości. Na rodzimym rynku walutowym jest dość nerwowo. Dzisiejsze dzienne wahania euro i dolara sięgają prawie 3 gr, a szwajcarski frank w nocy podrożał do 4,0930 zł, żeby wcześnie rano przetestować 4,0484 zł i następnie wrócić w okolice 4,08 zł.
Złoty od dłuższego czasu pozostaje zakładnikiem wahań EUR/USD i zmieniających się nastrojów na rynkach globalnych. W obu przypadkach głównym motorem napędowym jest strach przed epidemią koronawirusa i jej gospodarczymi konsekwencjami.
Dobrą wiadomością jest to, że wpływ EUR/USD i nastrojów na świecie na złotego nie jest symetryczny. Ten pierwszy czynnik ma dużo większe znaczenie. Dlatego też, pomimo narastających z każdym dniem obaw przed recesją w Europie, czy też pomimo wczorajszej panicznej wyprzedaży na giełdach i załamania cen ropy, złoty nie stał się ofiarą wyprzedaży, a tylko spokojnie reagował na wzrost EUR/USD. W efekcie kurs EUR/PLN wciąż pozostaje wprawdzie powyżej, ale jednak relatywnie blisko 4,30 zł, który to poziom był osią wahań tej pary przez wiele ostatnich miesięcy.
W dalszej części dnia rodzimy rynek walutowy dalej będzie podążał za zmianami EUR/USD, reagując przy okazji na zmieniające się nastroje na świecie. Należy jednak mieć świadomość, że ta obecna relatywna odporność złotego na to co dzieje się na rynkach światowych nie jest wieczna. Szczególnie teraz, gdy coraz więcej czynników wskazuje, że w 2020 roku wzrost gospodarczy w Polsce nie przekroczy 2 proc., a RPP pomimo dotychczasowych zapewnień może być zmuszona ciąć stopy procentowe. Dlatego istnieje realne ryzyko, że jeszcze w marcu kurs EUR/PLN przetestuje okolice 4,40 zł, a USD/PLN wróci do 3,90 zł.
Źródło: ISBnews