Wtorek przynosi stabilizację notowań złotego na poziomach z dnia wczorajszego. O godzinie 09:21 za euro trzeba było zapłacić 4,5450 zł, dolar kosztował 4,1740 zł, a szwajcarski frank 4,3170 zł.
Krajowy rynek walutowy w dalszym ciągu pozostaje pod głównym wpływem rynków globalnych, reagując na zmieniające się nastroje na nich i wahania EUR/USD. Czynniki krajowe, w tym trwające zamieszanie polityczne wokół zaplanowanych na najbliższą niedzielę wyborów prezydenckich w Polsce, pozostają daleko w cieniu. Te tematy wrócą najwcześniej 15 maja, gdy zostaną opublikowane wstępne dane nt. PKB Polski za I kwartał 2020 roku, a na pewno 28 maja, gdy Rada Polityki Pieniężnej będzie decydować o stopach procentowych.
We wtorek rynki globalne przede wszystkim będą żyły doniesieniami z USA. Z jednej strony będą to popołudniowe dane nt. bilansu handlowego za marzec oraz kwietniowe odczyty indeksów PMI i ISM dla sektora usług. Jednak potencjalnie dużo większy wpływ na nastroje,
a więc i pośrednio na złotego, mogą mieć doniesienia związane z narastającym nowym konfliktem na linii Waszyngton-Pekin, po tym gdy prezydent Donald Trump obarczył Chiny winą za pandemię koronawirusa, grożąc nałożeniem na nie „karnych” ceł. Gdyby do eskalacji tego konfliktu doszło, powodując nową odsłonę wojny handlowej, to wprost prowadziłoby to do wzrostu awersji do ryzyka na rynkach finansowych, stając się impulsem do osłabienia złotego.
Sytuacja na wykresach EUR/PLN i USD/PLN od kilku tygodni nie zmienia się. Obie pary, po marcowym wystrzale w górę (euro po 4,6347 zł; dolar po 4,3080 zł) i późniejszej korekcie, w ostatnich tygodniach pozostają we względnej konsolidacji. Na gruncie analizy wykresu ten
stan należy interpretować jako budowanie bazy pod przyszły wzrost obu walut, który wywinduje ich kursy przynajmniej do marcowych maksimów. Dobrą wiadomością jest to, że prawdopodobnie będzie to ostania fala przeceny złotego. Po jej zakończeniu polska waluta
rozpocznie powolny i długi powrót na niższe poziomy. Dla EUR/PLN będą to okolice 4,30 zł.
Źródło: ISBnews / Marcin Kiepas, analityk Tickmill