Najpopularniejsza kryptowaluta ponownie jest na fali zwyżkowej. – Bitcoin w przeszłości nazywany był nowym złotem, ale dziś wiemy, że na pewno się nim nie stanie – komentuje ekspert rynku królewskiego kruszcu. Z kolei wedle nowych prognoz Citibanku, w 2025 roku cena złota może sięgnąć nawet 3000 dolarów za uncję.
W minionym tygodniu złoto w amerykańskim dolarze wahało się w przedziale 50 dolarów za uncję. W poniedziałek 26 lutego kurs kruszcu nieznacznie przekraczał 2030 USD/oz, z kolei w piątek 2 marca cena osiągnęła poziom ponad 2080 USD/oz.
To spory wzrost, a wpływ na to miał przede wszystkim odczyt inflacji w Stanach Zjednoczonych – tak zwanego indeksu PCE, który mówi o wydatkach konsumpcyjnych ponoszonych przez obywateli. To bardzo ważny wskaźnik dla amerykańskiego FED-u w kontekście decyzji o obniżce stóp procentowych. Wskaźnik ten okazał się lepszy niż zakładano, co pozwala nam myśleć, że taka decyzja jest coraz bliżej – komentuje Michał Tekliński, ekspert rynku złota, Goldsaver.
Bitcoin blisko rekordu, ale nowym złotem nie będzie
Znów głośno zrobiło się o bitcoinie, który jest bardzo bliski osiągnięcia swojej rekordowej ceny w dolarach amerykańskich. Aktualnie (wedle stanu na poniedziałek 4 marca rano) za jednego bitcoina trzeba zapłacić niemal 65 tysięcy dolarów.
To głównie efekt tego, że całkiem niedawno w Stanach Zjednoczonych uruchomiono ETF-y, które opierają się na bitcoinie, a to z pewnością sprzyja inwestowaniu w tego rodzaju aktywa. Wpływ ma także poprawa koniunktury na rynkach gospodarczych, a co za tym idzie – informacja o spodziewanych obniżkach stóp procentowych w USA. To wszystko sprawia, że ludzie zaczynają szukać alternatyw dla ulokowania swoich majątków. Lubią również wtedy sięgać po bardziej ryzykowne aktywa, a takim z pewnością jest bitcoin – wyjaśnia Michał Tekliński.
To, co wpływa również – zdaniem wielu inwestorów – na jego cenę to fakt, że w samym algorytmie bitcoina zawarta jest informacja o tzw. halvingu, czyli momencie, w którym premia za jego wydobycie spada o połowę. To mechanizm regulacyjny, który sprawia, że liczba nowo wydobytych bitcoinów zmniejsza się o połowę w regularnych odstępach czasu. A następny halving planowany jest na 2024 rok.
Inwestorzy upatrują szansy w tym, że ten algorytm zadziała i uważają, że teraz jest dobra okazja na to, żeby w bitcoina inwestować. Według legendarnego inwestora na Wall Street Petera Brandta, w ciągu najbliższych 18 miesięcy cena bitcoina może wzrosnąć prawie 2,5-krotnie. To bardzo odważne szacunki – zaznacza ekspert.
W przeszłości często mówiono o tym, że bitcoin to nowe złoto.
Tak się na pewno nie stanie. Generalnie kryptowaluty nie będą nowym złotym. Już teraz mamy ponad 4 tysiące różnych kryptowalut – jedne się pojawiają, inne znikają, na rynku dochodzi do różnego rodzaju zawirowań. W związku z tym, to aktywo nigdy nie będzie tak bezpieczne jak złoto. Natomiast tym, którzy liczą, że w krótkim czasie dużo zarobią, bitcoin może się sprawdzić. Trzeba jednak pamiętać, że inwestowanie w kryptowaluty często wiąże się z bardzo dużym ryzykiem – zaznacza Michał Tekliński.
Złoto po 3 tys. dolarów za uncję?
O tym, że również przed złotem rysują się bardzo ciekawe perspektywy, świadczą kolejne prognozy analityków z wielkich, światowych bankowych. Po JP Morgan, teraz głos zabrali eksperci z Citibanku.
Według analityków Citibanku, na koniec 2025 roku złoto może sięgnąć nawet 3000 dolarów za uncję. Wpływ na to ma przede wszystkim zainteresowanie banków centralnych i to, że banki państw rozwijających się chcą więcej swoich rezerw trzymać w twardym aktywie, jakim jest złoto, w ten sposób dedolaryzując niejako świat – tłumaczy ekspert rynku złota.
Przypomnijmy, że według przewidywań banku ANZ z Nowej Zelandii i Australii, do 2030 roku zainteresowanie banków centralnych kupowaniem złota fizycznego będzie bardzo duże, a to będzie z pewnością miało wpływ na na cenę samego kruszcu.
Skoro jesteśmy już przy bankach centralnych, warto zajrzeć również na nasze krajowe podwórko. Jak się okazało, Narodowy Bank Polski, według oficjalnych danych, zakończył 2023 rok z bardzo dużą, bo wynoszącą 20,8 mld złotych stratą.
Ta strata wynika przede wszystkim z wyceny rezerw walutowych, za które odpowiedzialny jest Narodowy Bank Polski. Złotówka umocniła się w ostatnich miesiącach ubiegłego roku, a to spowodowało, że rezerwy walutowe zostały na koniec 2023 r. wyliczone jako dużo mniej warte. NBP odpowiada na krytykę twierdząc, że jego celem wcale nie jest generowanie zysku, tylko przede wszystkim ochrona stabilności polskiej waluty i z tego powinien być rozliczany – komentuje Michał Tekliński.
Dodajmy, że jeszcze we wrześniu 2023 roku nasz bank centralny prognozował na koniec roku 6 mld złotych zysku. Różnica między tymi szacunkami to zatem niemal 27 mld złotych.
Warto śledzić kurs złotówki i warto śledzić również, jak Narodowy Bank Polski będzie dalej budował nasze rezerwy. Przypomnijmy, że prof. Adam Glapiński, prezes NBP, mówił o tym, że jego celem jest dążenie do osiągnięcia 20 proc. wszystkich rezerw zgromadzonych w złocie. W tej chwili przekroczyliśmy 12 procent. W związku z tym do kupienia jest jeszcze całkiem sporo kruszcu, zatem zanosi się na to, że Narodowy Bank Polski będzie aktywny na rynku złota – prognozuje ekspert.
Źródło: Goldsaver / Michał Tekliński