W poprzedni weekend świat został zaskoczony doniesieniami z Bliskiego Wschodu. Jaki wpływ na rynki może mieć wzrost napięć geopolitycznych w tym regionie, czy konflikt może eskalować oraz co oznacza on dla amerykańskiej Rezerwy Federalnej, a tym samym dla metali szlachetnych?
W poprzednią sobotę gruchnęły informacje o brutalnym ataku Hamasu na Izrael. Tlący się tam od lat konflikt rozpala się więc na nowo, natomiast inwestorzy mają teraz do wycenienia kolejną porcję geopolitycznych ryzyk. Wzrost napięć w tym regionie będzie miał wpływ nie tylko na zmiany globalnej awersji do ryzyka na rynkach, ale ze względu na geograficzne położenie odciśnie swoje piętno chociażby na cenach ropy naftowej, a więc i perspektywach powrotu do celów inflacyjnych w poszczególnych krajach.
Na początku warto rozdzielić konsekwencje tych wydarzeń na krótko i długoterminowe. W krótkim terminie każda informacja o eskalacji konfliktu, zwłaszcza w przypadku włączenia się do niego kolejnych krajów, skutkować będzie ucieczką inwestorów do bezpiecznych przystani. Widzieliśmy to już chociażby po rozpoczęciu ubiegłotygodniowego handlu, na początku którego zyskiwało złoto, dolar i amerykańskie obligacje. Region Bliskiego Wschodu jest przy tym bardzo specyficzny ze względu na znajdujące się tam kraje wydobywające ropę naftową. Destabilizacja tego obszaru może się odbić na podaży tego kluczowego dla światowej gospodarki surowca, a to przekładałoby się na dalszy wzrost jego ceny i jednocześnie generowałoby pro-inflacyjną presję, między innymi w Stanach Zjednoczonych.
Z kolei w dłuższym horyzoncie czasowym, gdy pierwsze emocje opadają i rynki uczą się funkcjonować w nowym, geopolitycznym otoczeniu (a więc dokładnie tak, jak było to w przypadku wojny za naszą wschodnią granicą czy pandemii sprzed 3,5 roku), większa uwaga zaczyna być przykładana do tego, jakie znaczenie zaistniała sytuacja będzie miała dla polityki monetarnej, przede wszystkim realizowanej przez Fed. Pierwsze konsekwencje widać już teraz po porównaniu zmian prawdopodobieństwa kształtowania się stóp procentowych. W piątek przed wybuchem konfliktu na Bliskim Wschodzie, szansa na podwyżkę stóp w USA o 25 pb w listopadzie wynosiła 27,1%, a w przypadku jej braku w grudniu było to 36,7%. Z kolei obecnie prawdopodobieństwa te kształtują się odpowiednio na poziomach 9,9% i 32,7%. Dalsza eskalacja tego konfliktu może mieć więc pozytywny wpływ na złoto, bowiem zwiększać będzie szanse na to, że lipcowa podwyżka stóp przez Fed okaże się ostatnią w obecnym cyklu. Komponowałoby się to także z ubiegłotygodniowymi wypowiedziami Janet Yellen, poddającej w kontekście stóp procentowych w wątpliwość scenariusz „wyżej na dłużej”.
Warto natomiast pamiętać o tym, że w takim otoczeniu, a więc zakończenia podwyżek stóp, złoto radziło sobie bardzo dobrze. Otwartą pozostaje natomiast kwestia, na ile decyzje Fedu w zakresie pauzy, bądź spoglądania w stronę niższych stóp, pokrzyżować może pro-inflacyjny wpływ rosnących cen ropy. W skrajnym przypadku, a więc eskalacji konfliktu na kolejne kraje regionu, wśród których w pierwszej kolejności wymieniany jest wrogi Izraelowi Iran czy Syria, z opcją docelowego zaangażowania się w ten konflikt Amerykanów i Arabii Saudyjskiej włącznie, walka Fedu z inflacją zejść może na drugi plan i ustąpić konieczności dalszego, silnego zwiększania zadłużenia przez USA, koniecznego do sfinansowania ewentualnego udziału Amerykanów w regionie. Zadłużenia, które ostatnio i tak bije rekord za rekordem i wynosi obecnie 33,5 bln USD oraz 124% względem PKB.
To co wydarzyło się teraz na Bliskim Wschodzie ponownie komplikuje poprawiające się w ostatnich latach relacje Izraela ze światem arabskim. Światem, którego społeczeństwa są zdecydowanie pro-palestyńskie. Ewentualny konflikt Amerykanów stojących po stronie Izraela np. z Arabią Saudyjską intuicyjnie kieruje nas z kolei w stronę omawianych już wielokrotnie w ostatnich kwartałach wątków petrodolara i apetytu Saudów do odejścia od rozliczania handlu ropą w amerykańskiej walucie. Co więcej, ewentualne zaangażowanie się Amerykanów na Bliskim Wschodzie, choćby finansowo-sprzętowe na wzór Ukrainy, podbiłoby jeszcze ryzyko geopolityczne związane z Tajwanem. Strona amerykańska byłaby bowiem finansowo obciążona już dwoma konfliktami jednocześnie, co osłabiałoby ich możliwości zaangażowania się jeszcze w trzeci. Z kolei Chiny doskonale zdają sobie z tego sprawę i mogą to uznać za okienko czasowe w kontekście podjęcia próby przeprowadzenia aneksji Tajwanu. Jednocześnie na stole leży też dyskutowany już obecnie wątek znacznego zmniejszenia bądź wycofania amerykańskich zasobów z konfliktu w Ukrainie, która bez amerykańskiego wsparcia będzie musiała usiąść do rozmów pokojowych z Rosją, a jeśli się na to nie zdecyduje, napięcie zacznie szybko eskalować ponownie także i w naszym regionie, co odcisnęłoby piętno chociażby na wycenie polskich aktywów.
W takim geopolitycznym otoczeniu i rosnącej awersji do ryzyka Fed, pomimo widocznej presji inflacyjnej związanej z drożejącą ropą, może nie zdecydować się na kolejne podwyżki stóp procentowych ze względu na przytłaczające koszty odsetkowe, które ujawniają się już przy obecnej cenie pieniądza, nie wspominając o scenariuszu dalszego jej wzrostu.
Kombinacja odskakującej ponownie w górę inflacji przy niezmienionych już stopach przekładać się będzie na schodzenie realnych stóp z widocznych obecnie dodatnich wartości ponownie na ujemne. Ten scenariusz dyskontować z kolei powinno złoto, które zwyczajowo lepiej czuje się w środowisku ujemnych realnie stóp, a dokładniej gdy perspektywa pojawienia się takowych zarysowuje się na horyzoncie.
Jeśli więc konflikt na Bliskim Wschodzie zacznie się utrwalać, a zapowiedzi zaatakowanego Izraela wyraźnie na to wskazują, jego konsekwencje dla prowadzonej przez Fed polityki monetarnej faworyzować powinny między innymi złoto. W tym kontekście dorzućmy jeszcze krótkie przypomnienie sytuacji technicznej, której przyglądaliśmy się przed tygodniem.
Skierowanie złota z obecnych poziomów w kolejnych miesiącach ponownie w stronę ATH, a więc horyzontalnego oporu zlokalizowanego nieco pod poziomem 2100 USD spowoduje, że podejście to miałoby prawo odbyć się w czasie krótszym, aniżeli okres między szczytem z 2022 roku a tym z maja tego roku, który to odcinek był z kolei krótszy niż szczyty z lat 2020 i 2022. Im częściej rynek wraca do horyzontalnego oporu, tym bardziej rosną szanse na jego pęknięcie, co w obecnej sytuacji oznaczałoby zakończenie 3-letniego trendu bocznego i powrót do wzrostowego. Przy okazji na wykresie zarysowałaby się też kontynuacyjna wersja odwróconej głowy z ramionami, zasięgi z której prowadzą wzrok w kierunku 2600 USD. Z kolei na poziomie pozycjonowania na kontraktach terminowych na złoto sytuacja także nieco się oczyszcza. Niedawne spadki cen złota banki bulionowe wykorzystują do redukowania ekspozycji short netto, która w ostatnim raporcie Commitments of Traders wynosi teraz 70 tys. kontaktów. Cenowy dołek sprzed roku pojawił się natomiast przy 50 tys. kontraktów short netto.
Prawdopodobna niestety eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie, niosąca za sobą wiele ludzkich tragedii, przez swoje przełożenie na amerykańską politykę monetarną, może mieć pozytywny wpływ na ceny złota, a nawet zainicjować zakończenie 3-letniego już trendu bocznego. Konflikty zbrojne i geopolityka są więc jednymi z wielu elementów, które w zależności od rozwoju sytuacji, mogą mieć przełożenie na kształtowanie się sytuacji na rynku złota.
Źródło: Tavex / Tomasz Gessner