W ostatnich komentarzach pisałem o tym, że awersja do ryzyka wywołana pojawieniem się wariantu Omicron może nie być dla złotego szkodliwa. Wczoraj nasza waluta miała najlepszy dzień od dłuższego czasu. Czy to koniec kłopotów?
Obawy o kondycję złotego nie były nieuzasadnione. Skoro przy szampańskich nastrojach na Wall Street kurs (słabego globalnie) euro przekroczył 4,70, to przy dodatkowym czynniku ryzyka mogło być jeszcze gorzej. Moja argumentacja była jednak taka, że Omicron zatrzyma umocnienie dolara, co przyniesie ulgę naszej walucie i tak się też stało i to pomimo jastrzębiego wystąpienia szefa Fed. Kurs EURUSD, który jeszcze kilka dni temu był poniżej 1,12, wrócił powyżej 1,13, a to ma bardzo istotne znaczenie dla walut rynków wschodzących. Wczoraj złotemu pomogły jednak inne czynniki. W mediach pojawiły się sugestie zakończenia lub przynajmniej złagodzenia konfliktu z KE, co może wreszcie odblokować środki dla Polski. Choć nie był to główny czynnik ciążący notowaniom złotego, w zagranicznych mediach sporo się o tym pisało, a to nigdy nie pomaga sentymentowi. Ważniejsza jednak była interwencja słowna prezesa Glapińskiego, który stwierdził, że „nie ma mocnej gospodarki bez mocnego złotego”. Dlaczego uważam, że ma to znaczenie pomimo wyraźnie nadwątlonej komunikacji na linii NBP – rynek? Z dwóch pragmatycznych powodów. Po pierwsze, zmniejsza to obawy (choć nie zamyka to tego tematu) rynku, że NBP będzie chcieć jak najsłabszego złotego na koniec roku dla celów księgowych (zysk i wpłata do budżetu). Po drugie, może sugerować kolejną dużą podwyżkę stóp procentowych na posiedzeniu 8 grudnia. Moim zdaniem to nie jest koniec kłopotów dla złotego – nadal mamy blisko 8% inflację, a co więcej rosną szansę na zmianę retoryki Powella w trakcie jego drugiej kadencji (tak – ku mojemu zdziwieniu – sugerują jego ostatnie wypowiedzi). Dlatego Rada nie może spoczywać na laurach – stopy procentowe w przyszłą środę powinny wzrosnąć znów o 75 punktów bazowych, a komunikacja powinna ulec poprawie. Wtedy jest szansa na stabilizację kursu pomijając wariant gwałtownego załamania na rynkach globalnych.
W dzisiejszym kalendarzu uwaga nadal koncentrować będzie się na Stanach Zjednoczonych. O 14:30 poznamy dane o nowych bezrobotnych – publikacja sprzed tygodnia pokazała najlepsze dane od 1969 roku. Wczorajszy raport ADP pokazał kolejny solidny wzrost zatrudnienia i jeśli potwierdzi to jutrzejszy NFP, Fed będzie pod jeszcze większą presją działania. Dziś mamy też wystąpienia Daly i Bostica z Fed (obydwa 17:30), choć w zasadzie Powell powiedział tu wszystko, kluczowe zatem będą dane z rynku pracy i grudniowa decyzja Fed. W czwartek o 9:10 euro kosztuje 4,6016 złotego, dolar 4,0679 złotego, frank 4,4117 złotego, zaś funt 5,4026 złotego.
Źródło: XTB / Przemysław Kwiecień, Główny Ekonomista